Po koniec tej dekady hala peronowa dworca PKP w Bytomiu skończy okrągłe sto lat. Obecnie – w ramach trwającej od kilkunastu miesięcy kompleksowej przebudowy całej stacji – hala przechodzi gruntowny lifting. Po wykonaniu prac związanych ze wzmocnieniem jej konstrukcji, zabezpieczeniem antykorozyjnym, a także montażem krokwi i deskowaniu, wykonawca inwestycji przystąpił do montażu nowego poszycia dachu oraz przeszklenia świetlików i robót związanych z wykonaniem elewacji szklanych. Jak podaje bytomski ratusz montaż nowego poszycia dachu ma się zakończyć jeszcze w kwietniu.
Hala, a po niej nastawnia
Póki co bytomianie mogli już natomiast dostrzec szklane elewacje ścian hali peronowej oraz umieszczone na nich nowe, ledowe napisy „Bytom”, które zastąpiły stare neonowe napisy. Mają one szerokości 9 metrów i wysokość prawie jednego metra. Świecą na ciemnoniebiesko. Ich rozmiary i kolorystyka zostały uzgodnione z Wojewódzkim Konserwatorem Zabytków (również za sprawą decyzji Konserwatora na trzech przebudowywanych peronach zachowano układ płytek w karo).
Po zakończeniu przebudowy linii kolejowej Chorzów Batory – Nakło Śląskie i dopuszczeniu ruchu (co ma nastąpić w roku 2025, na razie do Bytomia docierają jedynie pociągi dojeżdżające od strony Gliwic, które zatrzymują się na peronie tymczasowym) ledowe napisy będą witały pasażerów pociągów wjeżdżających do Bytomia z obydwu stron dworca.
Dodajmy, że poza samą stacją remont przejdzie także położona po sąsiedzku zabytkowa nastawnia bramowa. Stalowa konstrukcja nastawni oczyszczona i odmalowana. Wykonana będzie renowacja elewacji i dachu. Okna i drzwi zostaną wymienione na nowe. Prace remontowe przeprowadzone będą również we wnętrzu obiektu. Także w tym przypadku ich zakres został uzgodniony i zaakceptowany przez Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków.
Jeden z trzech takich obiektów
Warto pamiętać, że to jeden z zaledwie trzech przedwojennych obiektów tego typu w Polsce. Wszystkie znajdują się w dawnych niemieckich miastach - oprócz Bytomia to Wrocław i Legnica. Ta bytomska jest z nich najmłodsza, bo wybudowano ją dopiero w 1930 roku. Perony zadaszano w ten sposób na stacjach w najważniejszych miastach, gdyż koszt ich budowy był znacznie większy, niż typowych wiat, lecz zapewniał nieporównywalnie wyższy komfort korzystania z kolei. Pasażerowie byli lepiej chronieni przed wiatrem, deszczem czy śniegiem.
Konstrukcję hali peronowej w Bytomiu stanową trójprzegubowe ramy stalowe typu de Dion, zamknięte dwuspadowo. Pierwotnie obiekt był niemal w całości przeszklony. Z racji, iż zatrzymywały się tam parowozy i pociągi spalinowe zadaszenie posiadało szczeliny dymne odprowadzające zanieczyszczenia, jednak mimo to wymagało ono częstego czyszczenia. Aby to ułatwić, jej twórcy zaprojektowali siedmiotonową suwnicę napędzaną ręcznie, dzięki której obsługa dworca mogła łatwo utrzymać przeszklenia w czystości.
W latach 30. XX w. w bytomskiej hali zatrzymywał się najszybszy pociąg spalinowy świata. Czteroczłonowy zestaw SVT 137, zwany też Der Fliegende Schlesier (Latający Ślązak) rozwijał prędkość 160 km/h. Za jego sprawą bytomianie mogli dotrzeć do Berlina w ciągu zaledwie 4 godzin i 25 minut. Obecnie przejazd na analogicznej trasie z Katowic trwa 7 godzin 46 minut. Rozkład był ułożony w taki sposób, aby można było przyjechać do stolicy w godzinach rozpoczynania pracy urzędów i powrócić na Śląsk jeszcze tego samego dnia wieczorem. Pociąg oferował 139 miejsc siedzących w standardzie 2 i 3 klasy oraz skromny bufet. (Interesujesz się śląską historią? Zapisz się i bądź na bieżąco - https://www.slazag.pl/newsletter)
Pod koniec II wojny światowej na bytomską halę zrzucono bombę. Na szczęście znajdujący się w niej ładunek nie wybuchł, lecz spadając uderzyła w jedną z ram, po czym do dziś zostało charakterystyczne wygięcie. W trakcie prac remontowych konstrukcja została w tym miejscu wzmocniona dodatkową belką stalową.
Może Cię zainteresować:
W tym roku zakończyć ma się remont zabytkowej nastawni na stacji PKP w Bytomiu
Może Cię zainteresować: