Ale od początku. Jeszcze 26 lipca 1944 Polski Komitet Wyzwolenia Narodowego zawiera porozumienie z ZSRR ("porozumienie" to czysta formalność, a właściwie eufemizm, gdyż marionetkowy rząd polski powołany przez Moskwę nie ma tu nic do powiedzenia), zgodnie z którym na zapleczu frontu przechodzącego przez ziemie na zachód od Bugu władzę sprawować mają sowieckie komendantury wojskowe.
W miarę przesuwania się frontu na zachód, administracja ma być stopniowo przekazywana w ręce władz polskich. Takie komendantury powstają też od stycznia 1945 na Śląsku. Sankcjonują zorganizowaną grabież i nie kontrolują rabunków ani gwałtów, popełnianych przez żołnierską dzicz. W praktyce przyzwalają na ekscesy albo i w nich współuczestniczą. Sowiecki sołdat zawsze ma rację i rzadko odpowiada przed kimkolwiek, zresztą jego dowódca często jest równie zdemoralizowany, co i jego podwładny.
Armia Czerwona niechętnie rezygnuje ze swoich uprawnień i przekazywanie władzy się przeciąga (gdzieniegdzie potrwa aż do 1947 roku). Jednak nawet jej ostateczne oddanie rządowi polskiemu nie oznacza dobrych wieści dla mieszkańców niemieckiej dotychczas części Śląska (Rządowi Tymczasowemu Rzeczypospolitej Polskiej, utworzonemu przez przekształcenie PKWN, więc nadal pod kontrolą Kremla; mało który realista wierzy jeszcze w to, że Sowieci przyzwolą, by do de facto okupowanej przez nich Polski powrócił i w niej się zainstalował rząd londyński).
Ziemie eufemizmów
14 marca 1945 Ziemie Zachodnie i Północne (jak się określa Śląsk Dolny i Opolski oraz Pomorze i Prusy Wschodnie) zostają podzielone na cztery okręgi administracyjne, w których władze obejmują pełnomocnicy rządu. Dla Śląska Opolskiego jest to wojewoda śląski Aleksander Zawadzki, dla Dolnego - Stanisław Piaskowski. 7 maja 1945 na m.in. Śląsk rozszerzone zostają uprawnienia Państwowego Urzędu Repatriacyjnego, mającego zajmować się - kolejny eufemizm - repatriacją ludności z ziem wschodnich utraconych na rzecz ZSRR i jej osiedlaniem na (eufemizm goni eufemizm) Ziemiach Odzyskanych.
Określenie "Ziemie Odzyskane" nie jest nowe. Tak właśnie nazywano (najzupełniej oficjalnie, bo w urzędowych dokumentach) Zaolzie - część Śląska Cieszyńskiego, która w roku 1938 została odebrana przez Polskę Czechosłowacji (a wcześniej zagarniętą przez tę drugą po I wojnie światowej w wyniku korzystnego dla Czechów rozstrzygnięcia dyplomatycznego za strony mocarstw ententy). Jednakże przed II wojną światowa chodziło o kilka powiatów. W 1945 roku istniejące już określenie zostaje odgrzane, ale zostaje mu nadane nowe znaczenie. Tym razem dotyczy blisko jednej trzeciej Polski.
Pod koniec 1945 r. działa już działa już Ministerstwo Ziem Odzyskanych, powołane 13 listopada uchwałą Tymczasowego Rządu Jedności Narodowej. Na czele ministerstwa staje Władysław Gomułka. Oficjalnie MZO ma działać w kierunku integracji Ziem Odzyskanych z resztą Polski poprzez:
- kierowanie odbudową gospodarki
- organizowanie administracji oraz polskiego osadnictwa
- zarząd nad poniemieckim mieniem
Jak pisze Janusz Mariusz Pfaff w pracy "Nastroje społeczne, postawy i zachowania Ślązaków na Górnym Śląsku w kontekście polityki zagranicznej państwa polskiego w latach 1945-1950":
MZO posiadało niezwykle szerokie kompetencje, dzięki czemu Ziemie Odzyskane posiadały status quasi-autonomii, a sam W. Gomułka stał się na tym ogromnym obszarze niemal osobą nr 1 w państwie. "W jego ręku koncentrowała się prawie pełna władza na podległym mu terytorium obejmującym około 30% obszaru całego państwa, wyłączonym spod kompetencji m.in. MAP oraz innych ministerstw w wielu istotnych kwestiach. MZO stało się też niejako ośrodkiem koordynującym prace innych ministerstw, jeśli odnosiły się one do Ziem Odzyskanych, a na ogół dochodziło często do narzucania im punktu widzenia MZO. W praktyce żadne zarządzenie czy okólnik w sprawach tych ziem nie mógł wejść w życie bez akceptacji Ministerstwa Ziem Odzyskanych.
Oficjalnie głównym zadaniem, jakie wyznaczono temu ministerstwu było przeprowadzenie akcji osiedleńczej na Ziemiach Odzyskanych (tj. zaludnienie ich Polakami), akcji wysiedleńczej dotyczącej Niemców oraz unormowania prawnego położenia zamieszkującej te tereny ludności rodzimej uznanej za polską.
Pod kierownictwem towarzysza Wiesława
Tak więc - co być może najważniejsze - kompetencje MZO obejmowały kwestie tak istotne (i bolesne) dla Ślązaków, jak weryfikacja narodowa i wysiedlenia. Co ciekawe, to Jerzy Ziętek (wówczas wicewojewoda) i Aleksander Zawadzki uzyskali poparcie Gomułki dla ich koncepcji potraktowania szeregu kwestii śląskich, z uregulowaniem kwestii Volkslisty na czele. Wyrazem sztamy Ślązaka i Zagłębiaka z Gomułką był udział wicepremiera i ministra Ziem Odzyskanych (w miejsce prezydenta Bieruta) w obchodach 25. rocznicy trzeciego powstania śląskiego 3 maja 1946 w Katowicach.
Praktyczne decyzje polegały na powołaniu sześciu komisji mających ograniczyć wysiedlenia ludności rodzimej (15 marca 1946) oraz wstrzymanie wysiedleń z rejonów będących największymi skupiskami autochtonów (20 marca 1946). Wysiedlenia same w sobie były krzywdzące, a ich dotychczasowa realizacja - nieraz chaotyczna, bezprawna, brutalna - jeszcze ludzką krzywdę potęgowała. Analogicznie było z weryfikacją, przeprowadzaną upokarzająco, niekonsekwentnie, a bywało, że i bezsensownie (nie aż tak mało było Ślązaków, którzy za Polaków - zwłaszcza w komunizowanej Polsce - wcale uznani być nie chcieli).
- Z tymczasowością i niejednolitością postępowania weryfikacyjnego zerwało dopiero zarządzenie MZO z 6 IV 1946 r., wprowadzające zasadę liberalnej, szerokiej weryfikacji. Zarządzenie to czyniło władze administracji ogólnej pierwszej instancji (powiatowej) głównym organem decyzyjnym w sprawie orzekania przynależności narodowej - pisze Elżbieta Kaszuba w "Historii Śląska" (red. Marek Czapliński, Wrocław 2002).
Ministerstwo Ziem Odzyskanych funkcjonowało do 1949 r., choć już wcześniej zaczęto likwidować podległe mu instytucje, a więc i ograniczać kompetencje (np. 15 marca 1948 rozwiązano Biuro Studiów Osiedleńczo-Przesiedleńczych). 11 stycznia 1949 MZO rozwiązano uchwałą Sejmu Ustawodawczego (weszła w życie 10 dni później). Jeden z posłów powiedział przy tej okazji:
Problem ziem odzyskanych jako odrębne zagadnienie w Polsce Ludowej przestał istnieć.
Jednak nie była to prawda. Poczucie tymczasowości u ludności napływowej na Ziemiach Odzyskanych trwało co najmniej do 1970 r., czyli do zawarcia układu pomiędzy PRL a RFN o podstawach normalizacji stosunków wzajemnych (Warschauer Vertrag), w którym Republika Federalna Niemiec uznawała poczdamską granicę polsko-niemiecką. Poczucie krzywdy u wypędzonych zostało im na całe życie.
Po chwilę obecną nie podjęto starannych badań historii działalności tegoż ministerstwa - pisze o MZO Mariusz Pfaff.