Covidowy szpital tymczasowy w Międzynarodowym Centrum Kongresowym w Katowicach ogłosił gotowość pod koniec listopada 2020 r. Przez Polskę przetaczała się druga fala pandemii. Po wakacyjnym poluzowaniu nie było już śladu. Kilka tygodni wcześniej zamknięto gastronomię, placówki kultury i sanatoria, w szkołach wprowadzono naukę zdalną, zablokowano także możliwość organizacji wesel i komunii. Dziennie notowano po kilkanaście tysięcy zakażeń i po kilkaset zgonów. Taki był kontekst uruchomienia szpitala tymczasowego w katowickim MCK-u.
- W pierwszym etapie działania ten 500-łóżkowy szpital udostępni 140 miejsc internistycznych oraz 20 w standardzie oddziału intensywnej opieki medycznej. W razie potrzeby będzie rozszerzać swoją działalność o kolejne łóżka – mówił podczas jego otwarcia wojewoda śląski, Jarosław Wieczorek.
Szpital
funkcjonował
przez ok. pół roku. W tym czasie hospitalizowano tam ponad 1300
chorych na COVId-19, z czego większość wyzdrowiała, a ok. 300
zmarło. W szczytowym momencie przebywało tam ok. 350 pacjentów. W
szpitalu pracowało ok. 300 lekarzy, 500 pielęgniarek, a także
wolontariusze.
Bez planu i bez kalkulacji kosztów. Na „gotowość” wydano więcej niż na leczenie
Takich tymczasowych szpitali jak ten w Katowicach podczas pandemii utworzono w Polsce 33. To więcej niż we wszystkich pozostałych krajach Europy łącznie.
- Szpitale tymczasowe dla chorych na COVID-19 tworzone w Polsce powstawały bez żadnego planu, bez rzetelnej analizy danych o sytuacji epidemicznej i dostępności kadr medycznych, a także bez kalkulacji kosztów – grzmi Najwyższa Izba Kontroli, która właśnie przedstawiła pakiet trzech raportów dotyczących tego, jak sobie z pandemią w Polsce radziły (abo i nie) instytucje państwa.
Zdaniem kontrolerów NIK mimo że ówczesny Minister Zdrowia miał aktualizowane na bieżąco informacje o liczbie zakażeń, hospitalizacji oraz liczbie wolnych łóżek, to decyzje o utworzeniu wielu ze szpitali tymczasowych wydawane były „bez związku z bieżącym i prognozowanym stanem epidemii w poszczególnych województwach i w całym kraju”. To z kolei doprowadziło do powstania „nadmiernej, w stosunku do potrzeb, rezerwy łóżek covidowych i personelu medycznego”.
- W efekcie od marca 2020 r. do kwietnia 2022 r. koszty utrzymania gotowości do udzielania świadczeń pacjentom z COVID-19 we wszystkich przystosowanych do tego szpitalach wyniosły ok. 7 mld zł, podczas gdy w tym samym okresie, na faktyczne leczenie pacjentów zakażonych wirusem SARS-COV2 państwo wydało niecałe 5 mld zł. To oznacza, że ponad 2 mld zł więcej kosztowało utrzymanie pustych łóżek szpitalnych oraz opłacanie lekarzy i pielęgniarek gotowych, w razie konieczności, do podjęcia pracy, niż rzeczywiste udzielanie pomocy chorym – stwierdza w swoim raporcie NIK. Zdaniem Izby dowodzi to „niewłaściwego zarządzania systemem opieki szpitalnej w zakresie przeciwdziałania COVID-19 przez dwóch kolejnych Ministrów Zdrowia”.
Jak wylicza Izba szpitale tymczasowe kosztowały w sumie budżet państwa 941,6 mln zł, przy czym 2/3 tej kwoty pochłonęły nakłady na utworzenie takich placówek w obiektach wielkopowierzchniowych. Z szacunków NIK wynika, że nakłady na takie szpitale w przeliczeniu na jedno łóżko wyniosły niemal 149 tys. zł będąc dwa razy wyższe niż w szpitalach tymczasowych, utworzonych w obiektach przeznaczonych do udzielania świadczeń leczniczych.
- Zdaniem NIK wydatki na takie placówki były niecelowe, nieefektywne i nie przyniosły trwałych rezultatów w postaci wzmocnienia infrastruktury szpitalnej kraju. Po zakończeniu działalności wszystkie szpitale funkcjonujące w obiektach wielkopowierzchniowych zostały zlikwidowane, a zdemontowane konstrukcje i instalacje nie mogły być ponownie wykorzystane jako pełnowartościowy materiał budowlany. Niecelowe i nieuzasadnione było także, zdaniem NIK, wydanie przez NFZ ze środków Funduszu przeciwdziałania COVID-19 niemal 166 mln zł na pokrycie kosztów utrzymywania przez te szpitale gotowości do udzielania świadczeń – raz jeszcze zacytujmy komunikat Izby, która podkreśla, że tworzenie „nadmiernej rezerwy łóżek covidowych wraz z obsadą personelu medycznego”, które nie były wykorzystywane, ograniczało dostęp do leczenia szpitalnego dla pacjentów z innymi schorzeniami niż COVID-19.
Nie było ani jednego pacjenta, ale była już faktura
W toku swych działań NIK skontrował 12 działających w Polsce covidowych szpitali tymczasowych. W trzech przypadkach kontrole te zakończyły się złożeniem przez Izbę doniesienia do prokuratury. Dotyczą one szpitala tymczasowego w Tarnowie, który ostatecznie nie powstał, choć wydano na jego utworzenie ponad 2,4 mln zł oraz obiektu we Wrocławiu, który – jak wytyka NIK - został wybudowany „w warunkach samowoli budowlanej, a działania wojewody w sprawie tej inwestycji były chaotyczne i spóźnione”, co spowodowały nieuzasadnione wydatki w wysokości co najmniej 11,4 mln zł brutto.
Trzecie doniesienie dotyczy faktury na kwotę niemal 71 tys. zł, jaką szpitalowi Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji w Katowicach wystawiła spółka odpowiedzialna za świadczenie usług w okresie od 25 do 30 listopada 2020 r. Chodziło „kompleksowe utrzymanie czystości” w pomieszczeniach MCK wraz z dystrybucją posiłków i transportem wewnętrznym m.in. pacjentów, odpadów, brudnej i czystej bielizny.
- Szpital MSWiA opłacił fakturę ze środków Funduszu Przeciwdziałania COVID-19, choć z ustaleń kontroli NIK jednoznacznie wynika, że tym okresie szpital tymczasowy nie przyjął ani jednego pacjenta – stwierdza Izba, której zdaniem doszło w tym przypadku do niekorzystnego rozporządzania mieniem publicznym.
Jak zastrzegają przedstawiciele Izby doniesienie jest „w sprawie”, a nie przeciwko komuś. Przy okazji wskazują, że znacznie korzystniej pod względem kosztowej efektywności wypadł w toku kontroli covidowy szpital tymczasowy w Pyrzowicach.
- Koszty jego utworzenia były umiarkowane, a że działał długo, cały czas przyjmował pacjentów i miał wysokie obłożenie, więc wskaźniki były lepsze – tłumaczą nam.
Może Cię zainteresować: