W starym jak świat mieście Mysłowice (prawa miejskie w roku 1360) to chyba najlepszy symbol tego wszystkiego, co w mieście poszło nie tak, zwłaszcza gdy konał przemysł, po rabunkowej gospodarce wydobywczej nie zostało nic poza szkodami górniczymi, a kolejne władze samorządowe jedynie dryfowały (i zmieniały się) od wyborów do wyborów. Na przełomie XX i XXI wieku przy mysłowickim Rynku, który szczęśliwie do dziś zachował swój dawny charakter, wyburzono rząd kamienic północnej pierzei. Cóż, zdarza się, na Śląsku przez całe dekady Polski Ludowej, ale też Polski demokratycznej, poniemiecką zabudowę równano z ziemią z zapałem godnym lepszej sprawy. W Bytomiu, w Katowicach, w Chorzowie... Przykry standard.
"Rurapark" na mysłowickim Rynku w miejscu wyburzonych kamienic
Ówczesne władze Mysłowic (prezydentem był Zbigniew Augustyn) przełknęły gorzką pigułkę urbanistycznej demolki i wpadły na genialny w swej prostocie pomysł: w miejscu kamienic postawimy coś, co będzie je udawało, czy może raczej: przypominało. Prawie jak u Platona: zamiast solidnej śródmiejskiej architektury - jej atrapa. Ersatz widać gołym okiem, fotografie wykonane przez Tymoteusza Stańka są... dość depresyjne, ale popatrzmy na szczegóły. Rurowo-kątownikowa konstrukcja posiada atrapy wieżyczek, okien, balkonów, anjfartów... Ba, jest nawet wieża zegarowa! Prawdziwy zegar na fejkowej wieży. Ten widok z każdej strony pomaga uświadomić sobie, ile bezsensownego trudu zadano sobie, by z paru ton złomu stworzyć usprawiedliwienie dla nowego przestrzennego dziadostwa w mieście.
Najlepsze, pardon: najgorsze, że po paru latach w Mysłowicach pojawiły się obawy, czy tzw. "rurapark" nie skończy się wielką katastrofą "budowlaną" - czy na pewno ta konstrukcja wytrzyma agresywne podmuchy wiatru. Więc kolejne władze miasta postanowiły atrapę wyremontować. Samorządowa gazeta lokalna pisała w 2014 roku: "Metalowa instalacja przechodzi remont. MZGK zapowiada, że
konstrukcja jeszcze zaskoczy mieszkańców – zimą zostanie wykorzystana
jako stelaż do bożonarodzeniowych dekoracji”. To już prawdziwy hit: miejska spółka komunalna zapowiedziała, że mieszkańcy jeszcze pokochają ten architektoniczny ersatz. No cóż, nie pokochali, choć widok świątecznych lampek na pordzewiałych rurach musiał być rozkoszny.
Problemy finansowe miasta zakonserwowały tę kuriozalną atrapę
Pozostając w konwencji satyrycznej - już w tej dekadzie ten sam MZGK próbował "rurapark" rozebrać, ale tu do akcji wkroczył Wojewódzki Konserwator Zabytków. Jakkolwiek to absurdalne, atrapa stoi przy Rynku, który objęty jest ochroną konserwatorską, więc nie można tak po prostu rozebrać. Zgody nie uzyskano, bo... Nie, nie dlatego, że ktoś dopatrzył się walorów zabytkowych, a wskutek nieuregulowanych kwestii własności terenu, na którym konstrukcja stanęła.
Ile to jeszcze potrwa? W 2021 roku we współpracy ze Stowarzyszeniem Architektów Polskich przeprowadzono konkurs na koncepcję zagospodarowania tego miejsca. Najlepiej oceniona została praca biura JAZ Plus Architekci z Warszawy.
Według planów, inwestycja pod nadzorem konserwatora zabytków ma być prowadzona etapami. Na samym początku
wybudowana powinna zostać nowa północna pierzeja rynku. Dopiero
później kolejne elementy całego kwartału. Problem w tym, że Mysłowice mają gigantyczne problemy finansowe. One zawsze konserwują - tak dobrą, jak i bardzo złą architekturę. Zerknijcie na zdjęcia Tymoteusza Stańka i oceńcie sami.
Może Cię zainteresować: