Wstrząsające obrazki z ukraińskiej Buczy przypomniały o podobnej tragedii, która wydarzyła się na Śląsku w 1945 roku. Wtedy Rosjanie również grabili, mordowali i gwałcili. Minęło ponad 70 lat, a jakby nic się nie zmieniło. Dlaczego w ogólnopolskiej narracji tak rzadko przypomina się Tragedię Górnośląską i zestawia ją z obecnymi wydarzeniami w Buczy? Grzegorz Franki, prezes Związku Górnośląskiego, uważa że sprawie nie pomogły lata komunizmu w Polsce. A jak już komuna się skończyła to zabrakło woli do tego, żeby pamiętać o tragedii mieszkańców Śląska.
- Od lat domagamy się edukacji regionalnej, przychodzimy w miejsca, gdzie upamiętnione są ofiary wydarzeń z 1945 roku na Śląsku. Robimy to wszystko. Na Uniwersytecie Śląskim szkolą się nauczyciele regionaliści, którzy będą przekazywali młodszym pokoleniom tę wiedzę - przekonuje Grzegorz Franki w "rozmowie dnia" Radia Piekary.
Franki w rozmowie z Marcinem Zasadą ubolewał nad tym, że tak naprawdę nie ma na Śląsku miejsca, w którym można opowiedzieć historię z roku 1945.
- Jest tylko pomnik na Zgodzie, ale to miejsce nie przypomina dzisiaj tego dawnego obozu. W innych miastach, miejscowościach też są tablice, pomniki, ale to wciąż za mało. Powinniśmy dzisiaj o tym przypominać, żeby wyciągać wnioski - mówił Grzegorz Franki.
Marsz na Zgodę. Czemu nie ma przedstawicieli władz?
Jedną z form upamiętnienia wydarzeń z 1945 roku na Śląsku jest Marsz na Zgodę, czyli przemarsz pod bramę dawnego obozu na świętochłowickiej Zgodzie, gdzie więziono i represjonowano m.in. Ślązaków, ale również Niemców, Żydów, Ukraińców, Austriaków czy Rumunów.
Niestety przedstawiciele władz państwowych na Śląsku z rzadka pojawiają się pod bramami Zgody, ale nie mają problemów z czczeniem np. Żołnierzy Wyklętych.
Czy na Śląsku doczekamy się godnego miejsca pamięci dla ofiar Tragedii Górnośląskiej?
- Jakieś tam dyskusje na ten temat się toczą, ale bardziej na temat czyja to ma być inicjatywa, a nie co tam ma powstać. A coś powstać musi. Wierzę, że coś takiego się wydarzy. Może masakra w Buczy sprawi, że umysły decydentów bardziej się otworzą - tłumaczy Grzegorz Franki.