W piątek, 17 marca Donald Tusk, przewodniczący Platformy Obywatelskiej zorganizował w Bytomiu konferencję prasową. Celem spotkania było zachęcenie mieszkańców do głosowania na PO podczas zbliżających się wyborów parlamentarnych. W trakcie konferencji z ust Donalda Tuska padły słowa: "Jeśli przegramy te wybory, pójdę do piekła, ale Hołownia do gorętszego kotła, bo ja przynajmniej się staram". Zdaniem Michała Gramatyki nie tylko starania przewodniczącego PO przynoszą rezultaty.
- Przecież to Hołownia i Kosiniak-Kamysz doprowadzili do pierwszego porozumienia sił opozycyjnych po tej naszej opozycyjnej stronie, czyli do tego, co w rzeczywistości jest budowaniem oferty dla Polek i Polaków - tłumaczy na antenie Radia Piekary poseł Polski 2050. - Moim zdaniem to oni się starają, w żaden sposób nie kontestując starań Donalda Tuska, którego szanuje i uważam za wybitnego polityka, ale nie kupuję takiej "godki", w której jest tylko jeden dobry sposób i każdy inny jest zły - dodaje.
Jak zaznacza Michał Gramatyka wspólna lista opozycji powoduje wzrost poparcia Konfederacji i liczby osób niezdecydowanych. Poseł podkreśla, że efektem takiej listy będzie kilkaset tysięcy wyborców, którzy zostaną w domu nie wiedząc na kogo zagłosować. - Wspólna lista opozycji w mojej ocenie jest niemożliwa również ze względów politycznych, no chyba że już sam Adrian Zandberg zadeklarował, że chce startować z Platformą, ale niestety ja słyszałem o deklaracjach wręcz przeciwnych.
Opozycja ma szansę na większość podczas wyborów?
Jak wynika z najnowszego sondażu Gazety Wyborczej, wspólna lista opozycji - PO, Polski 2050, Lewicy, oraz PSL daje 51 procent poparcia, czyli łącznie 245 mandatów, w każdej innej konfiguracji PiS zdobywa większość.
- Widziałem dziesiątki wpisów w mediach społecznościowych, które zadają całkiem uzasadnione pytania, czyli jak to się dzieje, że poparcie dla KO i lewicy jest o 10 proc niższe niż zsumowane poparcie dla obydwu tych grupowań, jaka jest metodologia liczenia głosów wyborców niezdecydowanych oraz w jaki sposób rozdzielają się głosy oraz dlaczego nie bada się najprawdopodobniejszego wariantu, czyli Koalicji Obywatelskiej, Lewicy i wspólnego bloku Polski 2050 i Polskiego Stronnictwa Ludowego - uzasadnia Gramatyka.
Gramatyka podkreśla, że nie należy sugerować się wynikami sondażu, gdyż dane w nim zawarte, mogą do wyborów parlamentarnych ulec znaczącej zmianie. Zdaniem posła takie ujęcie wyników "GW" może budzić wątpliwości nie u polityków, ale przede wszystkim u fachowców i osób, które zajmują się liczeniem preferencji wyborców. Swoje zdanie na ten temat wyrazili np. socjolog i analityk sondaży wyborczych, Marcin Palade czy publicysta i socjolog Łukasz Pawłowski, którzy zadali pytanie dlaczego nie zbadano najbardziej prawdopodobnego wariantu wyborczego.
Polityk zaznacza, że partie dość często są skłonne do kupowania badań, ale takich, które odzwierciedlają rzeczywiste poparcie. - Widziałem kilka sondaży w których w ostatnim czasie spada poparcie KO, co mnie martwi, bo życzę swoim byłym kolegom jak najlepiej, widziałem także sondaże, które dają blokowi Polski 2050 oraz PSL ponad 15 proc. poparcie. a nawet prognozę, która pokazuje okręgi, w których kandydaci Polski 2050 i PSL wygrywają.
Zdaniem Gramatyki wspólna lista opozycji nie doprowadzi do zamierzonego efektu. W jego mniemaniu wyborcy nie będą wiedzieli na kogo głosować.
- W mojej ocenie wspólna lista opozycji to pewny sposób na przegraną, bo wspólna lista prowadzi do polaryzacji, a w warunkach mocnej polaryzacji przegrywamy z PiSem, tak jak w wyborach prezydenckich, czy jak Trzaskowski przegrał z Dudą - podsumowuje.
Może Cię zainteresować: