Pomysł na budowę Centrum Nauki w Katowicach zrodził się ponad
dziesięć lat temu. Zaangażowany w tę inicjatywę był m.in.
Marcin Krupa, wówczas jeszcze jako wiceprezydent miasta. Kilka lat
później stworzenie ośrodka naukowego z prawdziwego zdarzenia stało
się jednym z punktów jego programu wyborczego.
Realizacja tego
projektu od samego początku była uzależniona od uzyskania
zewnętrznego dofinansowania. Nic w tym dziwnego, ponieważ szacunki
dotyczące kosztów wahały się od 200 do 325 mln złotych.
Złudną nadzieję na wybudowanie Centrum Nauki w Katowicach dała wizyta premiera Mateusza Morawieckiego, który wraz z prezydentem Marcinem Krupą - tuż przed wyborami parlamentarnymi w 2019 roku - podpisał list intencyjny w tej sprawie.
Centrum miałoby powstać w Hali Parkowej przy ul. Kościuszki. Rozpoczęto przygotowania do konkursu, sporządzono identyfikację wizualną i... pomysł zamrożono z powodu braku możliwości uzyskania odpowiednio wysokiego dofinansowania. Wydano w tym czasie ponad 267 tys. złotych.
Nie jedno, a kilka rozproszonych Centrów Nauki
Projekt budowy jednego dużego Centrum Nauki w Katowicach upadł, ale
- jak ustaliliśmy - pojawił się nowy, który zakłada stworzenie
kilku rozproszonych Centrów Nauki w mieście.
- Prezydent Marcin Krupa prowadzi rozmowy w tym temacie ze środowiskiem akademickim. Chodzi o realizację przedsięwzięcia bliżej ludzi. Formuła rozproszenia Centrum Nauki to możliwość dotarcia do szerszego grona odbiorców - wyjaśnia Ewa Lipka, rzeczniczka Urzędu Miasta Katowice.
Powrót do pomysłu budowy ośrodka to efekt otrzymania przez Katowice tytułu Europejskiego Miasta Nauki 2024.
- Mamy ogromny potencjał i szansę, aby go wykorzystać w okolicznościach, które dostrzeże cała Europa. Otrzymany tytuł może być szansą na zintensyfikowanie działań w obszarze Centrum Nauki w Katowicach w nowej formie - dodaje Ewa Lipka.
Mimo to samorząd podkreśla, że realizacja tego projektu nadal jest uzależniona od uzyskania funduszy zewnętrznych.
Strefa Nauki z osią wzdłuż Rawy
W nowej formule filie Centrum Nauki w Katowicach miałyby powstać w
rejonach funkcjonujących szkół wyższych, tworząc sieć, którą
roboczo można nazwać Strefą Nauki. Jej główną oś stanowiłaby
Rawa, wzdłuż której położone są dwie duże uczelnie -
Uniwersytet Śląski oraz Uniwersytet Ekonomiczny.
- Każda jednostka prezentowałaby najciekawsze, najbardziej nowatorskie i interesujące osiągnięcia własnych badaczy. Narratorami - oczywiście w formie multimedialnej - byliby naukowcy, którzy na co dzień zajmują się poszczególnymi zagadnieniami. Dzięki temu moglibyśmy pokazać, że fantastyczne rzeczy dzieją się nie tylko w NASA, ale również w województwie śląskim - wyjaśnia prof. Tomasz Pietrzykowski z Uniwersytetu Śląskiego.
Jakie jeszcze
argumenty w jego ocenie przemawiają za rozproszonym Centrum Nauki?
Po pierwsze, ograniczenie kosztów związanych z przygotowaniem i
utrzymaniem infrastruktury. Po drugie, możliwość większej swobody
zmian ekspozycyjnych.
- Chcielibyśmy
stworzyć przestrzeń, w której nauka przeplata się z
codziennością. Nie chcemy kolejnego miejsca, w którym człowiek zatapia się
na cały dzień i po wyjściu wraca do innej rzeczywistości -
tłumaczy prof. Tomasz Pietrzykowski. - To w mojej ocenie całkowicie
nowatorskie spojrzenie. Chcielibyśmy zrobić krok do przodu w
myśleniu o tym, jak nauka powinna wpływać na społeczeństwo -
dodaje.
Projekt rozproszonego Centrum Nauki, o ile wszystkie rozmowy powiodą się pomyślnie, powinien być gotowy do 2024 roku, kiedy Katowice będą Europejskim Miastem Nauki.