Przygoda Adama Guta ze sztuką rozpoczęła się w 2015 roku, gdy przeszedł na emeryturę górniczą. Jeszcze w trakcie pracy zawodowej piekarzanin zbierał różnego rodzaju części górnicze i samochodowe - śruby, nakrętki, łańcuchy....
Zaczęło się niewinnie. Od jednej lampy zrobionej na prośbę żony
Kiedyś jego żona powiedziała mu, że w sypialni panuje półmrok. I tak Gut postanowił własnoręcznie wykonać lampę, wykorzystując przy tym zalegający w brzezińskiej piwnicy materiał.
- Pierwsze wykonane przeze mnie rękodzieło zajęło mi około trzy tygodnie. Codziennie wieczorem schodziłem do piwnicy i przez pięć-sześć godzin z projektem, który wyłącznie istniał w mojej głowie, wykonywałem kolejne etapy. Pierwsza lampa powstała praktycznie bezkosztowo, musiałem kupić jedynie żarówkę i przewody - wspomina 51-letni piekarzanin.
Pierwsze doświadczenie ze sztuką na tyle spodobało się byłemu górnikowi, że odtąd codziennie spędzał kilka godzin w piwnicy lub w poszukiwaniu odpowiednich części na złomowisku. Jak przyznaje, praca twórcza była oderwaniem od rzeczywistości i próbą zagospodarowania ogromu czasu wolnego na emeryturze. Rękodzieło Adama Guta coraz częściej spotykało się z przychylnymi komentarzami. Wychwalała je rodzina, znajomi, sąsiedzi, a nawet i obce osoby. W końcu padła propozycja kupna jednego z jego dzieł. Wiadomość ta zaskoczyła emerytowanego górnika, który sztukę tworzy tylko dla siebie - z pasji.
- Początkowo nie chciałem oddać w cudze ręce kolejnej wykonanej przeze mnie lampy, jednak w końcu dotarło do mnie, że moja sztuka może się podobać innym - mówi Adam Gut.
Po pierwszej udanej transakcji Adam Gut za namową żony postanowił wystawić swoje dzieła na ekspozycji w jednej z chorzowskich restauracji. Później przyszedł czas na Rzeszów. Wówczas industrialna sztuka wykonana ze złomu jeszcze bardziej spodobała się oglądającym. Podczas kilkudniowych targów sprzedał kilka swoich dzieł.
- Pamiętam, że po jeden eksponat specjalnie przyjechał mężczyzna znad morza, któremu rękodzieło spodobało się na zdjęciach. Był bardzo zawiedziony, gdy okazało się, że wybrany przez niego przedmiot nie zmieści się do samochodu - śmieje się Adam Gut.
Po Rzeszowie prace prezentowane były ponownie w Chorzowie i Zabrzu. Ostatnia wystawa najbardziej oddawała klimat dzieł, bo prezentowana była w Kopalni Guido - 320 metrów pod ziemią. I jak można było się spodziewać, chętnych do obejrzenia tak niecodziennej wystawy nie zabrakło.
"Czasami wykorzystuję ponad tysiąc drobnych elementów"
Adam Gut nie twierdzi, że tworzenie tak nietypowego rękodzieła jest proste - wręcz przeciwnie. Pracą, której poświęcił najwięcej czasu było jedno z popiersi. Spędził nad nim ponad półtora miesiąca, nie wliczając w ten okres czasu poświęconego na szukanie odpowiedniej liczby nakrętek i śrub. Tim Cook, szef przedsiębiorstwa Apple, powiedział kiedyś: "Rób to, co kochasz, a nie przepracujesz ani jednego dnia w życiu" i z tym stwierdzeniem zgadza się piekarzanin. Pomimo że czasami poszukiwania części są żmudne, to efekt końcowy wynagradza włożony w pracę trud.
- Choć nie widać tego gołym okiem, do stworzenia niektórych bardziej złożonych rękodzieł - jak popiersia, czy motor, wykorzystuję ponad tysiąc drobnych elementów. Czasami oczywiście zdarzają się takie, do których wykorzystuję tylko kilkadziesiąt elementów - wyjaśnia.
Najbardziej skomplikowanym i czasochłonnym dziełem było popiersie wykonane jeszcze przed pandemią. Emerytowany górnik wykorzystał do niego ponad 1100 elementów. Na początku swojej działalności używał większości części pochodzących z pobliskich kopalń, jednak wraz z upływem czasu i mijającymi latami od ich zamknięcia, materiał pochodzący z "gruby" wyczerpywał się, dlatego Gut musiał znaleźć alternatywne części.
Rękodzieła, które powstają w wyniku improwizacji
Najpierw powstaje wizja, a później piekarzanin bierze się do pracy. Nigdy przez ponad osiem lat nie stworzył projektu rękodzieła. Każda część powstaje w wyniku improwizacji. Taki rodzaj działania jest dla byłego górnika wyznacznikiem pasji i hobby. Dlatego też nie tworzy dzieł na zamówienie. - Sztuka musi pochodzić z serca, a gdy ktoś narzuca nam, jak dany przedmiot ma wyglądać, znika jego autentyczność - twierdzi.
W kolejnym etapie Gut dobiera odpowiednią liczbę części i przygotowuje je do użycia odpowiednio czyszcząc i konserwując. Dalej śrubki, nakrętki, łańcuchy, korby i inne części spawane są ze sobą w odpowiedniej sekwencji. I choć sam artysta gustuje w minimalizmie, to dzieła bardziej złożone podobają się oglądającym. Dlatego też minimalistyczne rękodzieła służą jako przedmioty codziennego użytku w domu Adama Guta. Na ścianie sypialni nad łóżkiem wiszą lampy w kształcie kobiecych popiersi, w pokoju gościnnym przy kanapie stoi stół wykonany z łańcucha górniczego i blatu, w którym jest zamontowana regulacja wysokości, a w przedpokoju stoi lampa, także wykonana z części pochodzących z piekarskiej kopalni. Ponadto jeden z pokoi piekarzanina został poświęcony na tzw. składzik rękodzieł. Można znaleźć tam: gitary elektryczne, bębny, ośmiornicę, karabin maszynowy, kilka rodzajów lamp, krzesło, stół, obrazy, popiersia, globus i wiele innych przedmiotów.
Przed piekarzaninem największy w życiu sprawdzian. Jego dzieła zostaną zaprezentowane w jego rodzinnych Piekarach Śląskich. 6 czerwca o godzinie 17.30 w Miejskiej Bibliotece im. Teodora Heneczka odbędzie się wernisaż jego wystawy. Prace Adama Guta będzie można obejrzeć do 30 czerwca. Oprócz tego rękodzieła można zobaczyć na Facebookowym profilu Industral Gut "azja projekt".
Może Cię zainteresować: