Po wyborze powiedział pan, że "zrobi wszystko, aby sprostać
temu wyzwaniu". Jakie jest największe wyzwanie, które dziś stoi
przed starostą i powiatem?
Włodzimierz Gwiżdż: Dla mnie
wyzwaniem jest samo stanowisko. A jeśli chodzi o starostwo, to
wyzwania zawsze są takie same. Przede wszystkim natury finansowej.
Musimy wyprowadzić na prostą pewne kwestie dotyczące m.in.
nieruchomości i ochrony zdrowia. Cały czas prowadzimy rozeznanie.
Na pewno na wyróżnienie zasługuje wydział zarządzania
kryzysowego. Pandemia i napływ uchodźców z Ukrainy pokazały, że
działa on wzorowo.
We wniosku o odwołanie poprzedniego starosty (Waldemara Dombka),
który pan podpisał, pojawiła się m.in. kwestia problemów
szpitali powiatowych w Knurowie i Pyskowicach. Czy ma pan plan na
poprawę ich sytuacji?
Po trzech dniach na stanowisku nie
mam jeszcze recepty na rozwiązanie problemów szpitali powiatowych.
Gdybym miał, to na pewno byłbym bardzo cennym ekspertem, ponieważ
inni w całej Polsce próbują te problemy rozwiązać od lat. Na
pewno wydawało mi się, że sytuacja szpitali powiatowych jest
kiepska, ale już wiem, że jest jeszcze gorsza - tragiczna.
Placówki są zadłużone i nierentowne. To ciężko chorzy
pacjenci, których trzeba dobrze zdiagnozować, przygotować
dokładny plan leczenia i zacząć go realizować. Na pewno nie
zakończymy leczenia w tej kadencji, ale potrzebna jest pilna
reanimacja.
Został pan starostą na rok lub półtora przed wyborami. W tak krótkim czasie rewolucji w powiecie chyba nie zdąży pan przeprowadzić, ale być może uda się pewne rzeczy uporządkować.
Tak, na tym będzie polegała ta kadencja. W starostwie panował chaos. Mam nadzieję, że moje doświadczenie pomoże go uporządkować. Zaczęliśmy bardzo intensywnie - spotkania zarządu odbywają się codziennie. Pracujemy nad wypracowaniem schematów zarządzania, aby działać wspólnie. Musimy także usprawnić przepływ informacji i dokumentów, które jeszcze niedawno miesiącami były przetrzymywane, co utrudniało pracę. Ważne, aby urząd mógł sprawnie funkcjonować niezależnie od tego, kto będzie starostą.
Wspomniał pan, że problemem starostwa jak zawsze są finanse. O
jakich kwotach mówimy?
W przyszłym roku będzie nam
brakowało w budżecie 20-30 mln złotych. Po raz pierwszy, odkąd
zasiadam w radzie powiatu, będziemy musieli wziąć kredyt, aby
realizować zadania własne. Mowa o około 3-5 mln złotych.
Zawodowo w górnictwie spędził pan 26 lat. Zajmuje się pan
m.in. odnawialnymi źródłami energii. Jak zamierza pan
wykorzystać to doświadczenie na nowym stanowisku?