Legenda głosiła, że husyci, którzy w XV wieku wyruszyli z Czech, przez Śląsk dotarli aż na Jasną Górę. Tam mieli splądrować klasztor, zamordować kilku zakonników i zniszczyć obraz Czarnej Madonny. Opowieści o świętokradztwie były pełne dramatyzmu – konie, które miały przewozić obraz, ponoć stanęły w miejscu, a na ziemi, gdzie go porzucono, wytrysnęło źródełko. Brzmi jak scenariusz filmu, prawda? Nic więc dziwnego, że historia napadu na Jasną Górę zainspirowała samego Andrzeja Sapkowskiego, który w swojej trylogii husyckiej wzbogacił fabułę o sensacyjny wątek związany z tym wydarzeniem. Sapkowski mistrzowsko połączył fakty historyczne z elementami fikcji, tworząc opowieść pełną intryg, podstępów i dramatycznych zwrotów akcji. O ironio jednak, wyjąwszy kulminacyjną scenę z udziałem biskupa krakowskiego Zbigniewa Oleśnickiego, właśnie współczesny nam pisarz odmalował fakty w sposób całkiem bliski prawdziwemu przebiegowi wypadków. Choć nie był pierwszy.
Jacy husyci? Zwykłe bandziory!
Prawda okazuje się mniej spektakularna, choć równie dramatyczna. W Wielkanoc 1430 roku (która wypadała wówczas 14 kwietnia) na Jasną Górę napadła... banda opryszków. Rozmaitej proweniencji, jak to na pograniczu, niemniej byli wśród nich i Polacy. Jak odnotowani niemal współcześnie wydarzeniom, bo jeszcze w XV wieku przez polskiego historyka Jana Długosza, Jakub Nadobny z Rogowa z domu Działosza i Jan Kuropatwa z Łańcuchowa; herbu Śreniawa, których król Władysław uwięził i trzymał jakiś czas w wieży w zamku krakowskim. A do tego książę ruski Fryderyk (vel Fedor, którego dziś nazwalibyśmy Ukraińcem). Ich celem były więc nie tyle sam wizerunek Matki Boskiej, co kosztowności zdobiące obraz. Podczas próby odrywania srebrnych blach, ozdób i klejnotów uszkodzili obraz. Najpoważniejsze uszkodzenia spowodowano ostrymi narzędziami – zapewne były to miecze i noże. W wyniku ich cięć na prawym policzku Maryi pojawiły się charakterystyczne ślady – podwójna blizna, która do dziś widnieje na wizerunku i przypomina o tym dramatycznym zdarzeniu. Wizerunek Madonny pękł na trzy części, a jego powierzchnia uległa pocięciu (właśnie te uszkodzenia Andrzej Sapkowski przypisał w swojej fantastycznej fabule Oleśnickiemu, który w ten to sposób perfidnie i na śmierć poróżnił Polaków z husytami). Ale husyci, ci najeżdżający Śląsk i dotąd wręcz romansujący politycznie z Królestwem Polskim pod berłem Władysława Jagiełły, nie mieli z tym nic wspólnego. Choć przez wieki właśnie im przypisywano całą winę.
Rysy, które przeszły do legendy
Wstrząśnięci paulini zwrócili się do króla Władysława Jagiełły z prośbą o wsparcie w renowacji obrazu. Ikona została przetransportowana do Krakowa, gdzie na koszt króla przeprowadzono jej gruntowną naprawę. Co ciekawe, prace renowacyjne były na tyle skomplikowane, że wymagały sprowadzenia malarzy posługujących się różnymi technikami, co ostatecznie doprowadziło do wykorzystania elementów stylu włoskiego trecenta. Podczas renowacji obrazu celowo zaznaczono ślady po napadzie, aby upamiętnić to tragiczne wydarzenie. Dziś możemy je zobaczyć na twarzy i szyi Matki Boskiej – są to charakterystyczne rysy, które stały się symbolem burzliwej historii obrazu i samą w sobie "ikoną w ikonie".
Kim byli husyci
Husyci byli zwolennikami Jana Husa, czeskiego reformatora religijnego, który został spalony na stosie w 1415 roku podczas soboru w Konstancji. Jego nauki, krytykujące nadużycia Kościoła katolickiego, zainspirowały ruch religijny i polityczny, który wkrótce przerodził się w rewolucję. Husyci domagali się m.in. prawa ogółu wiernych do komunii pod dwiema postaciami (chleba i wina), sekularyzacji dóbr kościelnych oraz wprowadzenia liturgii w języku narodowym.
Ruch husycki podzielił się na dwa główne odłamy: umiarkowanych utrakwistów, którzy dążyli do reform w ramach Kościoła, oraz radykalnych taborytów. Taboryci, pod wodzą takich dowódców jak Jan Žižka, nie tylko przez długie lata z powodzeniem odpierali organizowane przeciwko nim katolickie krucjaty, ale i sami przeprowadzali najazdy (tzw. rejzy). Także na Śląsk. Działania wojenne husytów w głównej mierze polegały na zdobywaniu i pustoszeniu miast i terenów wiejskich, co pozostawiło trwały ślad w śląskiej zbiorowej pamięci. Tym łatwiej było przypisać im napaść na Jasną Górę - świętość nie tylko dla Polaków, ale i Ślązaków wyznania katolickiego. Mimo iż już w XV wieku prawdziwy przebieg wypadków opisał Jan Długosz, treść jego przekazu nie była powszechnie znana przez całe stulecia. Tak zresztą, mimo najlepszych wysiłków historyków i innych autorów, pozostało w dużej mierze do dziś.

Może Cię zainteresować: