Nie żyje profesor Marian Zembala. Pogrzeb wybitnego kardiochirurga odbył się w ostatnią sobotę. Uroczysta msza święta żałobna odbyła się w Archikatedrze Chrystusa Króla w Katowicach. Potem nastąpił pochówek profesora Zembali. W tej części uroczystości kardiochirurga żegnała jedynie najbliższa rodzina.
Jak poinformowało Radio Zet, tuż przed pogrzebem Zembali, rodzina zmarłego wysłała maila do pracowników Śląskiego Centrum Chorób Serca. Z treści wiadomości wynikało, że bliscy zmarłego nie życzą sobie na pogrzebie obecności nowego dyrektora ŚCCS, prof. Piotra Przybyłowicza i jego bliskiej współpracowniczki mgr Moniki Parys.
- Prosimy, by Śląskie Centrum Chorób Serca w Zabrzu reprezentowane było przez jego Twórców i Założycieli: Prof. Mariana Gąsiora, Prof. Zbigniewa Kalarusa, Prof. Lecha Poloskiego, Mgr Bożenę Dudę oraz mgr. Urszulę Gąsior - czytamy w mailu, którego treść ujawniło Radio Zet.
Profesor Zembala dostał ultimatum
Ujawniona przez media wiadomości dobitnie świadczy o tym, że zmarły 19 marca kardiochirurg nie był w ostatnich tygodniach w dobrych stosunkach z pracownikami Śląskiego Centrum Chorób Serca. Jak informuje Radio Zet, prof. Zembala miał nawet dostać ultimatum od części załogi, która naciskała na niego, aby ten usunął z pracy swojego syna - prof. Michała Zembalę.
Źródła Radia Zet donoszą, że presja ze strony współpracowników i napięta atmosfera w lecznicy mocno odbiły się na zdrowiu prof. Mariana Zembali.
Dzień przed śmiercią kardiochirurg dowiedział się o tym, że jego syn otrzymał wypowiedzenie z funkcji koordynatora kardiochirurgii w ŚCCS. Miał to przyjąć bardzo emocjonalnie, załamał się. Już kolejnego dnia rodzina znalazła ciało prof. Zembali w domowym basenie w Zbrosławicach k. Tarnowskich Gór.
Wstępne wyniki sekcji zwłok wskazują na to, że przyczyną śmierci kardiochirurga było utonięcie. Prokuratura wykluczyła możliwy udział osób trzecich.