Pisząc o absurdach i paradoksach Chorzowa trzeba zacząć od jego
nazwy. Co z nią nie tak? To nazwa wsi, a nie miasta! Ten miejski
ośrodek powstał jako Königshütte. W czerwcu 1922 r. nazwę
spolszczono na Królewską Hutę. Jednak dwanaście lat później do
miasta włączono wieś Chorzów i nazwę wsi nadano miastu. Polskim,
sanacyjnym władzom nie w smak była Królewska Huta, bo wiadomo, że
nazwa nie odnosiła się do żadnego polskiego króla, a pruskiego.
Ot, polonizowanie przestrzeni publicznej na Górnym Śląsku. W
dodatku w słowie Chorzów można zrobić aż cztery błędy i
zapisać je tak: Hożuf. Czy jest jakieś miasto, w którego nazwie
można zrobić więcej błędów?