Od pięciu lat wszystko jest jasne. Hucpa jedna trwała
Ciąg dalszy nastąpi – słyszeliśmy rok temu, kiedy już z wolna „opadł kurz” po trwających latami potyczkach między wojewodą śląskim, a katowickim samorządem w sprawie patrona placu przed dworcem głównym PKP w Katowicach. Potyczkach na wyroki sądowe, urzędowe pisma i PR-owe gesty. Potyczkach, których finałem było najpierw zdjęcie przez urzędnika wojewody tabliczki informującej, że patronem placu jest Wilhelm Szewczyk i powieszenie na trytytkach tabliczki z informacją, że patronami tego miejsca są Maria oraz Lech Kaczyńscy, a następnie zdjęcie tejże tabliczki przez miejskie służby jako nieodpowiadającej obowiązującym w Katowicach standardom systemu informacji .
W
gruncie rzeczy ów bój na tabliczki nie miał już żadnego
znaczenia. Sprawa od strony formalnej została rozstrzygnięta pięć
lat temu, w marcu 2019 r. kiedy to Naczelny Sąd Administracyjny
utrzymał w mocy zarządzenie
wojewody śląskiego z
grudnia 2017 r. , który powołując się na zapisy tzw. ustawy
dekomunizacyjnej, odgórnie zmienił nazwę
pl. Wilhelma Szewczyka na plac
Marii i Lecha Kaczyńskich. To,
że przez kilka lat lat zarządzenie wojewody pozostawało wyłącznie
„na papierze” wynikało wyłącznie z tego, iż Jarosław
Wieczorek nie kwapił się do egzekwowania swej decyzji. Liczył, że
dokona zmiany rękoma katowickich urzędników, ale ci stojąc na
stanowisku, że cała sprawa jest w gruncie rzeczy zamachem na
kompetencje lokalnego
samorządu
(bo to rady gmin ustalają nazwy ulic i placów) ani myśleli dać
się sprowadzić do roli wykonawców decyzji wojewody.
W końcu jednak wojewoda Wieczorek stracił cierpliwość i nastąpił opisany powyżej bój na tabliczki.
Miał zmienić się rząd i wojewoda. No i się zmienił, ale co z tego?
Stan na dzisiaj jest taki, że (choć trudno to zauważyć) patronami placu przed dworcem PKP w Katowicach są Maria i Lech Kaczyńscy. Przynajmniej na razie, bo krótko po październikowych wyborach parlamentarnych katowiccy radni PO zapowiadali zmianę tego stanu rzeczy.
– Zmieni się władza i zmieni się narzucona siłą nazwa placu. Musimy jeszcze uzbroić się w cierpliwość, poczekać na utworzenie rządu i zmianę wojewody, a wówczas podjęta zostanie odpowiednia uchwała Rady Miasta Katowice – mówił w listopadzie Łukasz Borkowski, radny Koalicji Obywatelskiej, a obecnie przewodniczący katowickiej rady miasta.
Od tamtego czasu zmienił się rząd i wojewoda śląski, zdjęta przez urzędników wojewody Wieczorka historyczna tabliczka z Wilhelmem Szewczykiem trafiła na aukcję Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, ale o uchwale przywracającej dawną nazwę placu cisza.
- Podejdziemy do tematu wtedy, kiedy okoliczności prawne będą na to pozwalały – stwierdził kilka tygodni temu na antenie Radia Piekary radny Borkowski.
Wojewoda i radni mówi: poczekajmy na to, co zrobi Sejmu
Owe „okoliczności prawne”, to wprowadzony do ustawy dekomunizacyjnej wymóg, że na ponowną zmianę patrona zdekomunizowanego placu, czy ulicy zgodę musi wyrazić właściwy terytorialnie wojewoda oraz Instytut Pamięci Narodowej.
- Ja zadeklarowałem, że jak najbardziej taką uchwałę (zmieniającą nazwę placu – przyp. red.) zaakceptuję, natomiast dyrektor IPN uważa, że nie może tego zaakceptować dlatego, że obowiązuje ustawa dekomunizacyjna. Jego zdaniem pan Szewczyk podlegał pod zapisy tej ustawy, w związku z czym dziś nie może wydać innej opinii niż wtedy, gdy było to zmieniane – powiedział niedawno obecny wojewoda śląski Marek Wójcik.
Wojewoda,
podobnie jak i katowiccy samorządowcy uważa, że należy poczekać
aż na szczeblu parlamentu zostanie znowelizowana ustawa
dekomunizacyjna i dopiero to otworzy ścieżkę do realnego działania
radnym. Inna sprawa, że do przeforsowania takiej nowelizacji
konieczna będzie też zmiana w pałacu prezydenckim, gdyż trudno
wyobrazić sobie, aby urzędujący prezydent podpisał taką ustawę.
Inna sprawa, że nikt z katowickiego samorządu, w tym radni PO nie rozmawiali do tej pory z IPN.
Dla każdego znajdzie się miejsce: i dla Szewczyka, i dla Kaczyńskich
- Niekoniecznie ta zmiana musi polegać na powrocie do pierwotnej nazwy. Wydaje mi się, że zarówno Wilhelm Szewczyk, jak i Lech i Maria Kaczyńscy zasługują na upamiętnienie w Katowicach, być może niekoniecznie rywalizując o to, kto będzie patronem tego konkretnego miejsca – podpowiada prof. Tomasz Pietrzykowski, prawnik, prorektor Uniwersytetu Śląskiego i były wojewoda śląski.
Pomysł Pietrzykowskiego jest prosty: wymyślić nową, akceptowalną dla obu stron politycznej barykady nazwę dla placu przed dworcem PKP, a jednocześnie patronami innych miejsc w Katowicach uczynić zarówno Wilhelma Szewczyka, jak też Marię i Lecha Kaczyńskich. Prorektor Uniwersytetu Śląskiego namawia, by w tym przypadku nie oglądać się za bardzo na to, co powie IPN.
- Uważam, że w sytuacji, w której nie byłoby innego wyjścia byłbym za tym, aby z powołaniem się na odpowiednią argumentację konstytucyjną po prostu pominąć IPN w tych decyzjach i walczyć o to przed sądami administracyjnymi, zwłaszcza jeśli wojewoda byłby temu przychylny – mówił niedawno w Radiu Piekary prof. Tomasz Pietrzykowski.