W poprzednim sezonie Piast Gliwice w pewnym momencie liczył się w walce o europejskie puchary. Ostatecznie się nie udało, a drużyna prowadzona przez Waldemara Fornalika uplasowała się na piątym miejscu w PKO Ekstraklasie. Lekki niedosyt był, ale też była nadzieja na to, że w kolejnych rozgrywkach może być lepiej.
Lato przy ul. Okrzei było spokojne. Gliwiczanie zatrzymali najważniejszych zawodników, a pozbyli się głównie tych, którzy nie byli niezbędni. Piast też niespecjalnie szalał przy pozyskiwaniu graczy. Ostatecznie do drużyny dołączyli m.in. Patryk Dziczek, Jorge Felix, czy Grzegorz Tomasiewicz, czyli piłkarze, dla których Ekstraklasa nie jest niczym nowym.
W teorii wszystko powinno być dobrze, ale... w futbolu wystarczy niefortunny zbieg kilku okoliczności i wszystko się sypie jak domek z kart. I tak właśnie dzieje się w ostatnich miesiącach przy ul. Okrzei.
Przegrywają mecz za meczem
Po ostatniej kolejce sytuacja Piasta mocno się skomplikowała. Drużyna przekroczyła czerwoną linię, czyli znalazła się w strefie spadkowej. Powodów do paniki jeszcze nie ma, bo zespół z Gliwic wygra jeden mecz i wypłynie na powierzchnię, ale kibice i tak mają czym się niepokoić.
Piast obecnie ma serię trzech porażek z rzędu, ale dwie z nich można było brać pod uwagę. Mowa o przegranych meczach z Rakowem Częstochowa, który celuje w mistrzostwo Polski i Wisłą Płock, która drugi sezon z rzędu udowadnia, że jest gotowa bić się o czołowe lokaty. Problem w tym, że ekipa Fornalika w poniedziałek uległa Widzewowi Łódź i to na własnym stadionie.
- Wiedzieliśmy, że w tym meczu ważne będzie, aby nie stracić bramki, bo wcześniej czy później będziemy mieli swoje szanse. Zdobyliśmy bramkę, ale okazuje się, że jeden gol w tym spotkaniu to za mało. Jeżeli chcemy znaleźć pozytywy, to w dwóch ostatnich meczach stwarzamy więcej okazji - mówił po ostatnim gwizdku Fornalik.
Kibice zadają sobie zasadnicze pytanie: gdzie się podział Piast Gliwice z tamtego sezonu? Problem polega na tym, że w obecnych rozgrywkach gliwiczan trapią przeróżne problemy zdrowotne kluczowych zawodników. Co chwilę Fornalik musi rotować składem i robi to z konieczności, a nie dlatego, że ktoś gra słabiej.
- Ciągle czekam, abym mógł mecz po meczu zagrać w pełnym i ustabilizowanym składzie. Nie jest nam to dane od początku sezonu, stąd jesteśmy w tym miejscu, w którym jesteśmy. Jest duża rotacja, a w momencie, w którym drużyna zaczyna funkcjonować, to znowu coś się dzieje i tak to wygląda - tłumaczy trener mistrza Polski z 2019 roku.
Czy Piast zwolni trenera?
Atmosfera w klubie jest daleka od ideału, ale kryzys uda się zażegnać tylko w momencie, gdy nikt nie zwątpi w Fornalika. Wydaje się, że w tej chwili najgorsze, co mogłoby wpaść działaczom do głowy, to zwolnienie trenera. Bo to nie jest tak, że Piast gra w optymalnym składzie, przegrywa i nie widać już nadziei na kolejne mecze.
Na razie można odnieść wrażenie, że wszyscy wierzą, że za chwilę wszystko zacznie się układać zupełnie inaczej. Trzeba jednak szybko brać się w garść i zacząć punktować, bo z powodu nadchodzących mistrzostw świata w tym roku Piast rozegra jeszcze pięć spotkań.
- Sytuacja jest słaba i musimy zacząć punktować. Czasami w piłce tak jest, że nie trzeba wielu okazji, aby zdobyć bramki i prosta gra wystarczy, by wywalczyć trzy punkty. Musimy ten mecz przeanalizować, bo zaraz kolejne spotkanie. To jeszcze nie koniec, wiemy, na co nas stać - zapewnia Tomasiewicz.
Pogoń Szczecin, Radomiak Radom, Korona Kielce, Warta Poznań i Lechia Gdańsk. To rywale Piasta do końca tego roku. Po tych meczach okaże się, w jakich nastrojach zawodnicy, trener i kibice będą oglądać mundial w Katarze.
Może Cię zainteresować: