Samorządowcy wylali swe żale. Usłyszeli, że rząd rozpatrzy „wszystkie projekty”
Na spotkanie w katowickiej siedzibie Ministerstwa Przemysłu przyjechało ponad 20 włodarzy gmin, na terenie których fedrowany jest lub był węgiel kamienny. Samorządowcy chcieli dowiedzieć się, jakie są szanse na opracowanie mechanizmu przekazywania przez Spółkę Restrukturyzacji Kopalń terenów pogórniczych gminom lub Katowickiej Specjalnej Strefie Ekonomicznej, celem „zaprowadzenia porządku krajobrazowego, ponownego ich ożywienia, nadania nowych funkcji”.
- Chcę wspólnie z państwem przyciągnąć inwestorów do regionu, tak aby powstawały nowe miejsca pracy – zadeklarowała Minister Przemysłu, Marzena Czarnecka obiecując, że rząd rozpatrzy „wszystkie projekty, które pojawia się w tej kwestii”. Przy okazji zapowiedziała, że „w najbliższym czasie” zorganizuje spotkanie samorządowców z zarządami przedsiębiorstw górniczych, aby dyskutować o współpracy górnictwa z lokalną społecznością.
Jak relacjonuje Stowarzyszenie Gmin Górniczych w Polsce w dyskusji pojawiły się również kwestie związane z przygotowaniem wsparcia finansowego dla gmin na podobnych zasadach jakie zawarte zostały w umowie społecznej dla górnictwa, zabezpieczenia istniejących hałd pogórniczych, braku współpracy spółek skarbu państwa z gminami, czy uregulowania kwestii prawnych w odniesieniu do prywatnych przedsiębiorstw górniczych. Czyli, nazywając rzecz po imieniu, wylali swoje wszystkie, mające już długą historię pretensje wobec sektora górniczego.
W SRK jest już nowy prezes, ale zostały stare problemy
Zapowiedź nowego otwarcia w relacji z samorządami padła krótko po tym jak „kadrowa miotła” dotarła do Spółki Restrukturyzacji Kopalń – dwa tygodnie temu rada nadzorcza powołała nowego prezesa (został nim Jarosław Wieszołek, który ma objąć to stanowisko 2 kwietnia) i jednego z wiceprezesów (nadal trwa postępowanie w sprawie wyłonienia jeszcze trójki wiceprezesów SRK). To właśnie wobec SRK w ostatnich latach padało ze strony samorządów najwięcej zarzutów o to, że prowadzi swój biznes nie oglądając się na otoczenie, w którym funkcjonują jej grunty i nie kwapi się do tego, aby te grunty przekazywać gminom.
- Ta spółka jest dziś karykaturą samej siebie. Powinna dostać pieniądze na to, żeby te tereny rewitalizować, a tymczasem próbuje utrzymywać swoją administrację przez to, że część tych terenów sprzedaje – narzekał w ubiegłym roku na antenie Radia Piekary Kazimierz Karolczak, przewodniczący Górnośląsko – Zagłębiowskiej Metropolii.
Możliwość przekazywania przez SRK posiadanych przez siebie nieruchomości gminom dopuszcza ustawa o górnictwie. Spółka korzysta jednak z tej możliwości dosyć oszczędnie. Jak w zeszłym roku ujawnili członkowie ówczesnego zarządu SRK w 2020 r. przekazano samorządom ponad 11 ha, w 2021 r. – ponad 45 ha, w 2022 r. – prawie 17 ha, zaś plan na rok 2023 zakładał przekazanie gminom prawie 40 ha gruntów (Katowice dostały teren po dawnej kopalni „Wieczorek” w Nikiszowcu, gdzie powstać ma hub gamingowo – technologiczny, a Rybnik 30 ha w różnych dzielnicach miasta).
Dla porównania, SRK na terenie 71 gmin w pięciu województwach posiada w sumie 3000 ha nieruchomości. To niemal tyle, co połowa Bytomia. Więcej niż liczą sobie Siemianowice Śląskie, Pszczyna, bądź Czeladź. Grunty te nieraz położone są w samych centrach miast i z tego powodu są łakomym kąskiem dla samorządów. Tyle, że – jak wytykali samorządowcom przedstawiciele SRK – tereny te często wymagają rekultywacji, a dotowana ze skarbu państwa spółka musi gdzieś szukać pieniędzy na te kosztowne zabiegi.
- Mielibyśmy tylko rekultywować? Przeprowadzać rekultywację i przekazywać do gminy? To proszę wziąć taki grunt bezpośrednio od właściciela – rzucił skarżącym się samorządowcom podczas obrad sejmowej Podkomisji ds. Sprawiedliwej Transformacji były już prezes spółki.
Może Cię zainteresować:
Górnicza Barbórka niematerialnym dziedzictwem ludzkości? Jeszcze w marcu wniosek do UNESCO
Może Cię zainteresować: