Jeżeli to mało znane wydarzenie miało w ogóle miejsce, to jego skutki śmiało można uznać za historyczne. W nocy z 29 na 30 kwietnia 1921 roku, w majątku Czarny Las nieopodal Lublińca, Wojciech Korfanty miał spotkać się z Danielem Kęszyckim, konsulem polskim w Opolu. Według wersji oficjalnej, Kęszycki miał wtedy przekazać Korfantemu informacje na temat planów podziału terytorium Górnego Śląska, jakie wysłano do Rady Ambasadorów. Jednak czy tylko o to chodziło? Dlaczego ich spotkanie zaaranżowano w ścisłym sekrecie, na zupełnym odludziu i w późną nocą (Kęszycki pojawił się o godzinie pierwszej, obradowano do czwartej).
Odpowiedź może być sensacyjna: w Czarnym Lesie obecny był jeszcze ktoś trzeci, którego przybycie tam okrywała całkowita tajemnica. Tą trzecią osobą mógł być generał Henri Le Rond, przewodniczący Międzysojuszniczej Komisji Rządzącej i Plebiscytowej na Górnym Śląsku, któremu też było podporządkowane Naczelne Dowództwo Wojsk Sprzymierzonych na Górnym Śląsku.
Pakt Korfantego z Le Rondem?
Spotkanie miało nastąpić z inicjatywy Francuza, który – działając w interesie racji stanu swojej ojczyzny – poinformował Korfantego, że stronie francuskiej nie udało się przeforsować swoich korzystnych dla Polski propozycji podziału terytorium plebiscytowego. W związku z tym generał podsunął Korfantemu ideę zorganizowania strajku powszechnego oraz – w razie wybuchu powstania – zapewnił o nieoficjalnym poparciu, jakiego udzieli mu francuskie wojsko. Rozkazy, jakie otrzymali od Le Ronda francuscy żołnierze w przeddzień III powstania śląskiego wydają się z tym korespondować.
Po jego wybuchu Francuzi nie utrudniali powstańcom działań, nie mówiąc już o przeciwdziałaniu im. W odróżnieniu od Brytyjczyków, a szczególnie Włochów, starających się poważnie traktować misję, z jaką skierowano ich na Górny Śląsk. Mało tego, powstańcy Korfantego po prostu tak planowali swe posunięcia, by nie wchodzić w drogę siłom francuskim, a nawet trzymać się z dala od nich. Był to efekt porozumienia Korfantego z Le Rondem.
It's not personal, it's just business
Bliskie więzy zadzierzgnięte przez tych dwóch zaowocować też miały późniejszym obsadzaniem przez Francuzów lukratywnych stanowisk we władzach Skarbofermu - powstałym 25 lutego 1922 roku, a więc jeszcze przez objęciem przez Polskę władzy na przyznanej jej części Górnego Śląska polsko-francuskim, najpotężniejszym w II RP koncernie górniczym. Korfanty został prezesem jego Rady Nadzorczej. W składzie tej ostatniej odnajdziemy znajome nazwiska: Kęszycki i... Le Rond (nie jako jedyny Francuz zresztą). Taki także mógł być efekt ustaleń ze spotkania w Czarnym Lesie.
Tyle tylko, że brak na to wszystko dowodów. A raczej jak do tej pory ich nie odnaleziono. Takim materialnym i to kapitalnym dowodem byłyby wspomnienia Daniela Kęszyckiego z okresu jego dyplomatycznej misji w Opolu, które ponoć spisał i zdołał ukryć podczas okupacji hitlerowskiej w swoim pałacu w Błociszewie. Jeżeli jednak rzeczywiście istniały i zachowały się do naszych czasów, to wciąż czekają na swego odkrywcę.