Czarne chmury zdają się zbierać nad jedną z kluczowych dla regionu branż. Również z olbrzymiej tyskiej fabryki Stellantis - spadkobiercy zakładów FSM i Fiat Auto Poland - nie napływają w ostatnim czasie zbyt dobre wieści. Rozwój produkcji SUVów przynosi pewne rezultaty, a same auta Alfy Romeo czy Jeepa zbierają pochwały, nie jest to w stanie jednak zrekompensować tego, z czego zakład (i całe miasto) żyły w głównej mierze - aut segmentu A i B. Chodzi o Lancie Ypsilon czy wytwarzanych tu w milionach sztuk Fiata Pandy czy Fiata 500, których produkcję przeniesiono gdzie indziej.
Nadzieją miała być nowa inwestycja wlosko-francuskiego giganta w spółce z Chinami - marka Leapmotor i elektryczny model T03 - który jednak z uwagi na nową politykę celną UE również "wyjeżdża" z miasta.
Zbliża się upadek produkcji samochodów w GZM?
Z uwagi na zmniejszone zamówienia i potrzeby megafabryki cierpią również jej satelity. Cały wianuszek firm, które działają w okolicy i dostarczają jej podzespoły i usługi. Kolejną z nich jest zajmująca się w Tychach budową tłoczników spółka bezpośrednio związana kapitałowo ze Stellantis/FCA. W związku z sytuacją pracę stracić ma około dziewięćdziesięciu osób. Proces ma być błyskawiczny - wedle informacji spółki potrwa do końca listopada. Informacje o redukcji etatów wpłynęła już do urzędu pracy, skąd o sprawie dowiedziały się regionalne media.
Sam proces transformacji z napędów spalinowych na elektryczne odbił już się gorzko na zatrudnionych w tyskiej strefie przemysłowej. Od minionego roku kilka firm z branży ogłosiło zwolnienia 50 i więcej pracowników na raz. Największym ciosem była likwidacja produkującego silniki spalinowe m.in. dla Fiata i Chryslera zakładu FCA Powertrain, przez którą pracę straciło blisko osiemset osób.
Może Cię zainteresować: