Pizzeria "U Wronów" to tarnogórski lokal, który rozpoczął swoje funkcjonowanie między 1983 a 1984 rokiem. Restauracja przy ulicy Karola Miarki 15 od lat łączy pokolenia. Jest miejscem spotkań tarnogórzan w różnym wieku.
- Decyzja o sprzedaży pizzerii nie była ani łatwa, ani podjęta z dnia na dzień - dyskusje nad nią trwały ponad rok. Niestety jednak dla mnie jako dla przedsiębiorczyni bardzo ważna jest chociaż jedna "stała" przy prowadzeniu biznesu, w moim przypadku byliby to pracownicy - i tego niestety nie ma - mówi Jadwiga Wrona, właścicielka pizzerii.
Dwumiesięczne rachunki za gaz to 8 tysięcy złotych
Jadwiga Wrona praktycznie od samego początku zajmowała się pizzerią. Obecnie, w wieku 65 lat, nie jest w stanie pracować w kuchni przez siedem dni w tygodniu. Od ponad dwóch miesięcy razem z inną pracownicą sama zajmuje się przygotowywaniem składników i posiłków. I choć wiele osób zarzuca jej, że lokal ma zbyt krótkie godziny otwarcia oraz że jest zamknięty w poniedziałki, to Jadwiga Wrona podkreśla, że także ten dzień jest dla niej roboczym.
- Na decyzję o sprzedaży lokalu wpłynęło wiele czynników. Przede wszystkim rachunki za media są zbyt wysokie. W listopadzie i grudniu 2021 za samo ogrzewanie gazowe było to 8 tysięcy złotych za dwa miesiące, a jeszcze przed pandemią w granicach 2,5 tysiąca. Musiałam wówczas dokładać do opłat z własnej emerytury, a najgorszy czas jeszcze przede mną. Kolejnym problemem jest brak ludzi do pracy. Od kilku tygodni wywieszone jest ogłoszenie o pracę dla kelnerki - nadal nikt się nie zgłosił - wyjaśnia Jadwiga Wrona.
65-letnia kobieta zaznacza, że opisane wyżej problemy to tylko "wierzchołek góry lodowej". Rachunki za media sięgały ośmiu tysięcy złotych, jeszcze przed sezonem grzewczym. Pizzeria "U Wronów" posiada ogrzewanie gazowe, wobec czego nie może ubiegać się o dodatek węglowy, ale musi czekać na decyzję Senatu ws. ustawy o dopłatach do ogrzewania. Do tego dochodzą rosnące ceny produktów spożywczych, podwyżki prądu,
Brak rąk do pracy w gastronomii
Jadwiga Wrona podkreśla, że kolejnym problemem jest brak chętnych do pracy. Jako przykład podała ogłoszenie o pracę, które zostało wywieszone ponad dwa miesiące temu na pizzerii. Właścicielka szukała kelnerki na pół etatu oraz piekarza. Do tej pory nikt nie odpowiedział na to ogłoszenie. Wrona przytacza czasy, w których kilkanaście lat temu do lokalu sami zgłaszali się uczniowie z Zespołu Szkół Gastronomiczno-Hotelarskich, który sąsiaduje z pizzerią. Obecnie pomimo kilkukrotnego zgłaszania wakatów u dyrektora szkoły, uczniowie nie chcą odbywać tam praktyk.
- Niestety dla mnie jako dla przedsiębiorczyni bardzo ważna jest chociaż jedna "stała" przy prowadzeniu biznesu, w moim przypadku byliby to pracownicy - i tego niestety nie ma. Wiem, że taka sytuacja jest nie tylko w moim lokalu, ale wszyscy restauratorzy się z nim zmagają - podkreśla właścicielka.
65-letnia tarnogórzanka zaznacza, że oczywiście są takie dni jak wtorki, środy i czwartki, kiedy ruch jest umiarkowany. Jednak, gdy przychodzi weekend, a wszystkie stoliki są zapełnione, trzeba przyłożyć się do pracy i obsłużyć wszystkich klientów lokalu.
Obecnie lokal został wystawiony na sprzedaż w biurze nieruchomości w dwóch możliwych opcjach. Pierwszą jest zakup pizzerii w całości razem ze sprzętem - za 152 m2 należy zapłacić 950 tys. Drugą natomiast jest wynajem lokalu w comiesięcznej kwocie 5 tysięcy złotych. Jak podkreśla Jadwiga Wrona, nie jest w stanie określić, do kiedy "U Wronów" będzie czynnie funkcjonował.
Pogarszająca się sytuacja branży gastronomicznej
Decyzja o sprzedaży lokalu gastronomicznego "U Wronów" jest jedną z wielu, które zostały podjęte w ostatnim czasie w naszym województwie. Na początku sierpnia br. w Pszowie (powiat wodzisławski) zamknięta została jedna z najdłużej działających piekarni w okolicy. Na piekarni wywieszona została kartka: „Piekarnia nieczynna z powodu braku węgla”. Zbigniew Wiertalak, właściciel lokalu wyjaśniał, że obecnie na stanie ma 50 kg węgla, a potrzebuje około dwóch ton miesięcznie. Aktualnie nie jest w stanie zdobyć żadnej ilości.
Może Cię zainteresować:
Interwencja Władysława Kosiniaka-Kamysza w PGG. "Wierzymy, że wywiążą się ze swoich deklaracji"
Natomiast w katowickim lokalu Baklava, który specjalizuje się serwowaniem dań o tureckim charakterze, właściciele postanowili zminimalizować koszty. Restauracja otwarta jest wyłącznie w weekendy (od piątku do niedzieli). - Ze względu na naszą obecną sytuację ekonomiczną zmieniają się nasze godziny otwarcia - będziemy czynni tylko w weekendy. Do odwołania - poinformowali właściciele lokalu pod koniec maja br.
W Gliwicach przy ul. Daszyńskiego piekarnię prowadziła Iwona Sobczak-Korpol. Lokal istniał na rynku ponad 40 lat. W styczniu br. właścicielka zdecydowała się na zamknięcie piekarni. Powodem była podwyżka cen gazu, która dla przedsiębiorców wyniosła 800 proc. Przy normalnym użytkowaniu pieca rachunek wyniósłby 30 tys. zł.
Podobnych przykładów jak powyższe jest wiele. Branża gastronomiczna jeszcze nie do końca podniosła się po pandemii, a od początku 2022 roku musiała borykać z wysokimi rachunkami za gaz i prąd.
Może Cię zainteresować:
Inflacja a śląska gastronomia. Albo podwyższasz ceny, albo możesz zamykać lokal
Może Cię zainteresować: