Romantyczny "Titanic" na Śląsku - czemu nie? Więcej: naszych "Titaników" mamy tu wiele. Dziesiątki! To oczywiście pewien skrót myślowy - feralny olbrzym oceaniczny, unieśmiertelniony przez Hollywood, a szczególnie przez film Jamesa Camerona z 1997 roku, jest ikoną popkultury i symbolem budownictwa okrętowego. Mimo iż budowano większe odeń i bardziej bezpieczne, bardziej nowoczesne statki - jak na przykład francuski transatlantyk "Normandie".
W dwudziestoleciu międzywojennym mniej już może wierzono w ludzkość i postęp - trauma Wielkiej Wojny zrobiła swoje - niemniej nadal kultywowano technikę i emocjonowano się jej rozwojem. Bo też było czym: konstruowano coraz potężniejsze maszyny, coraz nowocześniejsze samochody, samoloty zdolne do coraz dłuższych, niekiedy transoceanicznych czy transkontynentalnych lotów, coraz szybsze pociągi, których pasażerowie z dreszczykiem emocji mogli wyobrażać się sobie w roli bohaterów noweli grozy Stefana Grabińskiego, autora fascynujących kolejowych horrorów. Budowano też coraz większe statki i okręty. Także da nich, podobnie jak dla samochodów, samolotów i pociągów, istotne było rozwijanie jak największych prędkości. Osiągano je nie tylko zwiększając moc silników, ale też nadając pojazdom opływowe kształty. Ten trend wpłynął na projektowanie samochodów, samolotów i statków - z rzeczoną "Normandie" włącznie. Nieoczekiwanie jednak zainspirował też twórców z innych dziedzin. Zaczęto nawet projektować opływowe radia i telefony oraz sprzęt AGD, jak np. odkurzacze i tostery.
Tęsknota za maszyną
Futurystyczne opływowe linie nie mogły nie zainspirować architektów. W latach 30. zaczęli więc projektować budynki o opływowych kształtach. A przynajmniej dodawali do nich opływowe elementy. Tak narodził się styl streamline moderne, klasyfikowany jako odmiana stylu Art Deco.
Styl streamline odzwierciedlał tęsknotę architektów do środowiska zbudowanego na zasadzie zbliżonej do tej, która umożliwia funkcjonowanie maszyny, samolotu czy samochodu. Liniowiec transoceaniczny stanowił kwintesencję maszynizmu, propagowanego wcześniej przez Le Corbusiera na łamach "L'Esprit Nouveau" - pisze Ryszard Nakonieczny w 2 tomie "Modernizmów" pod redakcją Andrzeja Szczerskiego, poświęconym architekturze modernistycznej polskiego Śląska międzywojennego.
Architekci nie stronili od akcentów marynistycznych. Przykładowo, projekty wzbogacali o okrągłe okna, zwane nautycznymi, wzorowane na okrętowych bulajach. Albo o maszty flagowe. Ale ci śmielsi projektowali całe partie budowli, ba - gmachy całe! - na wzór kadłubów czy nadbudówek statków. We Francji ukuto dla takiego stylu wręcz termin Paquebot, oznaczający liniowiec oceaniczny. Czerpiąc konkretne natchnienie z aerodynamicznych linii "Normandie", utożsamiano Paquebot ze streamline moderne w ogóle. W latach 30. streamlining (jak też się go określa) rozprzestrzenił się, uzyskując zasięg i rozgłos globalny. Można się z nim było zetknąć nie tylko na Starym Kontynencie od Porto po Kijów, ale też w Hongkongu, USA i Kanadzie. W Polsce - co chyba oczywiste - objawił się w architekturze młodej, nowoczesnej Gdyni, a także Warszawy, Łodzi i Poznania.
O architekturze streamline moderne w tych czterech polskich miastach przeczytacie chociażby na Wikipedii. Z jakiegoś powodu w poświęconym jej tam artykule nie zostały wymienione miasta inne i o nich teraz opowiemy. To śląskie miasta: Katowice, Chorzów, Bielsko, Cieszyn... A także szereg mniejszych miejscowości.
W latach międzywojennych streamline moderne vel Paquebot zawitał na Śląsk. Władze ówczesnego województwa śląskiego miały ambicję przeobrażenia regionu w nowym duchu, zamanifestowania i podkreślenia jego polskości. W pewnym bardzo dosłownym sensie - zbudowania jej. Dotyczyło to zwłaszcza stołecznych Katowic, ale nie tylko. Modernistyczne budynki powstawały również w innych ośrodkach miejskich, jak Królewska Huta (od 1934 r. Chorzów) i Rybnik, a także na znajdujących się wówczas w granicach województwa śląskiego Cieszynie i Bielsku na Śląsku Cieszyńskim. Mało tego. Polskość, w zamierzeniu utożsamiana z nowoczesnością, miała być ze szczególnym naciskiem eksponowana w sąsiedztwie polsko-niemieckiej granicy. W efekcie wzdłuż tej granicy, od Nowej Wsi aż hen, po Lubliniec na północy, powstały liczne, nowoczesne gmachy. Przede wszystkim użyteczności publicznej, jak urzędy i szkoły.
Wśród licznych modernistycznych realizacji tej epoki (wszystkich obiektów nikt nigdy nie zliczył, ale włącznie z zabudową willową ich liczba idzie w setki) było wiele przykładów streamline moderne i stylu okrętowego. To właśnie tytułowe Titaniki.
Gdzie ich szukać? Zacznijmy od Katowic, ponownie cytując Ryszarda Nakoniecznego:
Na obszarze Górnego Śląska organiczne, krzywoliniowe motywy, w postaci ścian o kształcie płaskiej, rozciągniętej w rzucie litery S stosowali autorzy katowickich budynków, choćby Karol Schayer (dom czynszowy Żytomirskiego przy ulicy PCK 6, 1936-1937; kamienica Łabusiów ulicy Dąbrowskiego 24, 1936, dom Radowskiego przy ulicy Korfantego 60, 1937; oraz - we współpracy z Henrykiem Glaeselem - willa Pająka przy ulicy Poleskiej, 1936-1937 i Stanisław Gruszka (kamienica Wędlikowskiego przy ulicy PCK 10, 1937-1938).
À la Alvar Aalto
Wszystko to klasyka, jednak przykładów z Katowic można podać więcej. Charakterystyczne obłości dostrzeżemy chociażby w budynku przy Raciborskiej 41, zaprojektowanym przez Tadeusza Kozłowskiego dla Zakładu Higieny Środków Żywnościowych (dziś siedzibie katowickiego sanepidu) albo domach przy Skłodowskiej Curie 36, Kopernika 13 czy Podchorążych 3. Zaś za jeden z najlepszych przykładów architektury modernistycznej w Katowicach uznaje się (Irma Kozina, "O stylach w katowickiej architekturze międzywojennej" w "Modernizmach" pod red. Andrzeja Szczerskiego) główny pawilon ogrodu jordanowskiego w Katowicach (dziś Miejskie Przedszkole Nr 3 przy ulicy Barbary 25). Budowla ta nawiązywać ma do pawilonu, który zaprojektował w 1914 r. dla wystawy Werkbundu w Kolonii sam Walter Gropius. A może też budzić skojarzenia z Villa Mairea słynnego Fina Alvara Aalta.
Reprezentują melanż radykalnego funkcjonalizmu (international style) w odmianie okrętowo-nautycznej (streamline) ze swobodnymi, antypudełkowymi formami o organicznych kształtach (...) - pisze Ryszard Nakonieczny o architekturze pawilonów ogródków jordanowskich.
A powstało ich na Śląsku sporo. W dawnych pawilonach ogródków jordanowskich mieszczą się też inne katowickie przedszkola: Nr 38 przy ulicy Hallera 72 oraz Nr 39 (Gliwicka 212).
Wracając do ogródka jordanowskiego przy Barbary - opływowe formy i wieżyczka niczym kapitański mostek to nie wszystko. Elementy takie jak nautyczne okno stróżówki przy bramie i maszt flagowy, również są charakterystyczne dla stylu okrętowego. Znajdziemy je także w wielu innych miejscach w Katowicach, np. w niejednej modernistycznej willi osiedla urzędniczego w Ligocie.
Transatlantyki, będące największymi pojazdami, jakie stworzyła ludzkość, nim na morzach pojawiły się superpancerniki, superlotniskowce i supertankowce (z których żaden zresztą nie przebił oceanicznych liniowców urodą), nie musiały inspirować architektów wyłącznie opływowymi liniami. Czyniły to już samą swą potęgą, niebywałymi gabarytami, strzelistością sylwetki. Wydaje się, że w architekturze międzywojennego Śląska obserwujemy również i ten wpływ.
Olbrzymi biały transatlantyk
Do najbardziej nowatorskich budynków Katowic należy wielki dom mieszkalny Zakładu Ubezpieczeń Pracowników Umysłowych, usytuowany przy ulicach: PCK 9, Skłodowskiej-Curie 27 i 28 oraz Jordana 6 - pisze Ryszard Nakonieczny (artykuł "Katowicka architektura mieszkaniowa" we wspomnianej już, kapitalnej publikacji). - Całość przypomina sunący po lądzie olbrzymi biały transatlantyk z tarasami, okrągłymi oknami i balkonami opasanymi metalowymi relingami.
Imponujący ten budynek (zaprojektowany przez Wacława Nowakowskiego i Prota Komornickiego w roku 1938, a ukończony w 1939) autor zestawia z domem mieszkalnym Państwowego Zakładu Ubezpieczeń Wzajemnych Pracowników Umysłowych "Feniks" w Warszawie (projekt Juliusza Żórawskiego (1937-1938/1939) i budynkiem mieszkaniowym Funduszu Emerytalnego Pracowników banku Gospodarstwa Krajowego (Stanisław Ziołowski 1935-1938). Łączy je również podobny charakter plastyczny nawiązujący do transoceanicznych liniowców - dodaje Nakonieczny.
W imponującym katowickim transatlantyku są też - a jakże! - bulaje. Okrągłe okna, zwane tez nautycznymi, to cecha charakterystyczna wielu projektów. Posiada je wiele willi w Katowicach (jak np. ta przy Zajączka 6), zastosował je Leon Dietz d'Arma, projektując kasyno oficerskie przy ulicy Raciborskiej 34. Ten znany architekt międzywojenny (projektant m.in. kościoła garnizonowego) jest też autorem projektu budynku dzisiejszej Szkoły Podstawowej nr 17 przy ulicy Dekerta 1 w Katowicach. To kolejny transatlantyk! Co ciekawe, mający bliźniaka w postaci Szkoły Podstawowej nr 18 przy ulicy Ignacego Łukasiewicza w Rudzie Śląskiej-Kochłowicach. Cechami stylu okrętowego może też pochwalić się wybudowana przed II wojną światową Szkoła Podstawowa nr 28 przy ulicy Sprusa 4 w Rudzie Śląskiej:
Budynek ciekawie wpisuje się w zabudowę ulicy - jego monumentalna, wysoka klatka schodowa wydaje się dominować okolicę niczym dziób ogromnego transatlantyku. Wrażenie to podkreśla osadzona u szczytu przeszklonego ryzalitu balustrada oraz pas okrągłych okienek w strefie wejścia głównego - pisze Marta Lip-Kornatka ("Architektura międzywojenna na terenie Rudy Śląskiej. Tendencje, wpływy, znaczenie").
Titaniki u stóp Beskidów
Wróćmy do d'Army, przenosząc się zarazem na Śląsk Cieszyński. Kolejna szkoła zaprojektowana przez tego architekta znajduje się w Pogwizdowie, a tak charakteryzuje ją Ryszard Nakonieczny:
Lejtmotywem założenia uczynił duże okrągłe okna oraz sześć półokrągłych, smukłych i delikatnych naroży budynku, które nadały kompozycji dynamiczny wygląd, nawiązujący do formy cumującego na lądzie statku. Wpisywało się to w charakterystyczny model architektury nautycznej (streamline).
Kolejny i to kapitalny przykład transatlantyku mamy u stóp Beskidów. To dawny 4 Pawilon Sanatorium Przeciwgruźliczego (obecnie Centrum Pulmonologii i Torakochirurgii) w Bystrej (ulica Fałata 2). Ukończony wprawdzie dopiero w roku 1948, jednak zaprojektowany jeszcze przed II wojną światową przez Wacława Nowakowskiego, zdaniem Przemysława Czernka (artykuł "Śląsk Cieszyński - od klasycyzmu do nowoczesności" w tomie 2 "Modernizmów") nawiązuje do niemieckiego ekspresjonizmu i amerykańskiego streamline'u. Architekt miał inspirować się Wojskowym Sanatorium w Otwocku oraz (a może przede wszystkim?) sanatorium w fińskim Paimio, czyli... kolejnym głośnym projektem Alvara Aalto.
Opływowe formy, bulaje, maszty flagowe - wszystkie te marynistyczne elementy spotykamy w licznych międzywojennych realizacjach na Śląsku Cieszyńskim - w Cieszynie, Bielsku, Czechowicach, Dziedzicach. Także w obiektach projektowanych w całkowicie odmiennym stylu, jak np. ośrodek harcerski w Górkach Wielkich, gdzie również pojawiają się okrągłe okna. Jednak to cechy charakterystyczne dla stylu okrętowego.
Aerodynamiczne linie międzywojennej architektury znajdziemy w wielu jeszcze innych miejscach na Śląsku. Posiadają je np. bloki Chorzowskiej Spółdzielni Mieszkaniowej przy ulicach Karwińskiej i Karpackiej w Chorzowie. Warto wiedzieć, że zaprojektował je Zbigniew Rzepecki - ten sam architekt, co katowicki Dom Powstańca, skądinąd przydając temu znanemu gmachowi charakterystyczne, obłe balkony.
Po latach: transatlantyki i... kosmoloty
Swoim ogromem i urodą kształtów transatlantyki fascynowały architektów i później. Do transatlantyku przyrównywana bywa katowicka Superjednostka, za której pierwowzór uważa się Unité d’habitation Le Corbusiera w Marsylii. Nieprzypadkowo też popularnej nazwy Titanika dorobił się postawiony w Katowicach na przełomie wieków biurowiec Chorzowska 50.
Sam zaś streamline moderne, zrodzony z fascynacji wytworami nowoczesnej techniki, jakby przetarł drogę kolejnemu, kompletnie już futurystycznemu stylowi architektury XX wieku. Architekturę Space Age zainspirowały loty kosmiczne oraz twórczość science-fiction. Tym razem budowano nie na wzór transatlantyków, lecz kosmolotów i baz kosmicznych na odległych planetach. Co ciekawe, Space Age zaistniał również na Górnym Śląsku. Mało tego, że zaistniał - to tutaj powstały stworzone w jego duchu ikony architektury, jak na przykład Spodek i Planetarium Śląskie.
Może Cię zainteresować: