Kiedy w Ukrainie zostajesz poważnie ranny lub zachorujesz to możesz liczyć na pomoc zespołów medycznych m.in. z Polski, które pojechały tam właśnie po to, żeby ratować życie osób, które w Ukrainie ogarniętej wojną tej pomocy mogą nie otrzymać. W jednym z takich zespołów medycznych jest nasz dziennikarz Jacek Skorek.
- Z Centralnego Szpitala Rejonowego w Wołoczyskach zabraliśmy poważnie ranną w wypadku samochodowym kobietę. Usunięta śledziona, uszkodzone nerki, złamana ręka, obojczyk. Tu nie ma szans na opiekę na europejskim poziomie. Szybki telefon i czeka na nią miejsce w sosnowieckim WSS nr 5 - przekazał Jacek Skorek.
- Przy okazji o mały włos nie dochodzi do ambarasu. Na powitanie nas wyszedł gość wyglądający na kucharza - biały strój, wysoka czapa "mistrza kuchni". Pada rozkaz - idź, zagadaj z nim, może jakąś zupę choć dadzą... Na szczęście w zamieszaniu z wywozem pacjentki "kucharz" gdzieś znika. Niedługo potem okazuje się, że to... ordynator tego szpitala. Jak to w starej Rosji - im wyższa czapka, tym i szarża znaczniejsza - relacjonuje nasz dziennikarz.
Jacek Skorek od kilkunastu dni pozostaje na terenie objętej wojną Ukrainy i relacjonuje z perspektywy karetki co dzieje się na miejscu.