Zrozumiemy, jeśli ktoś z Państwa na Śląsku poczuje jakiś taki... delikatny żal po wczorajszej "świętej wojnie" wygranej przez Ruch z Zagłębiem 2:0. Albo przykrość, że rywale z Sosnowca wracają do domu bez punktu. W tygodniu bowiem z obu brzegów Brynicy napłynęły w drugą stronę całkiem sympatyczne gesty, dowodzące, że w tej całej naszej hanysko-gorolskiej batalii może być ironicznie i złośliwie, ale też na poziomie i zabawnie. Nawet gdy między wódkę i zakąskę wcina się ktoś taki jak próbujący błysnąć po warszawsku były piłkarz Artur Boruc.
Skąd przyjadą Obcy?
Po kolei. Przed piątkowym meczem w Chorzowie zawodnicy Ruchu i Zagłębia zajęli się prawdziwym aktorstwem i nagrali filmowe zapowiedzi długo oczekiwanego pojedynku. Zaczął Ruch. Występuje dwóch Ślązaków - Daniel Szczepan i Łukasz Moneta oraz Przemysław Szur, który pochodzi z Kaszub. Mówią o zbliżającym się meczu i Gorolach, którzy przyjadą do Chorzowa.
– Gorole czyli kto? – pyta Szur
– Po twojemu to chyba bydzie Obcy – odpowiada Szczepan.
– Obcy? To skąd oni przyjadą? – dopytuje Szur.
– No ze Sosnowca. Z najdalej na południe wysuniętej dzielnicy Warszawy – mówi Moneta.
Odpowiedź Zagłębia była równie dobra, o ile nie jeszcze lepsza. „Lekcja języka obcego”. Piłkarze uczą się w nim śląskiego, żeby wiedzieć co o nich myślą Hanysy.
– Muszymy dać na nich pozor.
– Zagłymbie to nojlepszo gorolsko drużyna je.
– Gliwa to epny szpiler je.
– Bydom wdupiać trowa?
– Pawłowski biere bal na kepa i szłapy na glanc – powtarzają zawodnicy z Sosnowca.
Boruc: "Gdzieś tam, coś tam"
Oglądaliśmy wszyscy. Pomysłowe, zabawne, na poziomie. I wtedy do akcji wkracza Artur Boruc, były bramkarz m.in. Legii Warszawa. Emerytowany futbolista nigdy nie słynął z przemyślanych wypowiedzi na i poza boiskiem, więc i tym razem zdziwienia nie było. Tym bardziej, że swoją filmową gawędę wrzucił do sieci jakoś przed drugą w nocy. Oto cytat. Spróbujcie zrozumieć, o co chodziło Borucowi.
- Chciałem trochę odnieść się do tego filmu, bo tak naprawdę wszyscy mówimy w tym samym języku. Mamy trochę więcej tożsamości, trochę więcej życia, trochę więcej serca. Ludzie związani z klubem są trochę bardziej, ale trochę bardziej, ale trochę bardziej związani z tym klubem. Więc słuchajcie, jeśli chodzi o Zagłębie Sosnowiec z tym innym klubem, gdzieś tam, coś tam, który też mówi po polsku, ale się tego wstydzi - zapraszam serdecznie - powiedział Artur Boruc.
Jeszcze raz: spróbujcie zrozumieć. I teraz najlepsze: nie zrozumieli nawet kibice Zagłębia Sosnowiec. Ich wpis z konta największego, nieoficjalnego serwisu Zagłębia:
"Piłkarze Ruchu Chorzów na filmie mówili po śląsku i nie mieliśmy problemu ze zrozumieniem, co mają na myśli. Artur Boruc mówi po polsku i nie bardzo rozumiemy, co ma na myśli. Może ktoś pomoże?"
Piękny to gest Zagłębiaków, nie zapomnimy go nigdy. W komentarzach Hanysów (i innych) podobne emocje:
"Ciekawe jest to, że kibice zrozumieli żart, klub i zawodnicy też, odpowiedzieli z klasą kolejnym świetnym filmem. Widać dla Boruca za trudne. Nie zrozumiał".
"Piekło zamarza. Kibicowski profil Zagłębia szydzi z Boruca, któremu się wydaje, że robi przysługę ich klubowi".
"No, Zagłębie, szacun. Nabiliście sobie u mnie dużo punktów. Nie zepsucie tego jutro i przypadkiem nie wygrajcie u nas w Chorzowie" ;)
Oficjalny profil Ruchu odpowiedział tylko ikonką z tarczą i strzałem w 10. Jak to nazwać? Może (znów kłaniają się języki obce): bromance? Co za tydzień!
PS. Nie zapominamy też o regulaminie użytkowania "Ławki Wolności i Szacunku" w Sosnowcu, najlepszej odpowiedzi na "Ławkę z polską flagą" postawioną w Chorzowie. Przy tej okazji pisaliśmy ostatnio o 15 powodach, by doceniać istnienie Sosnowca. Mamy szesnasty.
Może Cię zainteresować: