Trolle, wampir i czerwony kapturek, czyli polsko-niemiecka wojna propagandowa o Górny Śląsk w obrazkach

Plebiscyt na Górnym Śląsku, który miał rozstrzygnąć o jego przynależności państwowej po pierwszej wojnie światowej, poprzedziła intensywna kampania propagandowa. A raczej dwie równoległe kampanie, jako że prowadziły je zarówno Polska, jak i Niemcy. Obie strony nie przebierały w środkach, nieraz świadomie przekraczając granice przyzwoitości i dobrego smaku. Ze szczególnym upodobaniem odwoływano się do ludzkich lęków i obaw. W rezultacie na propagandowe plakaty i satyryczne grafiki ze zgiełkiem wtargnęła cała horda bohaterów i potworów rodem z baśń, legend i samego piekła.

Fantastyczni bohaterowie i fantastyczne istoty pojawiały się nie tylko w twórczości mającej na celu przekonać śląskich wyborców. Z równym upodobaniem do stylistyki fantasy - także heroicznej - sięgał np. grafik ukazującej się w USA polonijnej gazety "Dziennik Chicagoski". Niemców rysował jako trolle czy gobliny. Polska zaś bywała to piękną, choć udręczoną damą, to urokliwą wojowniczką. A Polak - czerstwym, prostodusznym, ale pełnym skupionej siły wieśniakiem. Obowiązkowo w czapce krakusce. Wojowniczką przyjazną Polsce była Francja, a Polsce niechętny premier Wielkiej Brytanii David Lloyd George stał się wampirem chłepcącym polską (a przy okazji irlandzką) krew.

Dehumanizacja przeciwnika to niechlubny środek propagandowy.

Jest to jednak środek stosowany od wieków i to często niestety skutecznie. W propagandzie plebiscytowej uciekano się do niego także w niewyszukany, najprymitywniejszy wręcz sposób. Rysownicy przedstawiali więc np. Niemca jako psa, a Ślązakowi głosującemu za Niemcami przyprawiali oślą głowę. Druga strona nie pozostawała dłużna i sugerowała, że Ślązakom w Polsce grozi zagłada, personifikowana przez samą apokaliptyczną Śmierć.

Nieraz jednak artyści byli bardziej wyrafinowani, np. ukazując Górny Śląsk niczym Shire pustoszone przez hordy morderczych orków. Niemieckie trolle czaiły się w śląskich podziemiach z karabinami maszynowymi. Przywożono je nocą, z kulami u nóg, w klatce na kołach zaprzężonej w czarnego konia, którą powoził mroczny woźnica. Kawalerzysta, przepasany szarfą z napisem KORFANTY i prowadzący szarżę niczym Theoden na polach Pelennoru (scena ściągnięta wprawdzie z obrazu Wojciecha Kossaka).

Widmowy Teofil Kupka

Co jeszcze trafiało na plebiscytowe plakaty? Zdesperowana śląska rodzina, przerażona groźbą przemiany swego hajmatu w industrialną krainę Mordor. Potężny, lecz powalony rycerz krzyżacki w płytowej zbroi, którego zaraz dobiją młotami polskie ciury tyleż mężne, co zacięte. Widmowy Teofil Kupka, przerażający wrogów niczym tolkienowski Król Umarłych. Czerwony Kapturek i wilk braci Grimm. Kościotrup kobiety z ogromnym mieczem w prawicy. Wszystko to miało ukierunkowywać wyborcze preferencje Ślązaków.

Propagandowi artyści czasów plebiscytu ewidentnie czerpali z tych samych źródeł, co pisarze i graficy fantasy. Podobieństwa między ich twórczością były więc nieuniknione.

Polsko niemiecka granica w Bytomiu 1922 1939 8

Może Cię zainteresować:

Dom w Polsce, a pole w Reichu. Sto lat temu Górny Śląsk miał najbardziej absurdalną granicę w Europie

Autor: Tomasz Borówka

24/03/2024

Plakat plebiscyt

Może Cię zainteresować:

Jan Lubos: "W przeszłości to co dobre dla Polski, rzadko było też dobre dla Śląska". Polemika z Józefem Krzykiem

Autor: Jan Lubos

22/03/2024

Rynek w Katowicach w XX wieku

Może Cię zainteresować:

Józef Krzyk: Śmieszą mnie pohukiwania o tym, jaki Śląsk mógł być piękny, młody i bogaty, gdyby nie plebiscyt

Autor: Józef Krzyk

08/03/2024

Subskrybuj ślązag.pl

google news icon