Katowicki Nikiszowiec to jedno z najlepiej zachowanych górnośląskich osiedli patronackich, czyli kolonii budowanych przez przemysłowców, czy to prywatnych czy koncernów, dla pracowników swoich zakładów przemysłowych - głównie hut i kopalń.
I właśnie dla górników kopalni węgla kamiennego koncernu Georg von Giesches Erben zbudowano na początku XX wieku osiedle Nikiszowiec. Zaprojektowali je kuzyni Emil i Georg Zillmannowie. Nazwa kolonii wzięła się od Szybu Nikisz (obecnie szyb Poniatowski), a w zasadzie od szybu Nickisch - od barona Friedricha Nickisch von Rosenegka.
Nikisz to nie familoki, a kwartały zabudowy de facto miejskiej
Jednak eksperci wskazują, że Nikiszowca nie powinno się nazywać osiedlem familoków.
- Ja bym tych budynków nie nazwał familokami. Każdy z obiektów jest trochę inny. Nie były one budowane od sztancy. Nikiszowiec był zaprojektowany tak, by tworzyć kwartały, de facto miejską zabudowę - mówi Michał Bulsa, autor m.in. książki „Patronackie osiedla robotnicze. Tom 1. Górny Śląsk”, wydanej przez Wydawnictwo Księży Młyn.- Nikisz powstał jako minimiasteczko dla pracowników spółki Giesche, głównie kopalni Giesche. Osiedlem familoków nazwałbym za to zabrzańskie osiedle Borsig czy katowickie Załęże czy Szopienice. Dość dużo osiedli familoków jest w Rudzie Śląskiej. Zresztą są dwa miasta, w którym jest najwięcej osiedli robotniczych – właśnie Ruda Śląska oraz Katowice - wyjaśnia Michał Bulsa.
Nikiszowiec oczywiście w pełni zasługuje na określenie "osiedle patronackie", czyli zbudowane przez patrona albo na rzecz pracowników patrona. - Jako patrona rozumiemy osobę lub instytucję, właściciela zakładu przemysłowego – huty, kopalni, dużego zakładu pracy. Patron budował lub zlecał budowę osiedla z mieszkaniami dla swoich pracowników. Tego określenia nie możemy więc odnieść do osiedla, które zbudował ktoś dla urzędników albo bezrobotnych - dodaje Michał Bulsa.
Osiedle Nikiszowiec w całości wpisano do rejestru zabytków
Osiedle jest wpisane do rejestru zabytków woj. śląskiego, a nawet objęte szczególną ochroną i uznane za pomnik historii.
Od kilku lat Nikiszowiec to stały element wycieczek po Katowicach. Można powiedzieć, że każdy był i każdy widział. Każdy słyszał, że nie ma tutaj dwóch takich samych wejść do familoków, zadbali o to Emil i Georg Zillmannowie, projektując oryginalne detale, każdy słyszał, że na placach wewnątrz kwartałów stały kiedyś chlewiki, w których hodowano króliki, gołębie czy świnie, a także piekarnioki, czyli piece do wypieku chleba.
Może Cię zainteresować: