Mikołaj Wilga z Bytomia, znany w internecie jako Niklaus Pieron, w październiku 2022 roku zwrócił uwagę na poczynania sieci Kaufland, która chciała przypodobać się Ślązakom, dlatego w swoim markecie w Silesia City Center w Katowicach wyznaczyła specjalny dział ze śląskimi produktami, oznaczając go jako "ślunskie smaki".
Skąd się wzięło słowo "ślunskie"?
- Znowu ktoś chce się przypodobać Ślązakom, ale nie potrafi tego zrobić dobrze. Skąd wzięło się to słowo - "ślunskie"? Nie potrafię tego zrozumieć. Podejrzewam, że na polskie ucho, kiedy ktoś słyszy "ślōnskie" i "Ślōnsk", to może brzmi jak "ślunkie" i "Ślunsk", ale tak nie jest! - tłumaczy Niklaus.
- A zrobienie reaserchu w internecie na ten temat zajmuje kilka minut - dodawał.
Sieć oficjalnie nie odniosła się do tych wątpliwości influencera, ale nie porzuciła tego tematu. Wręcz przeciwnie! Jak się okazuje, Kaufland uniósł się honorem i zatrudnił śląskie biuro tłumaczeń PoNaszymu.pl - śląskie biuro językowe, by nie tylko prawilnie (czyli zgodnie z alfabetem ślabikŏrzowym) przetłumaczyło z polskiego na śląski określenie "śląskie smaki", ale również oznaczenia innych działów w sklepie.
Oznaczenia działów sklepu po śląsku w Kauflandach w Katowicach i Knurowie
Dzisiaj i w markecie w Katowicach w Silesia City Center i w Kauflandzie w Knurowie większość oznaczeń działów sklepów jest dwujęzycznych - po polsku i po śląsku.
Pod określeniem "Dania gotowe" mamy więc "Dania fertich". Obok "Mleka" - "Mlyko". Jak ktoś nie chce brać "Serów żółtych", to może wziąć "Kyjzy". A frelki mogą sięgnąć po "Żele pod brauza do kobiyt" zamiast żeli pod prysznic dla kobiet.
ZOBACZCIE NAZWY DZIAŁÓW W SKLEPIE PO ŚLĄSKU W NASZEJ GALERII ZDJĘĆ
- Z tego projektu jestem po prostu dumny - mówi tłumacz z języka śląskiego Adrian Goretzki, właściciel biura PoNaszymu.pl - śląskie biuro językowe. - Dlaczego? Ponieważ klient, w tym przypadku Kaufland Polska, zdecydował się na wykorzystanie języka śląskiego w charakterze normalnego środka komunikacji. Nie prosili o kabaret, o głupawe hasła, o "teksty gwarowe". Z pozoru zwykłe oznaczenia kategorii produktów są kolejnym dowodem na to, że język śląski jest żywym narzędziem komunikacji na Górnym Śląsku - uważa.
Choć Goretzki przyznaje, że na decyzję polityczną o przyznaniu śląskiemu statusu języka regionalnego przyjdzie nam jeszcze poczekać, to już teraz możemy na wiele sposobów pokazywać, że taki status jest uzasadniony.
- Śląski zyskuje uznanie w marketingu. Grzegorz Kulik (który był konsultantem przy tłumaczeniu dla Kauflanda - przyp. red.), Marcin Melon czy Rafał Szyma tworzą i tłumaczą literaturę, pół miliona osób w spisie powszechnym zadeklarowało, że śląskim posługuje się na co dzień. Powodów które uzasadniają nadanie śląskiemu statusu języka jest wiele. Cieszę się, że przybył nam właśnie kolejny dowód na to, że ten język żyje - dodaje Adrian Goretzki.
Może Cię zainteresować: