Tak żeby Państwu w skrócie uświadomić, o czym mówimy. Ktoś, nie wiadomo dokładnie kto, zdecydował, że na Archikatedrze Chrystusa Króla zostanie dobudowany tympanon. Nie wiadomo kto, może sam arcybiskup, nie wiem. Parę dni temu sprzed świątyni zniknęły rusztowania i cyk - okazało się, że owa antyczna doklejka ze zbrojonego betonu już tam na górze jest. Nasz ukłon wobec dorobku klasycznej, starożytnej architektury na razie wygląda jak front sklepienia garażowej budy, ale najlepsze przed nami: 6-metrowy Jezus pośrodku, niemały św. Jacek i Jadwiga po prawicy i lewicy. A między nimi lud śląski.
Biskup chce, no to będzie
Lud śląski. Zanim głos całkiem mi odbierze ze wzruszenia: socrealistyczny pierwiastek zawsze był u nas pomostem między światem antycznej doskonałości, a naszym półświatkiem ćwierćestetyki. Dziś oczekiwania mamy większe, liczymy, że z naszych miast zniknie szyldoza, betonoza i ogólna bezguścioza. A potem otwieramy oczy i widzimy tympanon z betonu. Ks. Franciszek Resiak, legendarny budowniczy kościoła św. Ducha w Tychach, opowiadał mi kiedyś, jak projekt świątyni (autor: Stanisław Niemczyk) odrzuciła diecezjalna komisja architektoniczna: „Od zawsze sami pozwalamy na to, że nasze kościoły przypominają bohomazy”. Wiecie: biskup chce tympanonów, panteonów, piramidionów i innych maszkaronów, to mają być.
Tympanon? Nie wiadomo po co on, wiadomo, że to z okazji: 100-lecia archidiecezji katowickiej, które przypada na rok 2025. Dobrze, że arcybiskup świętuje tak rzadko, bo jeśli każda rocznica miałaby oznaczać poprawianie zabytku, który dostał w pieczę, to wkrótce trudno byłoby go rozpoznać. Może na 150-lecie zza tympanonu powinna wyłonić się kwadryga z brązu? Lepiej: ze złota. Wojewoda Grażyński smagałby zaprzężone rumaki Lizypa. Albo pegazy, ze skrzydłami z węgla. Najlepiej w ogóle niech do dalszego zdobienia katedry zatrudnią cukiernika ze specjalnością: torty bezowe. Niech w końcu będzie pięknie.
Draperia naciekowa ze śląskim ludem
Przypominam, że archikatedra w oryginalnej koncepcji żadnego tympanonu nie zakładała. Była attyka, dość potężna, ale pierwotnie korespondująca z wyższą o 40 metrów wieżą. Brak jednego i drugiego to efekt kompromisu z komunistami w stalinowskiej Polsce, ale i dowód kunsztu Zygmunta Gawlika, który tę świątynię zaprojektował. Po wymuszonych zmianach stała się ona jeszcze bardziej monumentalna, surowa, a zarazem spójna w tym wszystkim jako całość.
Katowice są młodym miastem, którego historia nie oszczędzała. Mają kilka ikonicznych zabytków-świadectw epok, które na Śląsk wchodziły z futryną i przemijały z wiatrem. Archikatedra i Sejm Śląski były najważniejszymi inwestycjami międzywojennej Polski, do której Katowice (z częścią Śląska) 100 lat temu przyłączono. Paradoks polega na tym, że w tej samej katedrze montuje się panteon, który ma czcić polskość Śląska, a jednocześnie nawet tego wątku nie da się uszanować i w kuriozalny sposób poprawia się sam budynek, w dodatku jakąś antyczno-socrealistyczną draperią naciekową ze scenami z życia śląskiego ludu. No ludzie…
Mona Lisa z wąsami
Tak, wojewódzki konserwator zabytków wydał na to zgodę i tak – za coś takiego powinien pożegnać się z robotą. Taki obiekt, taka architektura i taka historia, a tu po prostu dorysowujemy Mona Lisie wąsy i godzimy się, że arcybiskup wiedział lepiej niż jakiś Leonardo. A może nie arcybiskup, tylko ktoś inny. Właściwie nie wiemy, kto i to jest problem, znacznie szerszy, co pokazało tworzenie panteonu górnośląskiego (nie ma sensu znowu powtarzać: Kutz, Religa, Ziętek...). W publicznej przestrzeni, za publiczne pieniądze dzieje się coś, co jest kompletnie wyjęte spod publicznej kontroli albo chociaż: publicznej dyskusji.
Dziś tympanon. Jutro kwadryga z pegazami. Kolejne rządy poprawiały na Śląsku historię. Kiedyś towarzysz Grudzień, w myśl sprzątania „pruskich rupieci” był w stanie jednoosobowo decydować o burzeniu niemieckich zabytków w Katowicach. Dziś Kościół w podobnym duchu robi coś jeszcze bardziej kuriozalnego.
Pamiętacie fresk z Chrystusem w hiszpańskiej miejscowości Borja, „poprawiony” przez 80-letnią ochotniczkę tak, że zaczął przypominać Chewbaccę z „Gwiezdnych wojen”? Malowidło nazwano „Jeżusiem malusieńkim.
Hiszpanie mają „Jeżusia”, a my zaraz dostaniemy 6 metrów Zbawiciela. Formy inne i kultury, ale występki z tej samej parafii.
PS. Idźmy dalej. Spodek z antycznym akcentem? Piękny! A może Sejm Śląski z należnym gmachowi wieżowo-kopularnym splendorem?
Może Cię zainteresować: