Przypomnijmy. Górnicze osiedle patronackie Giszowiec z początków XX wieku zaprojektowali architekci Georg i Emil Zillmannowie. Panowie ci (wbrew temu, co pisze się tu i ówdzie, nie byli braćmi, lecz kuzynami) inspirowali się ideą miasta-ogrodu. Oprócz osiedla patronackiego Nikiszowiec stworzyli tez Giszowiec - przepiękną kolonię domków wzorowanych na tradycyjnych chłopskich chatach, jednak zbudowanych z wykorzystaniem najnowocześniejszych wówczas technologii. Usytuowane początkowo w lesie osiedle wyposażyli w szereg obiektów zapewniających mu autonomiczne funkcjonowanie. Zillmanowie zrealizowali idee miasta piętnastominutowego, nim jeszcze się narodziła. Stworzyli prawdziwy brylant nie tylko śląskiej, ale i europejskiej architektury. Tyle tylko, że w czasach PRL-u tego brylantu jeszcze nie doceniono i genialny Giszowiec - "za Niemca" Gieschewald - został poważnie okaleczony. Od 1969 r. po lata 70. systematycznie wyburzono jego część pod budowę bloków Osiedla Staszica.
To nie tak, że takie nowoczesne jak na swoją epokę osiedle mieszkaniowe nie było potrzebne. Było! W latach 70. górnośląski przemysł, szczególnie kopalnie, wciąż przyciągał nowych pracowników. A w 1964 r. na polu rezerwowym kopalni "Wieczorek" (dawniej "Giesche"), właśnie w pobliżu Giszowca, uruchomiono kolejną kopalnię - "Staszic". Po czterech latach pracowało w niej 3000 osób. Górników "Staszica" przybywało, mieli rodziny, nierzadko liczne. Naprawdę potrzebowali mieszkań.
Jednak nowe osiedle można było zlokalizować gdzie indziej. Nawet w lesie. Wyjąwszy chwalebne idee, które zaowocowały stworzeniem Wojewódzkiego Parku Kultury i Wypoczynku (oraz wielu mniejszych parków na nim wzorowanych) czy Leśnego Pasu Ochronnego GOP, komuniści nie kierowali się ekologią. Nie wahali się więc przed wyrębem zadrzewionych obszarów pod nowe osiedla. Podobnie zresztą jak ich poprzednicy z sanacji (patrz osiedle urzędnicze w Ligocie), ani następcy z okresu III RP (patrz osiedle Nowy Nikiszowiec).
Kto więc i dlaczego postanowił, że aby zbudować nowe osiedle, trzeba wyburzyć stare, i to takie!?
Oskarżony: Zdzisław Grudzień
Małgorzata Szejnert, autorka książki "Czarny ogród", będącej fenomenalną opowieścią o Giszowcu i Nikiszowcu oraz ich twórcach i mieszkańcach, pisze o roku 1968:
W gazetach, które snują wizje przyszłego Giszowca budowanego na potrzeby Staszica, pojawia się słowo "rudera", na określenie najpierw jakiegoś starego domku, już w rozbiórce, a potem całości Giszowca, tej sieroty po kapitalizmie, niepasującej do nowego życia, które rozkwita dokoła. To osiedle jest nieekonomiczne, marnotrawi cenne działki pod warzywa i kwiaty, zasklepiło się w sąsiedzkich układach i obyczajach. Jednomyślność tych opinii świadczy o tym, że pomysł usunięcia Giszowca z map Śląska ma charakter ideologiczny, a skoro tak - stoi za nim najważniejszy człowiek w Katowicach, wojewódzki sekretarz PZPR Zdzisław Grudzień, zwany tu Cysorz albo Decymber.
Podobnie możemy przeczytać o Grudniu w "Cysorzu" Michała Smolorza:
(...) odwiedził osobiście Giszowiec i stwierdził, że to rzeczywiście jest skandal, żeby takie kapitalistyczne pozostałości straszyły w socjalistycznym mieście. Polecił w krótkim czasie Giszowiec zrównać z ziemią, a na jego miejscu postawić "nowoczesne osiedle mieszkaniowe".
Przyjrzyjmy się jednak chronologii. Decyzję o wyburzeniu dawnej zabudowy Giszowca podjęto już w październiku 1969, wyburzenia ruszyły jeszcze przed końcem roku. I jeszcze w tym samym 1969 r. autor gazety "Trybuna Robotnicza" zdążył napisać:
Giszowiec, katowicka dzielnica nowoczesnych wieżowców, o funkcjonalnych i przestronnych mieszkaniach, aczkolwiek dopiero rozbudowująca się, niemniej już jest ozdobą naszego miasta.
Zdzisław Grudzień zapewne przyklaskiwał, być może nawet z nie lada zapałem decyzji o wyburzeniu starego Giszowca i postawieniu w jego miejscu bloków. Ale nie mógł jej podjąć. Dlaczego nie?
Interesujesz się śląską historią? Zapisz się i bądź na bieżąco - https://www.slazag.pl/newsletter)
Dlatego, że w 1969 r. pierwszym sekretarzem Komitetu Wojewódzkiego PZPR ciągle był Edward Gierek. Z Katowic do Warszawy, na stanowisko pierwszego sekretarza Komitetu Centralnego partii, odszedł dopiero w efekcie Grudnia 1970. Do tego czasu "Decymber" był tylko sekretarzem KW PZPR w Katowicach. Ale to nie to samo, co pierwszy sekretarz, pierwszy po Bogu (choć może to nie do końca właściwe określenie, gdy mowa o komuniście) w województwie. Wyrok śmierci na domki Giszowca zapadł nie za Grudnia, ale właśnie za Gierka! Naturalnie Grudzień w latach 70. entuzjastycznie go wykonał (czy w każdym razie lwią jego część). Był jednak w większej mierze katem niźli sędzią.