Wspólne odmawianie „zdrowasiek" przed ratuszem? Czegoś takiego jeszcze nie widzieliśmy. Zaplanowana na dziś akcja interwencyjna mieszkańców Bielska-Białej już stała się memem. Wierni zamierzają w miejscu publicznym pomodlić się za „nawrócenie" prezydenta miasta i miejskich radnych. Chodzi o pomysł finansowania programu in vitro z budżetu miasta.
- Nie chcemy, aby taka procedura była finansowana z pieniędzy nas mieszkańców, nie tylko ze względów etycznych, ale i ze względów finansowych, gdyż nasze miasto tonie w długach, które wzrosły kilkukrotnie - napisali mieszkańcy w liście do jednej z lokalnych redakcji w mieście.
Z lektury owej skargi możemy się też dowiedzieć, że zdaniem różańcowej grupy mieszkańców, procedura in vitro jest „eugeniką najczystszej postaci, a nie leczeniem niepłodności".
In vitro w Bielsku-Białej. O co ten raban?
W ostatnią niedzielę w Bielsku-Białej mieszkańcy podczas referendum mogli wypowiedzieć się na temat trzech kwestii ważnych dla miasta. Jedno z pytań dotyczyło właśnie finansowania programu in vitro. Jak podaje urząd miasta, aż 22 351 osób zagłosowało na "tak" (62,85%), a 13 211 osób było na "nie". Referendum nie jest jednak dla władz miasta rządzące, bowiem frekwencja nie przekroczyła 30 procent. A więc ostateczna decyzja należy do prezydenta i radnych
Czy kilka zdrowasiek przed ratuszem powstrzyma finansowanie programu in vitro w Bielsku-Białej? Poważnie w to wątpimy, ale mamy też przeczucie graniczące z pewnością, że akcja różańcowa zyska duży rozgłos, również w mediach ogólnopolskich.
Może Cię zainteresować: