Prezes PGE przedstawiał. Członkowie rządu słuchali i nie protestowali
Dziś mija dokładnie tydzień odkąd Wojciech Dąbrowski, prezes zarządu Polskiej Grupy Energetycznej, przedstawił zaktualizowaną strategię tego największego koncernu energetycznego w kraju. Uczynił to publicznie, w obecności członków rządu (wszak PGE to spółka skarbu państwa, który posiada w niej większościowy pakiet akcji). Obok prezesa Dąbrowskiego zasiedli: Marek Wesoły, Karol Rabenda i Piotr Pyzik (odpowiednio sekretarz stanu i podsekretarze stanu w Ministerstwie Aktywów Państwowych).
- Dzisiaj jesteśmy w miejscu, gdzie pan Prezes Wojciech Dąbrowski zaprezentował aktualizację strategii Grupy PGE. Dziękuję za to, co już się wydarzyło, za wszystkie akwizycje, zakupy repolonizacyjne. To jest dowód na to, że dobrze zarządzane spółki Skarbu Państwa mogą wpływać pozytywnie na to, co się dzieje w polskiej gospodarce – mówił przy tej okazji Karol Rabenda.
Przedstawiciele
resortu
nie
protestowali słysząc szczegóły zaktualizowanej strategii. W
niej zaś znalazła się zapowiedź odejścia
przez PGE
od
węgla do roku 2030 i osiągnięcie zeroemisyjności do roku 2040
poprzez odejście od gazu na rzecz m.in. wodoru i innych, czystych
źródeł energii elektrycznej. Kierunek
tych zmian był sygnalizowany od dobrych kilku lat, teraz co najwyżej
można mówić o pewnym przyśpieszeniu. O
zaskoczeniu trudno było mówić także dlatego, że inne państwowe
spółki energetyczne również deklarują podobną politykę. Dość
powiedzieć, że Tauron już cztery lata temu zapowiadał „zielony
zwrot”, zwiększanie swoich mocy w OZE i osiągnięcie
zeroemisyjności do roku 2050.
Zarząd spółki uchylił to, co sam wcześniej przyjął
Ogłoszona przez zarząd PGE zaktualizowana strategia grupy przetrwała raptem tydzień. 4 września spółka opublikowała komunikat o… uchyleniu przez tenże sam zarząd uchwały przyjmującej aktualizację strategii koncernu.
- Decyzja spowodowana jest koniecznością zakończenia procesu powstania Narodowej Agencji Bezpieczeństwa Energetycznego – stwierdza PGE. Jak dalej wyjaśnia spółka zgodnie z rządowym programem do NABE przeniesione zostaną wszystkie aktywa węglowe spółek energetycznych.
- Dzięki temu elektrownie konwencjonalne będą mogły przez kolejne 20 – 30 lat funkcjonować, odbierać polski węgiel i gwarantować bezpieczeństwo dostaw energii elektrycznej. Ponadto NABE pozwoli spółkom energetycznym zwiększyć inwestycje w zieloną energię, tak aby przeprowadzić w Polsce sprawiedliwą transformację energetyczną, rozłożoną w czasie i z poszanowaniem interesów pracowniczych – czytamy w komunikacie.
Związkowcy wymierzyli w rząd medialne armaty
Co takiego się stało, że jeszcze tydzień temu zaktualizowana strategia PGE była powodem do dumy, a wczoraj została schowana głęboko do szuflady?
Spółka i jej właściciel (czyli w praktyce rząd) przestraszyli się reakcji związkowców. Ci bowiem na wieść o planowanym przez PGE odejściu od węgla do końca tej dekady zareagowali bardzo nerwowo. W wysłanym do szefa rządu liście Bogusław Ziętek, lider Sierpnia 80 określił wypowiedzi prezesa PGE mianem „skandalicznych i bezmyślnych”, a przy tym wywołujących „niepokój i złość na Śląsku”.
- Jak deklaracje prezesa Dąbrowskiego mają się do podpisanych ze stroną społeczną porozumień? PGE to największy odbiorca węgla energetycznego ze śląskich kopalń. Na przykład PGG sprzedaje do PGE ogromną część swojej produkcji. Komu będą sprzedawać węgiel śląskie kopalnie, jeśli – jak ogłosił Prezes PGE – spółka do roku 2030 ma zamiar odejść od węgla? (…) Co z gwarancjami dla górników, że do roku 2049 na Śląsku będą funkcjonować kopalnie węgla kamiennego – pytał Ziętek.
-
Kto kłamie? Dąbrowski akcjonariuszy Spółki, czy Rząd górników?
Kto upoważnił Radę Nadzorczą i Zarząd PGE do wyrzucenia umowy
społecznej z górnikami do kosza na śmieci? (…) Kto kreuje
politykę energetyczną Polski i kto decyduje o dotrzymaniu
podpisanych przez Rząd Rzeczypospolitej zobowiązań? Pan, jako szef
rządu, MAP, czy prezes Dąbrowski, który ogłasza sprzeczne z
polityką rządu deklaracje? A może, wcale nie sprzeczne – grzmiał
lider Sierpnia 80 domagając się odwołania
ze stanowiska prezesa PGE i całej Rady Nadzorczej tej spółki.
Omijaj państwowe spółki
Sądząc po wydarzeniach z poniedziałku tupnięcie nogą górniczych związkowców wciąż jeszcze ma moc trzęsienia ziemi. Zwłaszcza w czasie kampanii wyborczej kiedy rząd stara się występować w roli „dobrego wujaszka” i nie mówić niczego, co mogłoby się wyborcom nie spodobać. Zwłaszcza w okręgu wyborczym urzędującego premiera. Przewodniczący Ziętek ma tego pełną świadomość i świetnie wykorzystał dogodny moment na tupnięcie nogą.
Nic dobrego natomiast nie da się w tej sytuacji o stronie rządowej, która udaje jakby PGE nie była spółką skarbu państwa i jakby to nie rząd w ostatecznym rozrachunku decydował o tym, co się w niej dzieje. Jak to mawiali na Śląsku „zrób się głupi, przyjdziesz fraj”.
Już dzień po ogłoszeniu zaktualizowanej strategii grupy Ministerstwo Aktywów Państwowych wydało komunikat stwierdzający, że polityka energetyczna polskiego rządu „nie zakłada przyspieszenia odejścia od węgla”, który będzie wydobywany w poszczególnych kopalniach do końca roku 2049 i że resort oczekuje, iż założenia polityki energetycznej rządu będą „w praktyce realizowane przez wszystkie spółki energetyczne z udziałem Skarbu Państwa, co będzie miało także odzwierciedlenie w ich strategiach oraz działaniach inwestycyjnych”.
W kontekście wspomnianej obecności trzech osób ze ścisłego kierownictwa MAP na ogłoszeniu zaktualizowanej strategii PEG oświadczenie co najmniej intrygujące. Bo albo nikt w ministerstwie wcześniej nie wiedział, co znajduje się w tym strategicznym dokumencie (co rodzi pytania o jakość nadzoru), albo wiedziano, ale nagle z dnia na dzień przestraszono się tego, na co dano „zielone światło” (co rodzi pytania o powagę władz resortu).
Nikt nie ma złudzeń, co do tego, że przecież zarząd PGE sam z siebie po tygodniu nie skasował swojej własnej uchwały. To że właściciel (w tym przypadku skarb państwa) decyduje o tym, co się dzieje w podległych mu spółkach nie jest niczym dziwnym. Dobrze byłoby jednak, aby w ramach wykonywania tego nadzoru zachowywano się poważnie. Zarówno względem zarządu spółki (bo jak wygląda teraz wiarygodność prezesa PGE), wobec całej branży (bo w innych spółkach pewnie trzy razy się zastanowią zanim zaczną znów mówić o jakieś „zielonych zwrotach”), jak i wobec inwestorów. PGE jest dużą spółką giełdową, ktoś jakieś decyzje inwestycyjne na podstawie aktualizacji strategii podejmował, a gwałtowna „zwała” jej kursu (i stracone pieniądze jeśli ktoś je kilka dni wcześniej zainwestował) po poniedziałkowych rewelacjach tylko utwierdzi inwestorów w przekonaniu, by od państwowych spółek trzymać się z daleka.
Może Cię zainteresować: