W Metropolii nie mają wątpliwości: strefy płatnego parkowania działają
W czwartek (12 grudnia 2024 r.) w siedzibie Górnośląsko-Zagłębiowskiej Metropolii odbędzie się spotkanie podsumowujące badania parkingowe, jakie w ciągu ostatniego roku przeprowadzono na terenie
- Bytomia,
- Chorzowa,
- Dąbrowy Górniczej,
- Gliwic,
- Sosnowca,
- Rudy Śląskiej,
- Tarnowskich Gór,
- Zabrza.
W ich trakcie specjalne samochody zliczały pojazdy zaparkowane przy ulicach i na miejskich parkingach. Na podstawie zebranych danych wyliczano m.in. zajętość miejsc parkingowych, rotację pojazdów, a także to, kto faktycznie parkuje w sprawdzanych miejscach: mieszkańcy okolicy, czy osoby przyjezdne. Przyglądano się sytuacji w miastach, które mają strefy płatnego parkowania i tym, które takiego rozwiązania jeszcze nie wprowadziły.
– Generalnie wniosek jest taki, że strefy płatnego parkowania działają: dzięki nim większa jest rotacja pojazdów, zwiększyła się także liczba osób korzystających z transportu publicznego. Musi być jednak stosowana odpowiednia polityka cenowa – mówi w rozmowie ze ŚLĄZAGIEM Grzegorz Kwitek, członek zarządu GZM
Jak
zastrzega, podczas czwartkowego spotkania nie należy spodziewać się
rewelacji ani żadnych przełomowych decyzji – bardziej chodzi o
to, by wspólnie zastanowić się, co dalej robić z polityką
parkingową Metropolii.
Sosnowiec i Dąbrowa Górnicza muszą. Tarnowskie Góry i Ruda Śląska chcą
Ogólny kierunek jest już jednak wyznaczony. Obowiązujący na terenie GZM Plan Zrównoważonej Mobilności zakłada bowiem, że tzw. miasta pierwszego rzędu – o ile jeszcze nie mają – wprowadzą strefy płatnego parkowania. Do grona miast z tej grupy zalicza się Sosnowiec i Dąbrowa Górnicza.
– Żeby w przyszłości ubiegać się o środki unijne, to miasta te wcześniej czy później będą musiały wprowadzić strefy – tłumaczy Kwitek.
Stref przybędzie jednak nie tylko dlatego, że niektóre miasta będą do tego zmuszone. Są też takie, gdzie lokalni decydenci po prostu chcą zrobić. Powód zawsze ten sam – narzekania mieszkańców, którzy ze względu duży napływ samochodów spoza swej dzielnicy mają problem z zaparkowaniem w pobliżu swego miejsca zamieszkania (przyjezdni widzą oczywiście sprawę diametralnie odmiennie). A że z początkiem obecnej dekady na terenie województwa śląskiego zarejestrowanych było ponad 2,8 miliona samochodów osobowych (innymi słowy, na każde niespełna dwie osoby, wliczając w to niemowlaki oraz dzieci i młodzież poniżej wieku uprawniającego do ubiegania się o prawo jazdy, przypadał jeden samochód), więc znalezienia miejsca parkingowego (zwłaszcza w centrum) często wymaga zmitrężenia sporo czasu.
– Tam, gdzie ludzie mają problem z parkowaniem, tam są potrzebne opłaty. Tego się nie uniknie. Jeżeli dobro jest zbyt słabo dostępne, trzeba podnieść za niego opłatę. Wtedy stanie się dostępne – przekonywał rok temu w rozmowie ze ŚLĄZAGIEM dr inż. Bogusław Molecki, ekspert transportu publicznego.
Od dwóch lat do takiego kroku przymierzają się Tarnowskie Góry. Jak tłumaczy nam burmistrz Arkadiusz Czech, przyszła strefa miałaby składać się z dwóch części: jedna obejmowałaby stare miasto, druga - teren w obrębie obwodnicy miasta.
– Przymierzamy się, żeby uruchomić strefę w roku 2026 – mówi nam burmistrz Czech.
Od kilku lat temat strefy płatnego parkowania sondowany jest również w Rudzie Śląskiej. Miałaby ona powstać w obrębie aspirującego do miana centrum miasta Nowego Bytomia. Michał Pierończyk, prezydent Rudy Śląskiej zastrzega, że taki krok będzie wymagać szczegółowego przeanalizowania badań zleconych przez GZM.
– Spodziewam się, że na spotkaniu w GZM zostanie omówiony sposób i harmonogram wdrożenia stref. Oczywiście nie może się to odbyć bez konsultacji z mieszkańcami, w tym w szczególności terenów przewidzianych do objęcia strefą - mówi Pierończyk.
A gdyby tak powiązać opłaty za parkowanie z cenami biletów?
Do wprowadzenia stref płatnego parkowania zarządzający miastami będą musieli przekonać radnych. To w gestii rad miejskich leży taka decyzja. Tak samo jak ustalenie cenników za parkowanie. Metropolia liczy jednak, że w gronie samorządowców wcześniej uda się wypracować wspólne zasady dotyczące wysokości opłat czy abonamentów.
– Mamy pomysł, żeby powiązać to z cenami biletów komunikacji miejskiej, żeby te kwoty były mniej więcej porównywalne – wyjaśnia Grzegorz Kwitek.
Jak dodaje, chodzi o to, żeby parkowanie nie było tańsze niż kupno biletu jednorazowego w komunikacji miejskiej, bo wówczas wybór transportu zbiorowego byłby zupełnie nieopłacalny.
Może Cię zainteresować: