Michael jackson black or white

Michael Jackson kręci "Black or White". Lech Majewski: "Była zamknięta autostrada i... szympans w przyczepie"

Rok 1991. Być może najlepszy w historii muzyki. Na rynku fenomenalne, często przełomowe płyty Nirvany, Pearl Jam, Guns N’Roses, Metalliki, Red Hot Chili Peppers, REM, Queen, U2, Soundgarden i wielu innych. Przy tej konkurencji, 26 listopada Michael Jackson wydaje album „Dangerous” i sprzedaje go w zawrotnej liczbie 29 mln egzemplarzy. Największy hit? „Black or White” – siedem tygodni na szczycie listy Billboardu. A na planie kto? Reżyser z Katowic.

Tak, to już 32 lata od wydania "Dangerous" Michaela Jacksona. Jak 32 lata temu mówiło się o teledysku do utworu "Black or White" z tego albumu? Że najlepszy, najdroższy, najbardziej spektakularny. W dniu premiery obejrzało go 500 mln ludzi na całym świecie. W ekipie realizującej tę gigantyczną produkcję był reżyser z Katowic, który mógł na własne oczy przekonał się, co kryje się pod powszechnym w muzyce popularnej określeniem "ekscentryczny artysta".

Mijają godziny i... cisza

Jeśli pamiętacie ten klip, wiecie, że trudno w kilku zdaniach opisać, co w nim się działo: tancerze z całego świata, znani aktorzy (np. Macaulay Culkin, Tess Harper i George Wendt), Simpsonowie, szalone animacje, a do tego zakazane sceny i Michael zmieniający się w czarną panterę. Budżet? 6 mln dolarów. W potężnej ekipie realizującej tę bombastyczną produkcję był Lech Majewski, znakomity reżyser z Katowic, twórca m.in. „Angelusa” czy „Młyna i krzyża”.

- W tym czasie przygotowywałem „Ewangelię według Harry’ego”. Mój kierownik produkcji był wtedy w ekipie pracującej dla Jacksona, więc i ja znalazłem się na planie. Było to przedsięwzięcie kosmiczne jeśli chodzi o koszty i rozmach – wspomina Majewski.
Lech Majewski.
Lech Majewski.

Ślaski reżyser opowiada, że na potrzeby zdjęć w Los Angeles wyłączono z ruchu olbrzymi odcinek drogi (konkretnie: 11779 Sheldon Street w Sun Valley, Los Angeles). Zjechało się mnóstwo ludzi: oprócz filmowców i reszty ekipy, także rzesze widzów, policjantów, kierowców i tak dalej. Nagle przyjeżdża Michael Jackson... Pardon: nagle przywożą na plan Michaela Jacksona i...

- Przyjechał i przez kilka godzin nie wychodził z przyczepy, a dostępu do niego broniło czterech ochroniarzy. Mijają dwie godziny, na planie wszystko gotowe, wszyscy z nudów obżerają się cateringiem, policjanci wymieniają się pączkami z różnymi polewami i trzymają w pogotowiu notatniki z miejscem na autograf, dziewczyny z baletu rozciągają się na asfalcie i… cisza. Michael nie wychodzi – śmieje się Majewski.

Wyszedł? O tym zaraz, bo jeszcze słowo o… dziwnych towarzyszach Jacksona, o których krążyły setki anegdot. W 1983 roku Michael spotkał się w studiu z Freddiem Mercurym. „Miałem wrażenie, że idzie im świetnie i w mig znaleźli wspólny język” – mówił Jim Beach, wieloletni menedżer Queen w dokumencie BBC poświęconym Mercury’emu. Dlaczego ta współpraca nie zakończyła się wspólnym albumem? „Któregoś dnia Freddie do mnie zadzwonił i powiedział, że mam po niego natychmiast przyjechać. Zapytałem: »Co się stało?«. Odpowiedział, że Michael codziennie przyprowadza do studia lamę, a on nie przywykł do tego, by nagrywać płytę z lamą”. (Interesujesz się śląską kulturą? Zapisz się i bądź na bieżąco - https://www.slazag.pl/newsletter)

Lamy nie było. Była małpa

Lama. To znaczy… Podczas zdjęć do „Black or White” Jacksonowi lama nie towarzyszyła. Ale po kolei. Wyszedł z przyczepy?

- W końcu wyszedł. Jak to on – uśmiechnięty, pomachał ręką i swoim głosikiem powiedział: „Hi, everybody. Sorry, everybody”. Ruszają zdjęcia. Jackson robi kilka ruchów, rozmawia ze swoim choreografem i… znów się chowa do samochodu – wspomina Majewski.

Majewski pyta kierownika produkcji: „Może poprosicie go, żeby dokończył?”. A on na to: „Widzisz jego ochroniarzy?”. „To co robimy?”. „Nie wiem, on i tak za wszystko płaci. Za czekanie też”. Kolejne pytanie Majewskiego: „A co on tam robi w tej przyczepie?”.

Kierownik:

„Wiesz, on ma tam swojego... szympansa i namiot tlenowy”.

Lama raczej nie zmieściłaby się do przyczepy. Kręcenie tego jednego ujęcia trwało kilka dni. Kilka miesięcy później premierę teledysku do „Black or White” obejrzało pół miliarda ludzi w 27 krajach świata.

Lemmy Kilmister

Może Cię zainteresować:

Z okazji rocznicy śmierci wielkiego Lemmy'ego Kilmistera: pamiętacie, co robił w Katowicach? Bo jest legenda

Autor: Marcin Zasada

28/12/2023

Axl Rose

Może Cię zainteresować:

Guns N'Roses w Rybniku, czyli najbardziej kuriozalny koncert w historii Śląska. Czekałeś 2,5 godziny, bo... sauna

Autor: Marcin Zasada

11/07/2023

Metallica w drodze do Katowic w 1987 roku

Może Cię zainteresować:

"Hetfield! Przyszedł Hetfield!". 37 lat temu w Katowicach lider Metalliki pił do rana wódkę z fanami

Autor: Marcin Zasada

09/02/2024

Subskrybuj ślązag.pl

google news icon