Gdyby uwzględnić mecze Ekstraklasy rozgrywane tylko w 2023 roku to Piast Gliwice okazuje się najlepszą drużyną całej ligi. 34 punkty w 16 meczach pozwoliło podopiecznym Aleksandara Vukovicia odbić się od dna i ostatecznie zająć 5. miejsce w rozgrywkach. A jeszcze jesienią wydawało się, że mistrza Polski z sezonu 2018/2019 czeka trudna walka o utrzymanie. Wszystko zmieniło się w rundzie wiosennej. Piast wygrał 10 spotkań, 4 zremisował i przegrał tylko 2 razy. Dzięki ostatniemu remisowi z Wartą Poznań „Piastunki" pobiły swój ligowy rekord, pozostając niepokonanymi w 12 kolejnych ligowych spotkaniach. Taka seria przy Okrzei nie przytrafiła się nawet w mistrzowskim sezonie.
Efekt to 5. miejsce w lidze. Strach się bać, co by było gdyby piłkarze Vukovica taką formą imponowali cały sezon. Niestety po raz kolejny okazało się, że Piast jest jak student, który za późno wychodzi na przystanek, a potem sprintem goni autobus i wpada tuż przed jego odjazdem. Trzeba jednak uczciwie przyznać, że patrząc na ostatnie 5 sezonów Piasta w Ekstraklasie, ta drużyna zawsze plasowała się w pierwszej szóstce rozgrywek. Była mistrzem Polski w 2019 roku. W kolejnym sezonie zajęła trzecie miejsce. Potem przyszła 6. lokata. Potem miejsce nr 5. Taki sam wynik Piast osiągnął również w tym roku. Różnica jest jednak taka, że tym razem tak wysoko „Piastunek" nie zaprowadził już Waldemar Fornalik, zwolniony w rundzie jesiennej po katastrofalnych wynikach zespołu.
Vuković cudotwórca
Punktem zwrotnym dla Piasta Gliwice w tym sezonie była zmiana na stanowisku szkoleniowca. Choć, gdy zwalniano Waldemara Fornalika, w środowisku zapanował szok. Waldek „King" to przecież najbardziej utytułowany trener w historii klubu, żywa legenda. Jeśli ktoś miał wyciągnąć drużynę z dołku to przecież on. Zarząd Piasta podjął jednak trudną decyzję. Stery objął Vuković. Były szkoleniowiec warszawskiej Legii zadanie miał niełatwe. Przejął drużynę, gdy ta zajmowała dopiero 15 miejsce w tabeli po 14 rozegranych kolejkach.
Początek Vukovica był nieudany. Zaczął od remisu z Koroną Kielce, a potem przyszedł kubeł zimnej wody w postaci porażki z Wartą Poznań. Zamiast prowadzić Piasta w górę tabeli, to wylądował z nim w strefie spadkowej. Jakby tego mało, chwilę później Piast odpadł z Pucharu Polski, przegrywając z Górnikiem Łęczna, czyli średniakiem z 1. ligi. Wśród kibiców można było usłyszeć ciche wołanie: „Waldek, wróć". Jednak kolejne tygodnie sprawiły, że o Fornaliku można było zapomnieć, bo piłkarze pod wodzą „Vuko" zaczęli radzić sobie coraz lepiej. Przed przerwą zimową udało się złapać oddech, dzięki zwycięstwu z Lechią Gdańsk. Na początku rundy wiosennej Piast w czterech meczach zdobył jedynie 4 punkty i nie zachwycał, ale wszystko odmieniło się po porażce z Legią w domowym meczu 19 lutego. Od tamtej pory podopieczni Vukovica już nie przegrali. W kolejnych 14 meczach zwyciężyli 9 razy, zremisowali 5 spotkań
Piast postawił na młodzież. W tym szaleństwie jest metoda
Odkąd w Ekstraklasie pojawił się wymóg, że na boisku musi przebywać w drużynie co najmniej jeden młodzieżowiec (zawodnik poniżej 22 roku życia) trenerzy kombinowali na różne sposoby, żeby zestawić wyjściową jedenastkę, spełnić ligowe wymogi i jednocześnie nie stracić na jakości zespołu. Te problemy w tym sezonie nie były aż tak duże, bo przepisy zostały złagodzone i tym razem obecność młodych piłkarzy na boisku będzie weryfikowana dopiero na koniec sezonu.
Jednak na te wszystkie przepisy i wymogi nie spoglądał wcale Aleksandar Vuković. Trener Piasta Gliwice po prostu we własnym tempie włączał do zespołu młodych zawodników, którzy okazali się kluczowi w tej wspinaczce „Piastunek" w górę tabeli.
Mało tego, w marcowym meczu z Radomiakiem „Vuko" w wyjściowym składzie postawił aż na czterech młodzieżowców co w polskiej lidze nie zdarza się często. W pierwszej jedenastce zagrali Ariel Mosór, Arkadiusz Pyrka, Gabriel Kirejczyk i Szczepan Mucha. Piast wygrał ten mecz 1:0 po bramce jednego ze swoich liderów - Michała Chrapka.
Dodajmy, że w tym meczu nie wystąpił choćby Michael Amayew, który jest absolutnym objawieniem tego sezonu Ekstraklasy. 22-letni zawodnik w tym sezonie zdobył 4 gole i każde z tych trafień było niezwykle cenne. Trafił chociażby w wygranym 2:1 meczu z Koroną (drugą z bramek strzelił też młodzieżowiec - Arkadiusz Pyrka). Zdobył też zwycięską bramką w meczu z Wisłą Płock.
Dali radę bez najlepszego „asystenta
Wydaje się, że to właśnie umiejętne zestawienie zespołu przez Vukovicia sprawiło, że Piast w wielu meczach potrafił zaskoczyć swoich rywali. Serbski trener często rotował składem, ale zawsze starał się zachować równowagę pomiędzy zawodnikami doświadczonymi i młodzieżowcami. Bramkę Piasta skutecznie zamknął Frantisek Plach. W linii defensywnej obok doświadczonego Jakuba Czerwińskiego błyszczał młody Ariel Mosór. Na boku obrony świetnie radził sobie Pyrka. W środku pola młody Grzegorz Tomaszewicz grał jak profesor przy doświadczonym Tome Hateley'u czy również obok znakomitego Patryka Dziczka. O ofensywnej sile byłych mistrzów Polski decydowali w rundzie wiosennej doświadczeni Jorge Felix, Michał Chrapek czy Kamil Wilczek. Coraz częściej wspierał ich właśnie młody, rewelacyjny Michael Amayew. Dobre wejścia z ławki rezerwowych często prezentowali Szczepan Mucha czy młodziutki Gabriel Kirejczyk. 20-latek wciąż czeka na swoje premierowe trafienie w Ekstraklasie, ale można go uznać za odkrycie Aleksandara Vukovicia. Poprzedni trener Piasta, czyli Waldemar Fornalik zupełnie pomijał tego zawodnika.
Wprowadzenie do gry piłkarzy z szerokiej kadry było również niezbędne ze względu na kontuzję Damian Kądziora, czyli jednego z najlepszych piłkarzy Piasta, króla asysty w tym zespole. Kądzior ostatni raz na boisku pojawił się 19 marca w starciu z Miedzią Legnica. Potem przed meczem z Górnikiem Zabrze doznał urazu stawu skokowego i konieczna była operacja, która wykluczyła lidera Piasta z gry do końca sezonu. Sezonu, który i tak dla Kądziora był dość udany, bo jego forma zwyżkowała. Zdołał strzelić 3 gole na ligowych boiskach i zaliczyć aż 7 asyst.
Przerwa zimowa zmieniła wszystko
Nie można jednak zapominać jeszcze o Kamilu Wilczku. 35-latek w rundzie wiosennej przeżywał renesans formy. W sumie w całym sezonie strzelił 9 bramek. Wszedł też do klubu „50" pod względem najskuteczniejszych zawodników w całej historii klubu. A wszystko to po swoim kolejnym już powrocie do Piasta z zagranicy. Widać, że Wilczek najlepiej czuje się w Gliwicach.
Ale to cały zespół pod wodzą trenera Vukovica czuł się znakomicie po wznowieniu rozgrywek po przerwie zimowej. Następca Waldemara Fornalika znakomicie wykorzystał 2,5 miesiąc okresu przygotowawczego na spokojną pracę z drużyną. Dodatkowym utrudnieniem był dla niego fakt, że ze względu na trudną sytuację klubu, o zimowych transferach nie mogło być mowy. Mało tego, z klubu odeszli Sappinnen i Alberto Toril. „Vuko" musiał więc pracować na tym, co miał.
Efekty? Znakomite. Rycerze wiosny w tej rundzie zdominowali ligę. Piast wyglądał na zespół dobrze przygotowany fizycznie i taktycznie, grał z polotem, czasem wręcz z młodzieńczą fantazję. Tę drużynę naprawdę dobrze się oglądało. Jeżeli Aleksandar Vuković będzie kontynuował pracę przy Okrzei również w przyszłym sezonie to Piasta Gliwice można w ciemno typować na jednego z kandydatów do walki o miejsca premiowane awansem do eliminacji europejskich pucharów.
Może Cię zainteresować:
Piast Gliwice przekroczył czerwoną linię. Zespół Fornalika jest cieniem ekipy z zeszłego sezonu
Może Cię zainteresować:
Nerwowo w Gliwicach. Piast czerwoną latarnią w Ekstraklasie. Po trzech meczach - zero punktów
Może Cię zainteresować: