Piotr lasyk

Jedyny sędzia z Górnego Śląska w Ekstraklasie. Piotr Lasyk najbardziej lubi mecze pod Rybnikiem i Raciborzem

Jest jedynym sędzią w Ekstraklasie, który pochodzi ze Śląska. Śledzi każdy mecz ukochanej Polonii Bytom i ma wątpliwości, czy.... chciałby poprowadzić mecz Górnik Zabrze - Ruch Chorzów na Stadionie Śląskim. Piotr Lasyk, synek z Bytomia, opowiada nam, dlaczego w pokoju nie powiesił sobie plakatu z Pierluigim Colliną i czemu nie posędziuje nigdy finału mistrzostw świata.

Podobno sędziami zostają niespełnieni piłkarze.
Coś w tym jest. Zazwyczaj zawodnicy, którym się nie udaje kariera piłkarska, przechodzą na stronę sędziowską, żeby zostać w tym środowisku. Tak też było ze mną. Nie zrobiłem dużej kariery piłkarskiej, więc poszedłem w sędziowanie.

Czyli nie miał pan w pokoju plakatu z Pierluigim Colliną?
Na pewno nie myślałem nigdy, że zostanę sędzią, ale moja historia jest o tyle inna, że ja zacząłem „gwizdać" już jak miałem 18 lat. I jednocześnie grałem w Polonii Bytom.

To tak można?
Dzisiaj to niewyobrażalne, ale kilkanaście lat temu pamiętam, że normalnie po zakończonym meczu w Bytomiu przed stadionem czekali na mnie koledzy, którzy wieźli mnie na kolejny mecz i jechałem sędziować. W sobotę grałem mecz jako zawodnik, a w niedzielę sędziowałem. Niektórzy mogliby się zajechać, ale dla mnie to było naturalne.

Po co to panu było?
Traktowałem to jako takie rozbieganie po meczu. Zawsze to lepsze niż samotny trening w lesie czy bieganie po parku. Zresztą do dzisiaj, sędziując Ekstraklasę, lubię sobie czasem skoczyć posędziować mecz 4 ligi. Najlepszy trening!

W niższej lidze łatwiej jest sędziować niż w Ekstraklasie?
Na pewno taka medialna presja większa jest w Ekstraklasie, ale gdzieś tam w tych niższych klasach rozgrywkowych mamy presję lokalnych kibiców, piłkarzy, trenerów, działaczy.

Jak pan sobie z tym radził na takich kartofliskach?
Raczej nie miałem problemów. Jestem praktykiem, sam grałem w piłkę, wiem jak rozmawiać z zawodnikami, jak tonować nastroje.

Czyli nie było takich historii, że ktoś po meczu w B-klasie na pana czekał przed budynkiem klubowym, żeby wyjaśnić jakieś zdarzenia z meczu?
Na szczęście mnie to ominęło, ale mam kilku kolegów po fachu, którzy mieli takie sytuacje. Rzeczywiście momentami bywa groźnie. To jest urok tych niższych lig w Polsce.

Pana nikt nigdy nie próbował przekupić jak w „Piłkarskim pokerze"?
Gdy zaczynałem sędziować to w Polsce kończyła się właśnie czarna era „Fryzjera", korupcji. Środowisko zostało oczyszczone, więcej było nowych twarzy. Oficjalnie nigdy propozycji korupcyjnej nie usłyszałem, ale zdarzały się takie sytuacje, że jeden czy drugi prezes klubu z niższej ligi przychodził do pokoju sędziowskiego i badał grunt.

To znaczy?
Bywało, że w formie żartu ktoś próbował wyczuć, czy da się mnie przekupić, czy nie. Wiadomo, że tam w tych niższej ligach to są prezesowie, którzy od dłuższego czasu funkcjonują i byli nauczeni pewnych praktyk.

Jak pan reagował na te „żarty"?
Najczęściej po prostu się uśmiechałem, po czym wypraszałem takiego delikwenta.

Zostańmy jeszcze przy kartofliskach. Na Śląsku są najpiękniejsze, prawda?
Tak, jeśli dla kogoś piłka nożna jest prawdziwą pasją. Swego czasu lubiłem „zwiedzać" nasze małe boiska i stadiony. Mówiłem do obsadowego: jeżeli gdzieś mnie chcesz wysłać, to wyślij mnie w takie miejscu, gdzie jeszcze nie byłem. Już odwiedziłem wiele stadionów, ale wciąż są białe plamy i nawet zamierzam po sezonie posędziować jakieś mecze w niższych ligach. Zobaczę coś nowego, a też wiem, że lokalna społeczność zawsze się cieszy jak przyjeżdża tam do nich sędzia z Ekstraklasy.

A ma Pan jakieś ulubione swoje śląskie kartofliska, albo może takie stadiony, obiekty, gdzie rzeczywiście klimat jest taki niepowtarzalny?
Zawsze lubiłem jeździć sędziować w rejony południowe, czyli rybnickie, raciborskie. Atmosfera mega przyjazna, ludzie wspaniali i typowe Ślonzoki kochające fusbal. Z poziomu bytomskiego okręgu to wydaje się daleko, ale ja zawsze wolałem coś nowego zobaczyć. Mój pierwszy mecz sędziowany w okręgówce do dzisiaj pamiętam. To było na stadionie Kolejarza Chałupki.

Tam pod czeską granicą?
Tak. To było ze 20 lat temu. Ale do dzisiaj pamiętam, że lokalny Kolejarz wygrał 2:1

Z okręgówki do Ekstraklasy to była dla pana długa droga prawda?
Przez długi czas priorytetem była dla mnie kariera zawodnika. Potem jednak pojawiły się kontuzje, problemy z kolanem, a do tego w Polonii Bytom przestali płacić.

Jak to?
Śląskie kluby przestały dostawać pieniądze z kopalń, pojawiły się zaległości finansowe. W końcu musiałem zdecydować, co dalej. Poszedłem do pracy, bo trzeba było zarabiać. Potem zdecydowałem, że idę mocno w sędziowanie.

I poszło?
I to szybko. Chwila moment i już regularnie sędziowałem w czwartej lidze. W trzeciej lidze utknąłem na trzy lata, ale potem nawet się nie zorientowałem, jak była liga druga, pierwsza i zaraz Ekstraklasa.

Michniewicz

Może Cię zainteresować:

Śrutwa: Gdyby aferę korupcyjną wyjaśniono jak należy, nie byłoby dziś żadnego dylematu z Czesławem Michniewiczem

Autor: Marcin Zasada

27/06/2022

I co będzie dalej? Już jednego sędziego głównego w finale mistrzostw świata mieliśmy.
Wiadomo, że Szymon Marciniak jest na chwilę obecną na poziomie, który nie dla wszystkich jest osiągalny. Mówię tu o kategorii „Elite", a niżej jest jeszcze „First Category", gdzie jest trzech polskich sędziów. Ja jestem na poziomie ekstraklasy i wiem, że wyżej nie będę, bo polityka jest taka, żeby pchać do tych wyższych kategorii młodych chłopaków. Śmiałem się, że moją ligą mistrzów i moimi mistrzostwami świata są rozgrywki w Polsce. W międzyczasie pojawił się nowy projekt VAR. Tutaj widzę swoją szansę.

To znaczy?
Od roku jestem na liście sędziów UEFA, jeśli chodzi o VAR i nie mogę narzekać, bo regularnie jeżdżę jako sędzia VAR na mecze Ligi Europy, a ostatnio na przykład z Tomkiem Kwiatkowskim miałem okazję pracować podczas meczu Włochy-Anglia w Neapolu. I to dla mnie jest cel, jeździć na te mecze międzynarodowe jako sędzia VAR. Dla Szymona Marciniaka zawsze celem był finał mistrzostw świata.

To wyobraźmy sobie taką sytuację: Ekstraklasa, sezon 2023/2024. Ruch Chorzów - Górnik Zabrze. Na stadionie Śląskim. Chciałby pan sędziować ten mecz?
I tak, i nie.

Skąd to zawahanie?
Taki mecz to zawsze wielkie wydarzenie na Śląsku. Poprowadzić derby na Stadionie Śląskim? Na pewno z jednej strony to świetna sprawa, ale jest ryzyko, że kibice przylepią ci jakąś łatkę, coś będą wypominać, bo jesteś człowiekiem stąd.

Przejmuje się pan opiniami kibiców?
To hermetyczne i specyficzne środowisko. Zawsze sędzia naraża się na krytykę, hejt. Wiadomo, że to nie jest miłe.

Z drugiej strony nie kryje się pan z tym, że kibicuje Polonii Bytom.
Nigdy, nie ukrywałem, że jestem mocno związany z Polonią. Na bieżąco sprawdzam wyniki, a czasem nawet jakiś mecz zobaczę na żywo.

I dobrze idzie. Polonia liderem w trzeciej lidze.
Tak. Musze powiedzieć, że każdy sędzia jest w jakimś stopniu reprezentantem swojego miasta, więc między sobą zawsze rozmawiamy i dyskutujemy o tym, jak idzie klubom, którym kibicujemy.

A zmagania innych śląskich klubów pan śledzi?
Jak najbardziej. Zawsze chcę, żeby jak najwięcej śląskich klubów grało na jak najwyższym szczeblu. Popatrzmy teraz na pierwszą ligę. Tam co kolejkę w zasadzie mamy derby. Inne regiony nie mogą się tym pochwalić. Na Śląsku podczas meczów piłkarskich atmosfera jest zawsze specjalna

Wróćmy do Ekstraklasy i kibiców. Czy na którymś ze stadionów czuje się pan szczególnie nielubiany?
Myślę, że każde trybuny są dla sędziego wrogie. Wystarczy jedna zła decyzja nie po myśli gospodarzy i już kibice są przeciwko tobie.

A ulubiony stadion w Polsce?
Nie ma jednego. Lubię sędziować tam, gdzie przychodzi dużo ludzi. W Poznaniu, w Warszawie na Legii. Jak jest doping, to on niesie piłkarzy. Podobnie jest z arbitrami. Im głośniejszy doping, im większy harmider, tym lepiej. Ostatnio byłem na Pogoni Szczecin. Jest rewelacyjna atmosfera, jest nowoczesny stadion. Naprawdę to jest sama przyjemność pojechać na takie spotkanie i posędziować w takich warunkach.

A to ciekawe. Szczególnie, że w polskiej rzeczywistości sędzia zawsze był wrogiem. Najchętniej intonowane przyśpiewki to te obrażające arbitra...
W Polsce ludziom łatwiej przychodzi krytykowanie niż chwalenie. To chyba taka nasza cecha narodowa. Czasem mam wrażenie, że polscy sędziowie są bardziej doceniani za granicą. Mamy dzisiaj w sumie 4 sędziów na tym najwyższych możliwym poziomie jeżeli chodzi o skalę kategorii UEFA. Jest grupa „Elite", gdzie jest Szymon Marciniak i potem jest grupa „First Category", gdzie mamy 3 sędziów, co jest w ogóle ewenementem. Tylko te największe federacje z TOP 5 lig w Europie mają też tylu sędziów na najwyższym poziomie. Polscy arbitrzy to europejska czołówka.

Piłkarze też traktują was z szacunkiem? Podobno ma pan kosę z Jędrzejczykiem z Legii?
Tak słyszałem (śmiech). Najlepsze jest jednak to, że ja mam z nim bardzo dobre relacje. Lubię z nim współpracować na boisku, bo można i pożartować, i poważnie porozmawiać. Ja szanuję takich zawodników. Zresztą, w telewizji tego nie widać, ale piłkarze mają bardzo dużo szacunku do siebie. Podczas meczu walczą ze sobą, nieraz się powyzywają, ale po końcowym gwizdku już się o tym nie pamięta. Boisko rządzi się swoimi zasadami, ale po wszystkim pełny szacunek.

Czyli zawodnicy to „klasa", ale czy piłkarski poziom jest „ekstra"?
Jeżeli chodzi o Ekstraklasę jako produkt, to naprawdę się nie ma się czego wstydzić. Stadiony, cała infrastruktura, tu jesteśmy w europejskiej czołówce. Poziom sportowy? Występy w europejskich pucharach Lecha Poznań pokazują, że polskie kluby są w stanie nawiązać walkę z teoretycznie mocniejszymi rywalami.

W tym sezonie tak, ale w ostatnich latach tak pięknie nie było.
Ale widać progres. Przecież coraz więcej młodych chłopaków wyjeżdża z polskich klubów za granicę za duże pieniądze. To o czymś świadczy.

Powtórzyłby pan to po takim meczu, powiedzmy: Radomiak - Miedź Legnica, gdzie było 0:0 po bezbarwnym widowisku?
Wiadomo, że jeśli chodzi o piłkarską jakość, to mamy jeszcze rezerwy. Muszę jednak przyznać, że czasem piłkarze potrafią zaskoczyć. Ostatnio robiłem mecz Pogoń Szczecin - Stal Mielec. Grosicki zaliczył fenomenalną asystę przy bramce na 4:2 dla Pogoni. Nie miałem żadnego problemu z tym, żeby podejść do niego i powiedzieć: Kamil, super asysta. I to jest naturalne też, że sędziowie tak robią. Ja też czasem usłyszę od zawodnika po meczu, że dobre sędziowanie itd. To działa w dwie strony.

To na koniec. Najlepszy zawodnik w Ekstraklasie, któremu pan sędziował mecz?
Kilku było takich zawodników. Pamiętam jak zacząłem prowadzić mecze Ekstraklasy to często byłem wysyłany na spotkania Legii. Duże wrażenie od razu robili na mnie Nikolić i Cafu. Był też Vadis Odjidja-Ofoe. Kawał piłkarza. I jeszcze Danijel Ljuboja. Obecnie to trzeba przyznać, że Kamil Grosicki przeżywa już w ogóle dziesiątą młodość. Widać na boisku te umiejętności i doświadczenie zdobyte na zachodzie. Jeszcze jaki się patrzy na Ivi Lopeza z Rakowa albo na Josue z Legii co oni wyprawiają z piłką, to widać, że tu jest jakość.

Tekst po raz pierwszy został opublikowany w portalu ŚLĄZAG.pl 7 maja 2023 roku.

Polska reprezentacja

Może Cię zainteresować:

Marcin Musiał, śląski pisarz i bloger: Mistrzostwa świata w Katarze zbudowane są na kłamstwie wielkich i cierpieniu małych

Autor: Arkadiusz Nauka

26/11/2022

Messi ze złotym medalem w Katarze

Może Cię zainteresować:

Zbigniew Rokita: Kto wygrał mistrzostwa świata i po co był Katarowi ten cały wystawny spektakl?

Autor: Zbigniew Rokita

20/12/2022

Lukas podolski stadion gornik zabrze

Może Cię zainteresować:

Lukas Podolski: Po pierwsze, jestem Ślązakiem. Muszę kochać te podwórka i familoki, bo one są moje

Autor: Marcin Zasada

10/03/2023

Subskrybuj ślązag.pl

google news icon