- Zacznę od słów prezesa Kaczyńskiego: Kto wygrywa na Śląsku - wygrywa w całej Polsce! - tak swoje przemówienie na konwencji programowej Platformy Obywatelska rozpoczął Rafał Trzaskowski. W jaki sposób prezydent Warszawy chce zapewnić swej partii zwycięstwo na Śląsku? To już niespecjalnie wyjaśnił. Przekonywał natomiast, że Polska powinna jak najszybciej odchodzić od „paliw kopalnianych” (dokładny cytat).
Śląsk zielony, nie czarny
- Albo będziemy zatrutym skansenem gospodarczym i czarną dziurą na mapie Europy, albo naprawdę podejmiemy realne działania. Właśnie dlatego, że mamy kryzys, nie wolno nam zmniejszać naszych ambicji. Musimy być odważni, stawiać na samowystarczalność i rozproszoną energię – mówił Trzaskowski.
Nieco więcej, co nie znaczy wiele, powiedział na ten temat przewodniczący Platformy, Donald Tusk. Jak stwierdził Śląsk może się stać szansą energetyczną Polski.
- Śląsk zielony, już nie czarny. Śląsk może stać się i stanie się miejscem w Europie absolutnie czołowym i kluczowym, gdzie najnowocześniejsze technologie, tysiące ludzi znajdzie swoją pracę, a te technologie i ich praca będzie służyła budowie Polski zielonej nowoczesnej, opartej o odnawialne źródła energii – mówił Tusk.
- Do 2030 roku o połowę zmniejszymy ilość energii produkowanej z węgla. To jest zobowiązanie Platformy Obywatelskiej – taką z kolei deklarację w imieniu tej partii złożył gliwicki poseł PO, Borys Budka.
Co to oznacza dla górnictwa?
W
jaki sposób PO zamierza w 7 lat osiągnąć ten cel, skoro obecnie
udział węgla w polskim miksie energetycznym przekracza 72 procent
(czyli
musiałby spaść do niewiele ponad 1/3),
udział odnawialnych źródeł (mimo że zeszłoroczna produkcja była
rekordowa) wynosił ok. 17 procent, prognozy wskazują raczej na to,
że zapotrzebowanie na energię będzie w Polsce rosło, zaś energetyka
jądrowa w najbardziej optymistycznych scenariuszach ma szansę
rozpocząć działalność w Polsce dopiero w połowie przyszłej
dekady?
Co zapowiedź ograniczenia ilość energii produkowanej z węgla oznacza dla rodzimego górnictwa i funkcjonujących bloków węglowych w kontekście wciąż (przynajmniej teoretycznie) obowiązującego harmonogramu wygaszania wydobycia i społecznej presji (być może chwilowej) na zwiększanie wydobycia celem zaspokojenia popytu na rynku węgla opałowego? To na razie pytania bez odpowiedzi. Ściślej - ze strony PO pytania bez odpowiedzi od dobrych 7 lat, odkąd partia ta straciła władzę. Dziś ze słów posła Budki można było wnioskować tylko tyle, że Polskę ma czekać gigantyczny rozwój energetyki odnawialnej.
- Do 2030 r. stworzymy co najmniej 700 lokalnych społeczności energetycznych, całkowicie zmodernizujemy co najmniej 150 sieci ciepłowniczych, wybudujemy 2000 biogazowni, 2 miliony domów zostanie objętych kompleksową termomodernizacją, dociepleniem i wprowadzeniem ekologicznych źródeł w postaci pomp ciepła oraz paneli fotowoltaicznych, Zlikwidujemy bariery administracyjne, zlikwidujemy wielkie monopole spółek energetycznych. Gwarantujemy, że każdy, kto będzie chciał swój dom podłączyć do sieci energetycznej - nie będzie czekał dłużej niż trzy miesiące – obiecywał Budka.
Czy PO w ogóle wie, jak to zrobić?
Ze
słów polityków PO wynika, że „zieloną transformację” w
energetyce chcieliby sfinansować z
unijnych pieniędzy („pieniądze
z KPO na termomodernizacje są w zasięgu ręki” – mówił
Donald Tusk). Konkretne kwoty, niezbędne do przeprowadzenia tej
operacji, nie padły, ale wystarczy przypomnieć, że zakładany
budżet 10-letniego programu „Czyste Powietrze”
nakierowanego na eliminację domowych kotłów węglowych i montaż
mniej emisyjnych źródeł ciepła
(np. właśnie OZE) miał wynieść 103 mld złotych, by
uzmysłowić sobie jakiego rodzaju rzędy
wielkości mogą
wchodzić w grę.
O
ile ktoś to rzeczywiście policzył, gdyż trzeba brać
poprawkę na to, że zbliżające się wybory generują wielkie
wzmożenie programowe ze strony partyjnych liderów (także w
kontekście Śląska, wszak kilka dni temu działania związane z transformacją regionu obiecywał prezes PiS, Jarosław Kaczyński).
Co więcej, PO poczuła wiatr w żaglach po poniedziałkowym przewrocie i powrocie do władzy w sejmiku. Faktem
jest, że na inwestycje w zieloną energię zapisano niemałe kwoty
zarówno w programach krajowych, jak i regionalnych w ramach
„polskiej puli” obecnego budżetu Wspólnoty. Sam tylko program
regionalny dla woj. śląskiego opiewać ma na ponad 5
miliardów euro, z
czego przeszło 2 mld euro stanowić mają środki z Funduszu
Sprawiedliwej Transformacji. Podobnych funduszy na transformację
(choć z dużo mniejszymi budżetami) doczekały się też
województwa dolnośląskie, wielkopolskie i łódzkie.
Na wsparcie z tego źródła liczą zarówno podmioty gospodarcze, samorządy i osoby prywatne, jak też spółki energetyczne (choć tym ostatnim na etapie prac nad funduszami transformacji Ministerstwo Klimatu i Środowiska niejednokrotnie przypominało, że FTS nie jest funduszem modernizacji energetyki).
W imieniu swoim i Państwa czekamy na szczegóły tych zamierzeń. Zwłaszcza w kontekście ogólnych na razie zapowiedzi Donalda Tuska. Pamiętamy dobrze dwa programy dla Śląska (jeden PO, drugi PiS), które od pierwszego dnia nadawały się na makulaturę. Jak będzie tym razem?
Może Cię zainteresować:
Bruksela przygląda się emisjom metanu z górnictwa. W spółkach wydobywczych strach
Może Cię zainteresować: