Puszcza Śląska. Było, minęło?
Puszcza Śląska obejmowała ponad 400 tys. hektarów lasów we wschodniej części Niziny Śląskiej i prawie całą Wyżynę Śląską. Prawda jest taka, że zanim powstały Orle Gniazda na terenie wapiennych skał Jury, to ona oddzielała słowiański krąg polityczno-państwowy pod koroną Piastów od tego niemieckojęzycznego z “wkładką” czeską. To był potężny kompleks i wyobraźmy sobie, że kupcy jadący z Wrocławia do Krakowa prawie cały czas brodzili w lesie. Cywilizacyjną przerwą w środku trasy był np. targowy Bytom. Nota bene też otoczony ogromnymi lasami, których w pewnym sensie „resztką” dziś jest np. Rezerwat Segiet. Aczkolwiek nie łudźmy się - najstarsze drzewostany na Górnym Śląsku nie pamiętają tamtych przedprzemysłowych czasów.
Pierwsze huty na Śląsku zakładano… w lasach. Rudy darniowe uwielbiały chować się w śródleśnych rozlewiskach, do pieców stosowano węgiel drzewny. Następnie pokłady galeny, węgla odkrywano… również w lesie. Aby postawić szyb, infrastrukturę górniczą trzeba było przetrzebić las. Którego budulec idealnie się nadawał, więc u progu wieku XIX konkurencyjność Górnego Śląska wobec np. Wielkiej Brytanii, gdzie drewna powoli brakowało była oczywista.
„Gdzie są moje pieniądze za las!?” - powinna upomnieć się Matka Natura, gdy większość Puszczy Śląskiej po prostu zniknęła. Zniknęły buki, graby, dęby. Człowiek, by poradzić sobie z potencjalnym niedoborem drewna zaczął myśleć o „hodowli” drzew. A ku temu najlepszym rozwiązaniem było nasadzenia sosny. I tak pod koniec XIX wieku lasy śląskie stały się praktycznie monokulturowe. Tam, gdzie zachowały się zbiorowiska leśne inne, tam często dziś funkcjonuję rezerwaty leśne, które wielokrotnie ratowały nam ciało i umysł w trudnych codivowych czasach: Las Murckowski, Las Dąbrowa, Segiet, Dolina Żabnika itd…
Może Cię zainteresować:
Marcin Nowak: Które miejsca na Śląsku możemy wypromować turystycznie tak jak Nikiszowiec?
Coś „za zielono” na tej mapie
Spójrzmy na mapę. Coś jednak ma do lasów słabość nasza wielka Metropolia, skoro… właściwie leży otoczona ogromnymi kompleksami leśnymi. Logika nakazuje, że przemysł powinien wydrenować do korzeni drzewa i lasy, zniszczyć, zlikwidować, niczym tolkienowscy Orkowie, którzy przygotowując swoją armię weszli na odcisk Entom. Ktoś jednak raczył ruszyć mózgownicą w odpowiednim czasie. Dziś dzięki temu mamy na mapie coś, co dawniej nazywano „Leśnym Pasem Ochronnym GOP”.
Nie ma takiej sytuacji w Donbasie (pomijając sytuację obecną), nie ma na północy Francji, nie ma w okolicach Manchesteru. Ba, nie ma nawet w Zagłębiu Ruhry. Ale jest u nas. Wianuszek, obwarzanek gęstego terenu leśnego praktycznie okala nasz, ponad 2-milionowy obszar, który wyrósł na hutnictwie i górnictwie. Na północ od Tarnowskich Gór mamy Lasy Lublinieckie, na południe od Gliwic Lasy Rudzkie. Ten kompleks ciągnie się nieprzerwanie od Kędzierzyna-Koźla aż po Bieruń. Od Odry do Wisły.
Prawda jest taka, że wjeżdżając rowerem na leśną ścieżkę w Pławniowicach czy Rudzińcu wyjedziemy w Bieruniu czy Woli koło Pszczyny… Cały czas, nawet 100 km jadąc tylko lasami. Podobny zabieg możemy wykonać na północy, wjeżdżając do lasu w okolicach Siewierza a wyjeżdżając w Koszwicach. Albo jak się dobrze postaramy to i dalej, w woj. opolskim koło Turawy. Często zastanawiałem się, czy Aglomeracja Śląsko-Dąbrowska vel konurbacja vel Metropolia GZM nie jest jedynym tego typu organizmem miejskim w Europie, który można całkowicie okrążyć lasem. I jest to prawda częściowa. Niestety wg moich pomiarów spełniamy tylko 80-85% wymogów tego typu wyjątkowości. A może aż 80-85?
Wąskie gardła bezleśne, w których musielibyśmy wyjechać z lasu to okolice Toszka i Poniszowic oraz Wielowsi na Śląsku oraz całkiem sporo miejsc w Zagłębiu: Okolice Siewierza, Sławkowa i Jaworzna. Na dokładkę jeszcze Tychy, które jako miasto młode, sypialniane powstało już na terenie nowo projektowanego pasa leśnego. Jego geneza tkwi w okresie PRL, w którym - jak wiemy - urbanistyczne pomysły FATALNE często przeplatane były całkiem rozsądnymi.
Decyzja o utrzymaniu a nawet rozbudowaniu pasa leśnego wokół przemysłowych terenów miała na celu zatrzymywanie zanieczyszczeń, minimalizowanie wpływu Górnego Śląska i Zagłębia na okoliczne regiony oraz cel mało znany i zapomniany… rekreacyjny. Duży kompleks leśny, blisko gęstej zabudowy leśnej miał zapewniać robotniczej, wymęczonej braci szybki i krótki urlop niedaleko. Jak grzyby po deszczu powstawały ośrodki rekreacyjne, domki letniskowe, zbiorniki wodne z plażami, hotele… w ogromnej większości należące do śląskich zakładów pracy. To było największe tego typu przedsięwzięcie w Europie, którego pokłosie widzimy do dziś i często z niego korzystamy: Zbiornik Nakło-Chechło, Rogoźnik, Starganiec, Sosina itd.
To są właśnie te detale…
W dokumentacji geograficznej Instytutu Geografii Polskiej Akademii Nauk z 1971 roku czytamy:
Biorąc pod uwagę (zniekształcone warunki środowiska przyrodniczego w Górnośląskim Okręgu Przemysłowym w roku 1968 podjęto decyzję utworzenia „Leśnego Pasa Ochronnego” wokół zespołu 'miejskiego GOP.
Okręgowy Zarząd Lasów Państwowych w Katowicach został zobowiązany do realizacji w latach 1968—1980 następujących zadań:
- przebudowy około 12 000 ha lasów
- zabezpieczenia odpowiedniego materiału szkółkarskiego dla tego celu
- wykonania melioracji wodnych na powierzchni około 8 850 ha
- melioracji agrotechnicznych na powierzchni około 5 860 ha
- budowy i remontu około 214 km dróg leśnych
- budowy 62 budynków mieszkalnych i osad robotniczych
Realizacja tego projektu przebiegała w myśl Uchwały nr 196/68 Komitetu Ekonomicznego Rady Ministrów z dnia 27.VI.1968 r. oraz Uchwały Wojewódzkiej Rady Narodowej w Katowicach z dnia 29.IX. 1968 r. w sprawie zagospodarowania i wykorzystania „Leśnego Pasa Ochronnego” dla potrzeb zdrowotno-kulturalnych mieszkańców Górnośląskiego Okręgu Przemysłowego, a także Uchwały Wojewódzkiej Rady Narodowej w Katowicach z dnia 9.III. 1966 r. w sprawie racjonalnego zagospodarowania lasów w okręgach przemysłowych. Jak widać, ktoś pomyślał i dziś mamy tego pozytywne skutki. Tuż po zmierzchu przemysłu wiele miast o industrialnej przeszłości należy do grona najbardziej zielonych miast w Polsce.
I to są te liczby, ta matematyka. To są te detale, które można użyć w dyskusji o szarym i brudnym Śląsku i obok. Katowice, Rybnik, Tychy, Tarnowskie Góry, Gliwice, Jaworzno czy Dąbrowa Górnicza w zależności od rankingów i nazewnictwa klasyfikacji są w pierwszych dziesiątkach a same Katowice, Rybnik i Jaworzno mają współczynnik lesistości powyżej ⅓ całego obszaru. Dla porównania Kraków nie ma nawet 10%. W następnej dyskusji, drogi czytelniku, jeśli tylko będziesz mieć ochotę - użyj w argumentach historii o Leśnym Pasie Ochronnym GOP i zostaw dyskutanta w lesie.