Młodych na rynku pracy jest za mało i są za drodzy. A roboty nas nie uratują. Gospodarczy ŚLĄZAG

Pracodawcy, nawet jeśli kondycja przedsiębiorstw będzie słabnąć, nie będą skłonni na masową skalę zmniejszać zatrudnienia, bo odzyskanie później pracowników z rynku będzie bardzo trudne – prognozuje Grzegorz Sikorski, dyrektor Wojewódzkiego Urzędu Pracy w Katowicach. Przy okazji ujawnia też, jakie oczekiwania finansowe (na początek) wobec przyszłych pracodawców mają obecni studenci.

pixabay.com
Portfel pieniądze

Pod względem napływających do powiatowych urzędów pracy ofert zatrudnienia październik był najsłabszym miesiącem w całym bieżącym roku. Grzegorz Sikorski, dyrektor Wojewódzkiego Urzędu Pracy w Katowicach zwraca jednak uwagę, że miesiące jesienne zawsze są słabsze pod względem dynamiki zatrudniania, niezależnie od tego, jaki jest ogólny trend na rynku pracy. Ten zaś – na razie – nie zapowiada katastrofy.

- Nie mamy zwiększonej liczby osób rejestrujących się w urzędach pracy, wręcz przeciwnie. Ta liczba jest rekordowo niska, to jest zaledwie 65 tysięcy osób w całym województwie – mówi dyrektor Sikorski, który był gościem kolejnego odcinka programu „Gospodarczy ŚLĄZAG”. Jak podkreśla niższą stopę bezrobocia niż woj. śląskie ma w całym kraju tylko Wielkopolska. Zdaniem naszego rozmówcy, bez względu na to jak będzie wyglądała kondycja gospodarcza przedsiębiorstw, to zarządzający nimi nie będą się jednak kwapić do decyzji o redukcji zatrudnienia, a raczej szukać będą cięcia kosztów gdzieś indziej.

- Ci przedsiębiorcy, którzy liczą, że wrócą do gry rynkowej, to wiedzą, że za pół roku będzie o wiele trudniej znaleźć pracownika – argumentuje dyrektor Sikorski. Jak dodaje, ostrożność ta ma wynikać z wciąż utrzymującego się niedoboru pracowników, a także zmieniających się oczekiwań i dość wygórowanych aspiracji finansowych u kolejnych roczników wchodzących na rynek pracy.

- Kiedy rozmawiam ze studentami i próbuję wyliczyć ich wymarzoną pensję, to młodzi zaczynają rozmowę od 5000 zł netto – mówi Sikorski.

Jak przekonuje dyrektor Wojewódzkiego Urzędu Pracy konieczne jest większe otwarcie się na migrantów, gdyż bez tego nie zapewnimy firmom rąk do pracy, a robotyzacja i automatyzacja wszystkiego nie załatwią. Póki co, od 24 lutego przez urzędy pracy w województwie śląskim przewinęło się 10 tys. obywateli Ukrainy, z czego do teraz w rejestrach pozostaje ok. 1600 osób - reszta została wyrejestrowana głównie z powodu podjęcia pracy. Ponadto, z pominięciem urzędów pracy zatrudnionych, zostało 65 tys. osób z ukraińskim paszportem.

- Urzędy pracy mogłyby zarejestrować większą ilość osób i im pomóc. Obywatele Ukrainy na pewno nie zachwiali rynkiem pracy, jeśli ktoś tak twierdzi, to nie zna liczb – stwierdził dyrektor Sikorski.
Prof. Rafał Muster

Może Cię zainteresować:

Prof. Rafał Muster: Pracy u nas nie brakuje, ale wysokie pensje to już historia. W innych miastach zarobi się więcej

Autor: Michał Wroński

28/11/2022

Praca w fabryce

Może Cię zainteresować:

Firmy już nie chcą zatrudniać, a pensje spadają. Najnowsze wieści z rynku pracy

Autor: Michał Wroński

22/11/2022

Kopalnia CSM

Może Cię zainteresować:

Czesi szukają górników na Śląsku do pracy w otwieranych na nowo kopalniach. Ile można zarobić?

Autor: Michał Wroński

19/10/2022

Subskrybuj ślązag.pl

google news icon