Genialne dziecko
Maria urodziła się w 1610 roku (rok po wynalezieniu teleskopu przez Galileusza) w Schweidnitz. Dorastała w dość uprzywilejowanym środowisku. Jej ojciec Heinrich Cunitz był lekarzem, a matka Maria von Schultz mogła pochwalić się wysoką pozycją społeczną. Dzięki poważanym i wykształconym rodzicom, mała Maria miała dostęp do najlepszej edukacji. Poznała łacinę, grekę i hebrajski. Poza tym znała też polski, niemiecki, francuski i włoski. Fascynowały ją gwiazdy i planety. Dzisiaj nazwalibyśmy ją zodiakarą, ale w tamtych czasach nikt nie naśmiewał się z nastolatek parających się astrologią – która to była wtedy uważana za prawdziwą naukę.
W wieku 13 lat wyszła za mąż za prawnika Davida von Gerstmanna, ale parę lat później została wdową. W wieku 19 lat poznała astronoma Eliasa von Löwen, którego poślubiła rok później. Mieli razem trzech synów. Byli w sobie tak zakochani, że noce spędzali na patrzeniu w gwiazdy, a odsypiali w dzień. Swoje astronomiczne obserwacje skrupulatnie zapisywali w licznych notatkach.
Astronomia dla opornych
W 1627 roku Johannes Kepler publikuje swoje największe dzieło – Tablice Rudolfińskie. Dedykowana austriackiemu cesarzowi Rudolfowi II księga nie była bynajmniej lekkim kryminałem. Dzieło zrewolucjonizowało astronomię. Dzięki pracy Keplera dało się z ogromną precyzją określić przyszłe położenie planet. Był tylko jeden problem – strasznie ciężko się to czytało, a obliczenia były zbyt skomplikowane dla ówczesnych astronomów i astrologów. Wtedy Maria Cunitz zrobiła to, co zrobiłaby każda porządna ślonsko baba – ordnung po chopach.
W 1618 roku między państwami I Rzeszy a Imperium Habsburgów wybucha Wojna Trzydziestoletnia. By schronić się przed konfliktem, Maria i Elias uciekli do klasztoru w Łubnicach. Tam astronomka napisała swoje największe dzieło – Urania propitia, czyli Astronomia sprzyjająca. Cunitz uprościła skomplikowane obliczenia Keplera, dzięki czemu były bardziej zrozumiałe i łatwiejsze do zastosowania przez ówczesnych uczonych. Dokonała też czegoś przełomowego jak na tamte czasy. Napisała swoje dzieło nie tylko po łacinie, ale i po niemiecku. Dzięki temu, praca uczonej zyskała szersze grono odbiorców. Jej dzieło mógł zrozumieć każdy, kto potrafił czytać w przynajmniej jednym z tych dwóch języków. Stąd właśnie nazwa dzieła. Maria chciała przybliżyć astronomię każdemu i w ten sposób przyspieszyć rozwój nauki.
Śląska Atena
Dzięki swojej pracy naukowej, Maria Cunitz była uważana za jeden z najbardziej światłych umysłów XVII-wiecznej Europy. Korespondowała z arystokratami, politykami i naukowcami, np. z Janem Heweliuszem. Często pisano o jej intelekcie, który szedł w parze z urodą i wdziękiem. Porównywano ją do Pallas, czyli bogini Ateny oraz do starożytnej matematyczki Hypatii z Aleksandrii.
„Cunicia (Maria) albo Cunitzin, córka sławnego pana Henryka Cunitiego, [...]. Uczona niewiasta, błyszcząca zarazem jak królowa pośród śląskich niewiast, mówiła siedmioma językami: niemieckim, włoskim, francuskim, polskim, łaciną, greką i hebrajskim, była doświadczona w muzyce i potrafiła sporządzić piękny obraz. Przy tym była bardzo zajęta astrologią [...]; rozważania astronomiczne były jej największą przyjemnością" – pisał o Marii Cunitz Johann Caspar Eberti w 1727 roku
Zaćmienie
8 kwietnia 2024 roku wszyscy mieszkańcy Ameryki Północnej oczekiwali na całkowite zaćmienie słońca. W czasach starożytnych wielu ludzi uważało, że zaćmienia są znakiem od Boga, ostrzeżeniem dla ludzkości. Dziś, poza niektórymi politykami, wszyscy wiedzą, że ruchy ciał niebieskich da się przewidzieć używając prostej matematyki. NASA prowadzi kalendarz na 1000 lat do przodu. Ciekawe, czy tak łatwo bylibyśmy w stanie to obliczać, gdyby nie działalność śląskiej badaczki?
Obecnie Maria Cunitz jest wspominana lokalnie: ma swoje ulice w Świdnicy i Byczynie, w Świdnicy jej pomnik siedzi sobie na ławeczce i była też patronką jednego gimnazjum (kiedy jeszcze były gimnazja). W Byczynie jest też poświęcony jej mural. Globalnie upamiętniono ją, nadając jej imię planetoidzie i kraterowi na Wenus. A gdzie jej upamiętnienie w skali regionalnej? Mogłoby się wydawać, że tak wielka uczona powinna mieć ulicę w każdym dolnośląskim i górnośląskim mieście. Niestety jej działalność nie wynikała z chęci zyskania sławy i poważania. Nie bawiła się w politykę, tylko przybliżała naukę europejskiemu społeczeństwu. Żaden naród nie może sobie jej zaklepać. Znała polski i niemiecki jak wielu Ślązaków i Ślązaczek w tamtym okresie. Swoje dzieło zadedykowała Ferdynandowi III, a Austriacy się o nią nie upominają. Korespondowała z polskim królem, a Polacy o niej nie pamiętają.
Wygląda na to, że obecnie żyjemy w zaćmieniu gwiazdy Marii Cunitz. A szkoda, bo to wielka zodiakara była.