Oto A.S. Bytom! Panowie i panie, przed państwem król funeralnego humoru w polskich internetach, który rozsławia Bytom na całą Polskę. Specjalność: heheszki z umierania, darcie łacha z pogrzebów, niewybredne żarty z plag pustoszących Ziemię. Poznajcie menu najsłynniejszego nieistniejącego zakładu pogrzebowego w Polsce.
Funeralny prank made in Bytom
A.S. Bytom to internetowy fenomen. Prowadzony przez anonimowego admina profil fejkowego zakładu pogrzebowego ma setki tysięcy obserwujących w polskich mediach społecznościowych. Na Facebooku ponad 660 tys. obserwujących, na Twitterze - ponad 270 tys., na Instagramie - 162 tys. Wszyscy entuzjastycznie reagują na obrazoburcze żarty ze śmierci. Przykłady?
- "W związku z dynamicznym rozwojem firmy, poszukujemy pracownika na stanowisko kierowcy. Mile widziane doświadczenie w przewozie produktów szybko psujących się";
- "Najgorzej kiedy po wiosennym sprzątaniu lodówki, zostają ci rzeczy do których nikt się nie przyznaje i nie wiesz jak długo tam leżą";
- "Chcielibyśmy gorąco podziękować pani Eli, która była wczoraj jednym ze świadków wypadku samochodowego. Większość osób tylko robiła zdjęcia i gapiła się na skutki, a ona jako jedyna zachowała zimną krew i natychmiast wykonała do nas telefon".
Więcej żartów tutaj: 16 najlepszych żartów Zakładu Pogrzebowego A.S. Bytom. Można... umrzeć ze śmiechu
6 lat niewybrednych żartów w mediach społecznościowych
Profil Zakładu Pogrzebowego A.S. Bytom na Facebooku istnieje od czerwca 2017 roku, a na Twitterze (hasło przewodnie „Śledź nas, zanim my zaczniemy śledzić Ciebie”) – od stycznia 2018 r. Najnowszy jest profil na Instagramie – założony w marcu 2019 r.
Opis stron do złudzenia przypomina prawdziwy zakład pogrzebowy. Niektórzy internauci do dziś wierzą, że A.S. Bytom naprawdę istnieje i organizuje pogrzeby na Śląsku. Jednak już wizyta w jego siedzibie, czyli przy ul. Leopolda Staffa 1 w Bytomiu, na terenie cmentarza "Jeruzalem", może przekonać wszystkich wątpiących, że to fejk. Stoi tam ceglany malutki budynek bez okien rozmiaru większej szopy na narzędzia. Żaden zakład pogrzebowy się tam nie zmieści. Prawdziwy, bo internetowy - owszem. (Interesujesz się Śląskiem? Zapisz się i bądź na bieżąco - https://www.slazag.pl/newsletter)
Admin strzeże swojej prywatności jak oka w głowie
Dlaczego akurat Bytom został wybrany na ojczyznę największego internetowego funeralnego pranku w Polsce? Nie bardzo wiadomo.
Administrator profilu od początku chroni swoją prywatność. Nie ujawnia ani kim jest, ani czy naprawdę pracuje dla branży funeralnej. Magazynowi "Press" udało się z nim porozmawiać, ale tylko anonimowo. Tam admin i tak nie wychodzi ze swojej roli udając prawdziwego szefa zakładu pogrzebowego. - Nazywam się Antoni Smykowski, pracuję w Zakładzie Pogrzebowym A.S. Bytom - utrzymuje internetowy macher A.S. Bytom. Swoją decyzję o założeniu prześmiewczego profilu w mediach społecznościowych tłumaczy w "Pressie": - Nie wszyscy muszą być sztywni w tym biznesie. Jest przekonanie, że są tu ludzie tylko posępni, poważni, a jednak do tego trzeba mieć pasję, serce, trzeba to lubić. Są pewne plusy tej pracy - klienci są bardzo mili, uprzejmi, niekonfliktowi zazwyczaj się nie odzywają za dużo. Można popracować w spokoju (...).
Administrator przyznaje, że nie pochodzi z samego Bytomia. - Powiedzmy, że rodzina – tak. W Bytomiu mamy mniejszą konkurencję, są tylko dwa zakłady pogrzebowe. W tym jeden, w nazwie z nazwiskiem właściciela, które może źle się kojarzyć żałobnikom (Szatan – przyp. red.). Przedstawicielka jednej z bytomskich firm oskarżała nas nawet o podbieranie klientów i działanie nie fair, bo wszyscy chcą usługę właśnie u nas - dodaje.