O przymiarkach Metropolii (a wcześniej Górnośląskiego Związku Metropolitalnego) do budowy spalarni odpadów komunalnych można by napisać sporych rozmiarów książkę. Przypomnijmy, że trzy lata temu GZM powołała spółkę celową mającą zająć się budową takiej instalacji.
Podjętą przez Zgromadzenie GZM uchwałę w tej sprawie unieważnił jednak wojewoda śląski argumentując, że zadanie to wykracza poza ustawowe kompetencje Metropolii. Stanowisko wojewody podtrzymał Wojewódzki Sąd Administracyjny i choć GZM zapowiedział zaskarżenie tego orzeczenia do Naczelnego Sądu Administracyjnego, to jasne się stało, że ta ścieżka (wobec czasu postępowania przed NSA) jest wykluczona. Jeśli Metropolia chciałaby postawić własną spalarnię, to musi szukać innej formuły. A chęci ku temu nadal są, co potwierdzają władze GZM. Jak wyliczają tylko w 2021 r. na terenie gmin członkowskich zebrano łącznie ponad 926 tys. ton odpadów komunalnych, co daje ok. 419 kg w przeliczeniu na mieszkańca.
- Budowa spalarni jest koniecznością. Ponad 400 tys. ton odpadów, zamiast być przetworzone, ląduje u nas na wysypiskach, a ich możliwości składowania już się wyczerpują – alarmował kilka miesięcy temu na forum Parlamentarnego Zespołu ds. Energetyki oraz Transformacji Energetycznej i Górniczej w Polsce przewodniczący Metropolii Kazimierz Karolczak.
Zmiana w planach GZM: kilka mniejszych spalarni zamiast jednej dużej
Najnowszym pomysłem GZM-u na budowę spalarni jest grupa zakupowa, utworzona przez 26 spośród 41 zrzeszonych w Związku gmin (przy czym to Metropolia ma być jej liderem i koordynatorem). Zadaniem grupy będzie wykonanie analiz dotyczących rekomendacji m.in. w zakresie wyboru modelu funkcjonowania instalacji, technologii przetwarzania odpadów i kryteriów, które muszą spełniać potencjalne lokalizacje, gdzie takie instalacje mogłyby powstać. Podkreślmy, instalacje, a nie instalacja, gdyż ze względu na niemożność zbycia (z powodu ograniczeń przesyłowych) ciepła z jednej dużej spalarni porzucono takie rozwiązanie.
- Wybraliśmy kierunek kilku mniejszych instalacji, których moc będzie wynosić od ok. 25 do 60 tys. ton odpadów – tłumaczy Damian Kołakowski, zastępca dyrektora Departamentu Infrastruktury i Środowiska GZM.
Metropolia działalność grupy zakupowej będzie jednak nie tylko koordynować, ale także wspierać finansowo. Na poniedziałkowym (27 marca) zgromadzeniu GZM podjęto uchwałę o udzieleniu 26 gminom związku (w grupie tej znalazły się m.in.
- Będzin,
- Bytom,
- Chorzów,
- Mikołów,
- Piekary Śląskie,
- Radzionków,
- Świętochłowice,
- Tarnowskie Góry,
- Tychy
pomocy finansowej w łącznej wysokości niemal 922 tysięcy zł. Kwota ta ma zostać przeznaczona na doradztwo techniczne, ekonomiczne i prawne dla projektu spalarni.
W dwóch kolejnych latach działania grupy zakupowej związane m.in. ze sporządzeniem wstępnej dokumentacji postępowania, wyborem partnera prywatnego zainteresowanego wejściem w projekt oraz opracowaniem wniosku o dofinansowanie fazy inwestycyjnej mają pochłonąć blisko 4 mln zł.
- Budowa instalacji, po Kolei Metropolitalnej, jest dla nas najbardziej strategiczną inwestycją. Możliwość uzupełnienia naszej sieci ciepłowniczej o alternatywne źródła wytwarzania energii, nabiera jeszcze większego znaczenia, zwłaszcza w czasach kryzysu paliwowego – mówi Henryk Borczyk, wiceprzewodniczący zarządu GZM, który odpowiada za projekty związane z ochroną środowiska.
Jak dodaje, bez spalarni gminy nie będą w stanie spełnić nałożonego na nie obowiązku, aby w 2035 r. ograniczyć do 10 proc. masę składowanych odpadów.
-
Niespełnienie tych wymogów będzie się wiązało z wysokimi karami
finansowymi dla gmin - ostrzega.
W Gliwicach będą spalać pierwsi, ale tylko swoje odpady
Niezależnie od działań samej Metropolii, przymiarki do budowy spalarni trwają w wielu jej miastach. Najbardziej zaawansowane są w Gliwicach, gdzie tamtejsze Przedsiębiorstwo Energetyki Cieplnej ma już prawomocną decyzję środowiskową dla takiej instalacji i do końca tego roku zamierza uzyskać pozwolenie na budowę.
- W 2027 r. chcemy uruchomić blok o mocy 21 MW termicznych i 4 MW energii elektrycznej – tłumaczy w rozmowie ze ŚLĄZAGIEM Krzysztof Szaliński, prezes gliwickiego PEC-u. Jak wyjaśnia, instalacja spalać ma rocznie 40 tys. ton odpadów komunalnych, ale... z samych tylko Gliwic, co oznacza, że inne miasta regionu muszą radzić sobie same.
Stąd też o planach budowy spalarni można usłyszeć w Tychach, gdzie taką instalacje chciałaby w dzielnicy Wilkowyje postawić spółka Instalmedia, w Rudzie Śląskiej, gdzie takie plany ma Węglokoks Energia i warszawska spółka Eneris, a także w Będzinie, gdzie blok zasilany paliwem z odpadów zamierza uruchomić Elektrociepłownia Będzin.
Samorządowcy oraz przedstawiciele potencjalnych inwestorów przekonują, że w najgorszym wypadku spalarnie odpadów pozwolą ustabilizować ponoszone przez mieszkańców koszty odbioru odpadów, w najlepszym zaś – je obniżyć. To kusząca propozycja jeśli wziąć pod uwagę, że np. ceny zagospodarowania odpadów zmieszanych dla mieszkańców Tych w latach 2017-2022 wzrosły o 236 proc. a w Rudzie Śląskiej wysokość opłaty śmieciowej w ciągu niespełna dekady wzrosła ponad 3-krotnie.
Może Cię zainteresować:
Samorządowcy tracą cierpliwość do „zielonych”, blokujących budowę spalarni odpadów
Może Cię zainteresować: