Nie tak to miało wyglądać. Pod koniec zeszłego roku Górnośląsko-Zagłębiowsko Metropolia zapowiedziała, że zamierza kupić co najmniej 20 autobusów napędzanych wodorem. Co najmniej, gdyż w ramach tzw. prawa opcji dopuszczano też możliwość zakupu kolejnych 10 pojazdów tego typu.
Była sowita dotacja na kupno autobusów. I były obawy w kontekście paliwa
Na zakup „wodorowców” GZM gotowa była wydać ponad 110 mln zł, z czego 81 mln zł stanowić ma dotacja udzielona przez Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej.
Zakładano, że pierwsze autobusy napędzane wodorem pojawią się w regionie w lutym 2024 r., zaś cała dostawa zostanie zrealizowana do końca czerwca 2024 r. Pojazdy miały być użyczone:
- PKM Tychy i PKM Katowice (po 5 sztuk),
- PKM Świerklaniec (10 sztuk).
Wodorowce miały być wykorzystywane do obsługi linii:
- AP (trasa Katowice – Katowice Pyrzowice Lotnisko),
- M10 (trasa Katowice – Tychy),
- M3 (trasa Katowice – Chorzów – Bytom – Tarnowskie Góry).
Kilka miesięcy po złożeniu tych deklaracji GZM ogłosił przetarg na dostawę samego paliwa wodorowego. Zamówienie podstawowe obejmowało do 1435 ton wodoru, a dodatkowo w prawie opcji zakładano możliwość zwiększenie wolumenu o kolejne maksymalnie 880 ton i wydłużenie dostaw o kolejne maksymalnie trzy lata. Poza samą dostawą w przypadku PKM Katowice wybrany podmiot miałby udostępnić własną stację tankowania wodorem na potrzeby taboru tego przewoźnika (PKM-y w Tychach i Świerklańcu miały wybudować własne stacje tankowania).
Już wtedy można było usłyszeć, że to może być najbardziej kłopotliwy punkt całej tej operacji, bo kiedy kilka lat temu Izba Gospodarcza Komunikacji Miejskiej sondowała rynek próbując rozeznać ile faktycznie trzeba będzie zapłacić za wodór, to nikt nie był skłonny wskazywać konkretnych kwot. - A to oznacza, że nikt tak naprawdę nie wie ile to będzie kosztować i trzeba być gotowym na różne niespodzianki – słyszało się od ludzi z branży.
Metropolia zmienia zdanie - jednak woli "elektryki"
Na zakupy wodoru GZM była skłonna przeznaczyć nieco ponad 133 mln zł. Tyle, że kiedy kilka tygodni temu otwarto złożoną przez Orlen ofertę (a tylko ten koncern był zainteresowany przetargiem), to okazało się, że oczekiwana kwota (ponad 154,5 mln zł) o ponad 23,5 mln zł przekracza to, co Metropolia była na ten cel skłonna wydać.
W tej sytuacji GZM unieważnił przetarg, a kolejnego już nie ogłosił. Zamiast tego podjęto decyzję o… rezygnacji z zakupu autobusów wodorowych. Jak tłumaczy Łukasz Zych, rzecznik GZM, biorąc pod uwagę wysokie koszty zakupu paliwa, „pewną niedojrzałość rynku” i trudną sytuację finansową samorządów, zakup takiego taboru „nie byłby zasadny”.
- Nie wykluczamy jednak powrotu do zainteresowania ich zakupem w przyszłości. Podjęliśmy rozmowy z Narodowym Funduszem Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej na temat wykorzystania „zwolnionych” w ten sposób środków na zakup autobusów elektrycznych – informuje nas rzecznik GZM.
Może Cię zainteresować:
GZM chce kupić autobusy wodorowe. Obsługiwać będą trzy linie w regionie
Może Cię zainteresować:
KZK GOP naruszał interesy konsumentów. Pasażerowie mogą ubiegać się o zwrot pieniędzy
Może Cię zainteresować: