Czarna seria w branży automotive trwa. Ok. 500 osób straci pracę w Stellantis Gliwice
To nie jest dobry rok dla branży automotive w województwie śląskim. W styczniu w stan likwidacji postawiona została fabryka FCA Powertrain w Bielsku-Białej, a jej cała, licząca niemal 470 osób, załoga została objęta zwolnieniami. To, a także zakończenie produkcji Fiata 500 i Lancii Ypsilon w zakładach Stellantisa (dawny Fiat) w Tychach, spowodowało falę redukcji w innych bielskich przedsiębiorstwach z sektora motoryzacyjnego.
Teraz podobny scenariusz ma miejsce w Gliwicach. Zarząd tamtejszej fabryki koncernu Stellantis (dawny Opel) poinformował właśnie, że od 30 września zakład ogranicza liczbę zmian produkcyjnych z trzech do dwóch. To z kolei skutkować będzie zakończeniem współpracy z 500 pracownikami agencji pracy tymczasowej.
Koncern tłumaczy to koniecznością „dostosowania wielkości produkcji do obecnej, bardzo trudnej, sytuacji na rynku motoryzacyjnym”, spowodowanej, m.in., cyklicznym spadkiem sprzedaży, spotęgowanym „intensywną transformacją w kierunku pełnej elektryfikacji europejskiej floty samochodowej, realizowaną przez wszystkich producentów na mocy restrykcyjnych przepisów UE”.
- Fabryka w Gliwicach jest jednym z wielu europejskich producentów zmuszonych do podjęcia działań w celu utrzymania stabilnej działalności w tych warunkach rynkowych i prawnych – stwierdza w wysłanym do naszej redakcji oświadczeniu Agnieszka Brania, rzeczniczka Stellantis Polska.
Jak
przekonuje, ograniczenie liczby zmian produkcyjnych nie wpływa na
pozycję gliwickiej
fabryki
w organizacji koncernu,
a także jej rolę w planie strategicznym Stellantis Dare Forward
2030 jako producenta dużych pojazdów użytkowych wyposażonych
zarówno w napędy tradycyjnie, jak i w pełni elektryczne (wedle
wcześniejszych założeń w 2025 r. elektryczne dostawczaki mają
stanowić 70 proc. jej produkcji).
Związkowcy piszą do prezesa koncernu: to podważa wiarygodność „jako stabilnego, przewidywalnego i poważnego pracodawcy”
Trudno jednak uwierzyć, by kogokolwiek z pracowników takie uspokojenia faktycznie uspokoiły. Związkowcy przypominają bowiem, że podczas inwestycji związanych ze zmianą profilu produkcji z samochodów osobowych na dostawcze załodze przedstawiano perspektywy pracy na 18 zmian produkcyjnych przy tempie linii na poziomie 40 aut na godzinę, by obecnie ograniczyć to do 10 zmian w tygodniu i 21 samochodów na godzinę, choć możliwości produkcyjne są większe.
- Na przeszkodzie stoją jednak braci logistyczne, prowadzące do problemów z częściami i podzespołami. Niestety łańcuchy dostaw nie są skracane i usprawniane, choć w pobliżu Gliwic swoje zakłady mają liczni dostawcy komponentów i podzespołów z branży motoryzacyjnej. Prowadzi to w konsekwencji do przestojów (…), a tym samym dalszego niewykorzystywania potencjału Stellantis Gliwice oraz jego załogi. Jednocześnie w przypadku włoskich zakładów produkujących lekkie samochody dostawcze, pracujących na trzy zmiany, ten potencjał jest wykorzystywany. Choć to w Polsce koszty pracy są niższe, przy jednocześnie wysokim doświadczeniu i efektywności pracowników – czytamy w piśmie wysłanym przez NSZZ Solidarność do prezesa zarządu koncernu Stelantis.
Związkowcy ostrzegają, że planowana redukcja wywołuje wśród pracowników fabryki „poważne obawy o stabilność ich miejsc pracy oraz zawodową przyszłość”, co może prowadzić do fali odejść „doświadczonych, wydajnych, zaangażowanych i kreatywnych pracowników”, którzy jako pierwsi decydują się na zmianę pracodawcy.
- Ponadto ogłaszana z tygodnia na tydzień znaczna (…) redukcja zatrudnienia w naszym zakładzie podważą wiarygodność Stellantis Gliwice jako stabilnego, przewidywalnego i poważnego pracodawcy na lokalnym rynku pracy. W przyszłości może to powodować poważne trudności, zarówno w uzupełnianiu załogi naszego zakładu o dobrych, wydajnych i zaangażowanych pracowników, jak również w przywróceniu pełnej obsady produkcyjnej Stellantis Gliwice – ostrzega Solidarność.
Może Cię zainteresować: