Piast Gliwice pod wodzą Waldemara Fornalika wypracował sobie patent na Legię Warszawa. Z ostatnich dziewięciu bezpośrednich meczów gliwiczanie wygrali aż sześć, dwa zremisowali i tylko jeden przegrali. Nie dziwi więc, że po słabym początku nowego sezon wśród kibiców Piasta mówiło się, że jak się przełamać, to właśnie z Legią.
Problem w tym, że na początku nowych rozgrywek drużyna Waldemara Fornalika prezentuje się bardzo słabo. W piątek można było utwierdzić się w przekonaniu, że porażki z Jagiellonią Białystok (0:2) i Zagłębiem Lubin (0:1) nie były przypadkiem. W czwartej kolejce PKO Ekstraklasy Piast na warszawskim stadionie przy ul. Łazienkowskiej znowu był bezzębny.
Pierwsza połowa jeszcze nie zwiastowała dramatu, bo także Legia prezentowała się bardzo przeciętnie. Problem w tym, że po przerwie warszawska drużyna wrzuciła wyższy bieg, a gliwiczanie pozostali na "jedynce". Efekt był taki, że w 47. minucie prowadzenie gospodarzom dał Ernest Muci, a cztery minut później wynik ustalił Filip Mladenović.
Wyjazdowa porażka 0:2 z Legią tylko jeszcze bardziej zaniepokoiła wszystkich przy Okrzei. Wiadomo, że sezon dopiero się powoli rozkręca, ale zero punktów w trzech meczach i ostatnie miejsce w tabeli wyraźnie pokazują, że w maszynie Fornalika coś zaczęło się psuć. Sam szkoleniowiec zresztą to widzi.
- Zagraliśmy słaby mecz, tak to trzeba ująć. Zabrakło nam atutów, pomysłów na grę w ofensywie. Nie umniejszając oczywiście Legii. Nie przypominaliśmy drużyny, która przyjeżdżała do Warszawy i grała, jak równy z równym. Ten mecz nam nie wyszedł. Stworzyliśmy może jedną sytuację, po której mogliśmy zdobyć bramkę. Mamy nad czym pracować i analizować, ponieważ musimy radykalnie zmienić nasz sposób grania, szczególnie w ofensywie. Nie można wykluczyć, że w naszą grę zaczęła wdawać się pewna nerwowość. (...) W spotkaniu z Legią nastąpił jakiś dziwny paraliż i dyspozycja. Musimy nad tym pracować, żeby to zmienić - mówił po piątkowym spotkaniu Fornalik.
Może Cię zainteresować:
Transferowy niezbędnik. Zobaczcie, kogo upolowały śląskie i zagłębiowskie kluby
Możliwe, że na Piaście mści się niewielka aktywność na rynku transferowym podczas letniego okna. Z nielicznych nabytków gliwiczan na razie gra tylko Grzegorz Tomasiewicz. Klub teraz stara się ratować sytuację i kilka dni temu nakłonił do powrotu Jorge Felixa. Dwa lata temu wyjeżdżał z Gliwic jako gwiazda Ekstraklasy, ale w tureckim Sivassporze już aż tak nie błyszczał. Trudno więc stwierdzić, czy jego powrót rozwiąże aktualne problemy.
W tej chwili największy atutem Piasta Gliwice może okazać się... Waldemar Fornalik. To trener, który ma już bardzo bogate doświadczenie. Doskonale wie, jak sobie radzić, gdy drużynie nie idzie. Ruch Chorzów pod jego wodzą także miewał wahania formy. W Piaście również nie zawsze walczył o czołowe lokaty. Zawsze jednak wszystko dobrze się kończyło.
Trudno sobie wyobrazić, aby Piast w tym sezonie miał walczyć o utrzymanie, bo nadal ma zespół, który stać na miejsce w ligowej czołówce. Ekstraklasa jednak jest nieprzewidywalna, o czym przekonaliśmy się kilka miesięcy temu, gdy przez długi czas to Legia Warszawa walczyła o utrzymanie. Dziś z kolei tuż nad gliwiczanami jest Lech Poznań, który broni tytułu mistrza Polski.
Na razie kibicom z Gliwic można jedynie doradzić, aby byli cierpliwi. Za chwilę Piast może wygrać kilka meczów z rzędu i nagle znajdzie się w górnej części tabeli. Na bicie na alarm jeszcze za wcześnie i to pomimo faktu, że obecnie drużyna Fornalika jest czerwoną latarnią ligi.