- Od 1945 roku trwa budowa homogenicznej Polski. Mimo, że żyje tu prawie milionowa grupa, która czuje się Ślązakami – mówił Kohut. - Jesteśmy lojalnymi obywatelami, ale nie jesteśmy Polakami, tak jak nie jesteśmy Niemcami. Wielu z nas czuje się tylko Ślązakami. Mówi w domu w swoim języku. Uznanie go może wzmocnić Polskę i pokazać, że jest otwartym krajem. Udowodniłem, że śląski jest językiem, udowodnił to polski tłumacz, który w europarlamencie nie potrafił przetłumaczyć paru zdań po śląsku.
Debata z udziałem Hanny Machińskiej, Adama Michnika i Łukasza Kohuta dotyczyła głównie starań Ślązaków o język regionalny i status mniejszości etnicznej. Już po raz drugi. Przed rokiem w Brukseli odbyła się pierwsza śląska dyskusja zorganizowana przez Kohuta: z politolog prof. Małgorzatą Myśliwiec, pisarzem Szczepanem Twardochem oraz byłym Rzecznikiem Praw Obywatelskich – Adamem Bodnarem.
- Historia Śląska była inna niż historia Polski. W całej pamięci zbiorowej Śląska nie ma powstań listopadowego, styczniowego, warszawskiego – jest pewna odrębność i przekonanie o krzywdzie, która Ślązaków spotkała już w II RP. W Polsce było przekonanie, że to gorsi obywatele, bo nie mieli nic wspólnego ze szlacheckimi sygnetami, ułanami i husarią – mówił Michnik.
- Niezrozumienie Śląska bierze się w dużej mierze z historii Polski – podkreślał naczelny GW. - Tożsamość polska kształtowała się przez cały XIX wiek na zasadzie… patologicznej: prawosławna była Rosja, protestanckie były Prusy, potem Niemcy. Tożsamość polska to był język i religia katolicka, stąd powstał niebezpieczny syndrom: Polaka-katolika, wykluczający każdą inność.
Dr Machińska przypominała trwające do dziś perypetie związane z rejestracją Stowarzyszenia Osób Narodowości Śląskiej. „Mniejszości narodowe i etniczne, ich języki, które trzeba pielęgnować, to bogactwo Europy” – mówiła była zastępczyni RPO.
- Pamiętam badania prowadzone na Uniwersytecie Warszawskim i wnioski z nich płynące: trzeba rewitalizować język śląski czy wilamowski, bo zanikną. Marginalizacja języków etnicznych, regionalnych prowadzi do zaniku poczucia szczęścia! Tak czują się ludzie marginalizowani – zaznaczała dr Machińska.
Recepty? Jedna, prosta: szukanie sprzymierzeńców dla sprawy. „Nie tylko po to, by się udało, ale też po to, by nie budować tożsamości na wrogości” – mówił Michnik.
- Dla mnie najważniejszym sprzymierzeńcem jest Europa, również jako bezpiecznik, który przez monitoring czy konkretne instrumenty jak Europejska Konwencję Praw Człowieka, może rozstrzygać spory – dodawała dr Machińska.
Oboje podkreślali, że siłą śląskiej tożsamości jest przeżywająca renesans śląska kultura. „Kiedyś Kutz pokazał, ile Polska straciła zamykając się na śląską kulturę. Kiedyś Janosch a dziś Twardoch sprawiają, że jesteśmy bardziej uwrażliwieni na to, co Ślązaków boli” – powiedział Michnik.
Debata z udziałem dr Machińskiej, Michnika i Kohuta była wstępem do europejskiej premiery spektaklu „Mianujom mie Hanka”. Monodram Grażyny Bułki, znany z Teatru Korez, jest adaptacją książki Alojzego Lyski „Jak Niobe. Opowieść górnośląska”, która przedstawia tragiczną historię Górnego Śląska z perspektywy zwykłej Ślązaczki. Oczywiście w języku śląskim.
Może Cię zainteresować:
„Mianujom mie Hanka” w Parlamencie Europejskim. Krok w kierunku uznania języka śląskiego
Może Cię zainteresować: