Minister zdrowia Adam Niedzielski zapowiedział, ze w połowie maja w Polsce przestanie obowiązywać stan epidemii, a zastąpi go stan zagrożenia epidemicznego. Tego typu deklaracje słyszeliśmy jeszcze w kwietniu
- Pandemia odpuściła, ale zagrożenie pozostało. Spójrzmy na Chiny czy Izrael, gdzie co jakiś czas wybuchają niekontrolowane ogniska COVID-19. W mojej ocenie o śmiercionośnej pandemii możemy już zapomnieć, ale to nie oznacza, że ona nie wróci. Stan zagrożenia epidemicznego ma służyć temu, aby odpowiednie służby były w gotowości - powiedział w środę, 4 maja, Bolesław Piecha na antenie Radia Piekary.
W praktycy zmiana statusu niewiele, a w zasadzie nic nie zmienia, ponieważ rząd PiS nadal będzie mógł korzystać z najbardziej uciążliwych dla obywateli przepisów, np. wprowadzać ograniczenia w poruszaniu się, zakazywać organizacji imprez, nakazywać noszenia maseczek etc., a także robić zakupy bez przetargów. Wciąż obowiązuje i będzie obowiązywać bowiem tzw. ustawa covidowa, w znaczącej części również w "stanie zagrożenia epidemicznego".
- Od stanu zagrożenia epidemicznego też pewnie z czasem odejdziemy - zapowiedział Bolesław Piecha.
Zdaniem byłego ministra zdrowia konieczne jest przygotowanie nowej ustawy o zdrowiu publicznym, ponieważ obecna jest jedynie „połatana” przepisami covidowymi. - Najpierw musimy jednak rozliczyć się z pandemią. Policzyć straty, zobaczyć, gdzie są nasze słabe strony, a gdzie stanęliśmy na wysokości zadania - dodał w Rozmowie Dnia Radia Piekary.
Przypomnijmy, że jeszcze przed majówką minister Niedzielski zapowiedział bezterminowe przedłużenie unijnych certyfikatów covidowych. Piecha przyznał, że w Polsce nie wiązał się on jednak absolutnie z żadnymi przywilejami dla jego posiadaczy.
- Byłem zwolennikiem takich przywilejów, choć trzeba pamiętać, że zagranicę bez paszportu covidowego nie dało się jechać - mówił poseł z Rybnika. - Bezterminowy certyfikat? Nie jestem w stanie wytłumaczyć słów ministra, bo te certyfikaty mają swój kres. Mój upływa we wrześniu, choć mam trzy szczepionki.