ŚLĄZAG Młodych to nowy cykl wideo, w których rozmawiamy z osobami, których głos w mediach zbyt często nie wybrzmiewa lub nie jest traktowany dość poważnie, czyli z osobami młodymi. Tym razem naszą gościnią była Aleksandra Gładyś - lekarka, doktorantka Śląskiego Uniwersytetu Medycznego, która znalazła się na liście "25 under 25" Magazynu Forbes, który w ten sposób wyróżnia najbardziej ambitnych młodych ludzi w Polsce.
- Nie spodziewałam się, że moje działania odbiją się tak szeroko. Działam na rzecz kobiet w medycynie. Popularyzuję wiedzę z zakresu tego, jak przeciwdziałać dyskryminacji kobiet, jak wspierać kobiety w zawodach medycznych. Bardzo się cieszę, ale było to zaskoczeniem (...) Teraz już trochę mniej, ale wciąż brakuje mi pewności siebie - przyznała Aleksandra Gładyś.
"Chciałabym, żeby wszyscy zwracali uwagę na przejawy dyskryminacji"
Mamy jeszcze sporo do zrobienia, jeśli chodzi o prawa kobiet w ochronie zdrowia?
- Przez całe studia słuchałam, że kobiety powinny raczej wybrać pediatrię lub zostać lekarkami rodzinnymi, a do zabiegów nie za bardzo się nadają, bo wtedy trzeba dużo dyżurować, tak jakby w innych specjalizacjach nie trzeba było dyżurować. Funkcjonuje dużo takich stereotypów, a jeśli słucha się ich przez sześć lat studiów, to na pewno wpływa to jakoś na kierunek kariery - zauważyła Aleksandra Gładyś. - Chciałaby, żeby wszyscy zwracali uwagę na przejawy dyskryminacji, nawet takie najdrobniejsze. Nie tylko w medycynie, ale także poza nią.
Według danych Ministerstwa Rodziny i Polityki Społecznej kobiety w Polsce zarabiają średnio o 4,8 proc. mniej od mężczyzn na tych samych stanowiskach.
- Tak, to fakt, ale wynika też z tego, że kobiety w ochronie zdrowia częściej pracują na umowach o pracę, a mężczyźni na umowach cywilno-prawnych (kontraktach), także zarabiają więcej, ale też więcej pracują, więc nie można do końca wyznaczyć jaka jest tego przyczyna, ale jest to zauważalne, że kobiety zarabiają mniej - oceniła lekarka.
W ramach inicjatywy "Polki w medycynie" angażuje się m.in. w działania edukacyjne, które mają ułatwić kobietom wybór odpowiedniej ścieżki kariery. - Staramy się je przekonać, aby wybrały ścieżkę kariery, która jest dobra dla nich, a niekoniecznie dla innych, żeby wybrały same dla siebie - dodała.
Może Cię zainteresować:
"Ten teren może po prostu zostać fragmentem Parku Śląskiego". Miłosz Rabus w ŚLĄZAG-u Młodych
"Nie każdy feminatyw można umieścić sobie na pieczątce"
Wyróżniające się rodzajowo rzeczowniki lekarka i lekarz oraz pielęgniarka i pielęgniarz są powszechnie znane i akceptowane, jednak chirurżka - w opozycji rodzajowej do chirurga - niektórym przez usta nie przechodzi.
- Feminatywów używam już naturalnie i nie zwracam na to uwagi. Nikt też nie zwraca mi na to uwagi. Oficjalnie bywa jednak różnie. Nie każdy feminatyw można umieścić sobie na pieczątce. Jeśli chodzi o pielęgniarkę i pielęgniarza, to można je stosować wymiennie i obie formy są uznawane, z kolei lekarka nie jest oficjalną formą, której można używać w dokumentacji, ale izby lekarskie działają, żeby to zmienić - powiedziała Aleksandra Gładyś.
- Nie dla każdej kobiety jest to ważne, nie każda się z tym zgadza, ale ja używam feminatywów i chciałby, żeby była możliwość wyboru. To wpływa na samoocenę i podkreśla, że jesteśmy ważne. Stanowymi większość pracowników medycznych w Polsce - podkreśliła.
Może Cię zainteresować: