Marcin Horała, pełnomocnik rządu Prawa i Sprawiedliwości ds. Centralnego Portu Komunikacyjnego, przyjechał do Katowic, aby ogłosić wybrany wariant trasy szybkiej kolei do Ostrawy. Zdecydowano, że będzie to tzw. linia niebieska.
- Wariant, który został wybrany, przewiduje najmniej wywłaszczeń, najmniej wyburzeń, najmniej konfliktów przestrzennych w terenie - stwierdził.
„Najmniej wyburzeń” w rzeczywistości oznacza, że zniknie około 550 budynków. Mieszkańcy części z nich przyjechali przed Śląski Urząd Wojewódzki, ale przedstawiciele PiS nie mieli odwagi, aby się z nimi spotkać. Drogę do sali, w której odbywała się konferencja, zagrodziła ochrona.
W
związku
z tym my pojechaliśmy do Łazisk Górnych, które ta inwestycja ma
przeciąć na pół, aby oddać głos tym, których dotknie to
najbardziej.
„Nie dopuszczam do siebie takiej myśli”
- Utknęliśmy w próżni - mówi mieszkanka Łazisk Górnych, której dom przy skrzyżowaniu ul. Cieszyńskiej i DK81 ma zostać zrównany z ziemią.
- Wyremontowaliśmy ten dom za własne ciężko zarobione pieniądze. Mieliśmy kolejne plany, a teraz nawet nie możemy wymienić pieca na gazowy, bo nie mamy pojęcia, co będzie dalej, czy ktoś zaraz nie każe nam się stąd wynosić.
- Mieszkam tutaj 50 lat i nie wyobrażam sobie nawet, żeby miało się to zmienić. Nie dopuszczam do siebie takiej myśli. Będą musieli mnie stąd wyprowadzić siłą! - podkreśla jej mama łamiącym się głosem. Przekazała dom dzieciom, miała nadzieję, że dorosną w nim wnuki, a dorobek jej życia przekreślił ktoś siedzący przy biurku w Warszawie, stawiając niebieską kreskę na mapie.
Domy części sąsiadów powinny ocaleć, ale w przyszłości obok nich - oprócz samochodów pędzących tzw. Wiślanką - ma stanąć potężny wiadukt, po którym pociągi będą przejeżdżały z prędkością 250 kilometrów na godzinę.
- Niczego nie możemy być pewni. Niektóre domy w tej okolicy mają ponad sto lat. Jak zniosą bezpośrednie sąsiedztwo tak dużej linii kolejowej i związane z tym obciążenia? - pytają mieszkańcy, którzy na płotach wywiesili banery z napisem „Nie dla CPK!” i pędzącym pociągiem, który przecina na pół herb Łazisk Górnych. Autorem tego projektu jest miejscowy radny - Michał Słowioczek.
- Zaczęliśmy działać, jak tylko ogłoszono że linia CPK przetnie nasze miasto. Nie było jeszcze wiadomo, która trasa zostanie wybrana, ale wśród mieszkańców od razu pojawił się opór, bo każda propozycja uderzała w mieszkańców. Stworzyliśmy wyrazistą grafikę i zaczęliśmy się pojawiać z transparentami na protestach. Zrobiliśmy się rozpoznawalni. Szybko pojawiły się też na płotach - opowiada.
Takie same banery z daleka można dostrzec niemal na każdym płocie przy ul. Bukowej, gdzie pod linię kolejową mają zostać wyburzone dopiero co ukończone domy, a także takie, których budowa wciąż trwa.
- Od kilku lat żyjemy w stresie. Przeżywamy każdą wiadomość o CPK. Teraz kolejne lata będziemy czekać na uprawomocnienie tej decyzji, a później na wywłaszczenie… Człowiek się starzeje, a być może będzie musiał zaczynać wszystko od nowa. Spłacamy kredyt i żyjemy jak na tykającej bombie.
- Nasz dom ma zostać, ale wraz z sąsiadami wzajemnie się wspieramy. Mieszkam tu od dzieciństwa, tu jest moje miejsce i nie podoba mi się, że ktoś chce je zniszczyć. Zwłaszcza tereny zielone, które są jedynym takim miejscem w okolicy, gdzie można spędzać wolny czas na świeżym powietrzu - podkreśla mieszkanka.
Może Cię zainteresować:
CPK wskazał ile zapłaci za wyburzane domy na trasie szybkiej kolei
„Mogą sobie wsadzić te pieniądze głęboko w...”
Wiele osób w Łaziskach Górnych stara się nie myśleć o CPK, tłumacząc sobie, że ta inwestycja po prostu nie dojdzie do skutku.
- Dziś to nic więcej, jak tylko kreślenie mazakami po mapie. Perspektywa jest odległa, a być może zmieni się władza i ktoś zablokuje te szalone plany. Nie liczę na to, że PiS pójdzie po rozum do głowy - uważa emerytowany górnik.
Inni odbijają piłeczkę i wskazują, że niektórzy jeszcze kilka dni wcześniej nie wierzyli nawet w wybór niebieskiego wariantu, a teraz muszą liczyć się z widmem wysiedlenia.
- Przede wszystkim jestem zła, że ktoś podejmuje decyzje, które zaważą na całym moim życiu, a nawet nie ma odwagi tutaj przyjechać. Nie spotkał się z nami, nie porozmawiał, tylko narysował coś na mapie i zdecydował, że tak ma być.
Mieszkańcy wskazują nie tylko na brak szerokich konsultacji, ale przede wszystkim na brak jakichkolwiek konkretnych informacji. Dysponują tylko mapą, z której sami muszą wywnioskować, co dalej z ich domami. Nie dostali żadnej oficjalnej korespondencji w tej sprawie.
Wojewoda Jarosław Wieczorek (PiS) odpowiada, że konsultacje były. Co prawda w czasie pandemii COVID-19, więc z ograniczeniami spowodowanymi zasadami bezpieczeństwa, ale później można było także zgłosić swoje uwagi osobiście. W sumie wpłynęło ich ponad osiem tysięcy.
Politycy partii Jarosława Kaczyńskiego w regionie schowali głowy w piasek w związku z CPK. Sporadycznie przekonują, że to szansa na rozwój i okno na świat. Dla mieszkańców Łazisk Górnych i innych miast, którzy mają stracić swoje domy, proponują rekompensaty. Ile? 120 proc. wartości gruntów i 140 proc. wartości budynków.
- Mogą sobie wsadzić te pieniądze głęboko w... - zagryza zęby mężczyzna, który kilka lat temu ukończył budowę. - Zbudowałem ten dom własnymi rękami. Przyjeżdżałem tutaj codziennie po pracy i w każdy wolny dzień. Nikt mi tego czasu nie zwróci i nie musi. Po prostu się stąd nie wyprowadzę.
Może Cię zainteresować:
Wybrano wariant śląskiej „szprychy” kolei do CPK. Do wyburzenia ponad 500 domów
„Po moim trupie. Będę walczył do końca”
Zgodnie z harmonogramem prace nad linią szybkiej kolei z Katowic do Ostrawy mogą rozpocząć się najwcześniej w 2029 roku. Najbliższe lata spółka CPK ma poświęcić na uzyskanie decyzji środowiskowej, lokalizacyjnej, a także wyłonienie wykonawcy.
Burmistrz Łazisk Górnych Aleksander Wyra nie przebiera w słowach, kiedy mówi o tej inwestycji: - Ten projekt dla miasta stanowić będzie tragedię. I dlatego cały czas mam nadzieję, że do jego realizacji nie dojdzie (…) Ta kolej jest zła dla miasta, gdyż zabiera, a nie oferuje żadnej wartości dodanej.
Jak tłumaczy, całe miasto ma dwadzieścia kilometrów kwadratowych powierzchni, a kiedy odejmie się od tego tereny przemysłowe, zostaje zaledwie około piętnastu: - I teraz w sam środek chcą nam „wrąbać” szeroki pas kolei, zabierając ponad kilometr kwadratowy powierzchni. W tej strefie znajduje się 66 budynków jednorodzinnych, jedenaście różnej wielkości przedsiębiorstw, a także jedna trzecia zrewitalizowanych terenów parkowych i resztka terenów inwestycyjnych.
- Kiedyś powiedziałem, że ta kolej tutaj nie powstanie. Po moim trupie. Będę walczył do końca - podkreśla Aleksander Wyra.
Cieszymy się, że przeczytałeś nasz tekst do końca. Mamy nadzieję, że Ci się spodobał. Przygotowanie takich materiałów wymaga mnóstwo pracy i czasu od autorów. Chcemy, żeby zawsze były dostępne dla Was za darmo, jednak aby mogło tak pozostać, potrzebujemy Twojego wsparcia. Zostań patronem Ślązaga na Patronite.pl i dołóż swoją cegiełkę do rozwoju dobrego dziennikarstwa w regionie.