Można by powiedzieć, że na początku był Kutz z tryptykiem "Sól ziemi czarnej", "Perła w koronie" i "Paciorki jednego różańca". Kazimierz Kutz, ukazując śląską kulturę i malując portret psychologiczny Ślązaka, rozpiął swój fresk pomiędzy powstaniami a czasami PRL-u. Do tej kolekcji należy dodać też m.in. "Zawróconego" czy "Śmierć jak kromka chleba", choć ten ostatni obraz, co widać z perspektywy czasu, nie może jednak aspirować do dzieł miary tryptyku Kutza, z którymi początkowo go zrównywano.
Kutz portretując region zasadniczo nie schodził z bezpiecznego, twardego gruntu polskiego Śląska. Ślązacy Kutza to powstańcy Polskę miłujący ("Sól"), górnicy walczący o swój ludzki byt ("Perła") i powstaniec-górnik pragnący dożyć swych lat w zmieniającym się i bezwzględnym świecie PRL-u ("Paciorki").
Dobry Ślązak to Polak
Podobną ścieżkę obrali twórcy serialu "Blisko, coraz bliżej" (reżyser Zbigniew Chmielewski i scenarzysta Albin Siekierski - skądinąd autor noweli "Tego domu już nie ma", której adaptacją są "Paciorki jednego różańca"), sagi śląskiej rodziny Pasterników. Tu wprawdzie światopoglądy, postawy i życiowe wybory jej członków są już zróżnicowane. W efekcie goszczą na ekranie wątki polsko-niemieckich antagonizmów, powodujących animozje i rozłamy w śląskich rodzinach.
Mimo to, ci "dobrzy" Ślązacy opowiadają się za Polską i widać doskonale, po czyjej stronie są sympatie twórców. Analogicznie jest w "Grzesznym żywocie Franciszka Buły". Elwry Janusza Kidawy to jednocześnie patrioci, którzy fundują Wojsku Polskiemu cekaem "Karlik", a wkraczającemu we wrześniu 1939 na Śląsk Wehrmachtowi życzą jak najgorzej. Ba, podobnie schematyczny, acz fenomenalnie przez Franciszka Pieczkę zagrany, był przecież Gustlik z serialu "Czterej pancerni i pies".
Kto wie, czy nie najzręczniej do problemu polsko-niemieckiego rozdarcia Ślązaków podszedł Filip Bajon w "Magnacie" - jednak ukazał je na arystokratycznym, więc dla wielu w związku z tym wycinkowym, czyli niemiarodajnym przykładzie.
Niewykorzystane szanse na dobre śląskie kino
Nowoczesnego ujęcia ta tematyka dotąd się nie doczekała. Żaden filmowiec nie podjął jakże atrakcyjnego tematu postaci Wojciecha Korfantego, polskiego przecież patrioty, ale działającego na pełnym krzyżujących się podziałów politycznych, narodowościowych światopoglądowych Śląsku pierwszych trzech dekad XX wieku. Korfanty przynajmniej zagościł na ekranie (w "Blisko, coraz bliżej" zagrał go Jerzy Trela), Jerzemu Ziętkowi jak dotąd się to nie przydarzyło (tzn. w filmie fabularnym). A tematem byłby przecież kapitalnym. Nie wspominając już o śląskich postaciach jednoznacznie reprezentujących opcję niemiecką, jak np. Carl Ulitzka czy Hyazinth von Strachwitz.
"Zgoda", film z 2017 roku o niesławnym obozie, przeszedł jakoś bez echa i szybko został zapomniany. A już z tematem Ślązaków we Wehrmachcie nie zmierzył się jak dotąd żaden reżyser ani scenarzysta ("Dzieci Wehrmachtu" Mariusza Malinowskiego to dokument, choć swoją drogą z ogromnym potencjałem fabularnym - tak jak i cykl "Duchy wojny" Alojzego Lyski). Na tym tle genialnym na swój sposób symbolem jest epizod z niemieckim żołnierzem-Ślązakiem z "Obławy" Marcina Krzyształowicza (2012), w nienachalny sposób ilustrujący śląskie duchowe dualizmy XX wieku. Ale możliwe, że tylko Ślązacy są w stanie to wychwycić i zrozumieć.
Czyżby zbyt hermetyczne były te nasze śląskie historie i dramaty? Albowiem ostatnio nie wzbudzają większego zainteresowania twórców filmowych. W "Gierku" z 2022 r. Śląska było tyle co nic, w (znakomitych przecież) "Bogach" majaczył on niewyraźnie gdzieś w tle.
Śląsk "Bogów", Śląsk medycyny, a więc nauki, jest jednak jakimś odejściem od schematu Śląska powstańców i górników. Doceniajmy też więc dzieła filmowe idące analogicznym nurtem - ukazywania i tłumaczenia Śląska dzięki tutejszym zjawiskom kulturowym. Począwszy od "Angelusa" Lecha Majewskiego z 2001 roku, poprzez "Skazanego na bluesa" Jana Kidawy-Błońskiego (2005), po "Jesteś bogiem" Leszka Dawida (2012), udowadniają one, że Śląsk i Ślązaków pokazać można zwyczajnie i nawet jeśli miejscami boleśnie, to przecież prawdziwie i poruszająco.
Jakie filmy o Śląsku trzeba znać? Sprawdźcie w galerii powyżej. Do kluczowej dwunastki dołożyliśmy też jeden film... amatorskiej produkcji, który jednak o losach Ślązaków mówi równie dużo, co słynne kinowe dzieła.
Może Cię zainteresować: