Skrzydeł w tej historii zresztą nie brakuje. Mało tego, są one jednym z głównych elementów konstrukcyjnych samolotów, na które od kilku lat z imponującą skutecznością poluje mieszkanka Tarnowskich Gór - Justyna Szlendak. Ale od początku…
Z głową w chmurach
Pierwsi spotterzy siedzieli na lotniskach i notowali godziny przylotów i odlotów konkretnych samolotów. Nie było przecież aplikacji do śledzenia lotów, a o wykonaniu serii zdjęć w czasie kilku sekund wielu mogło jedynie pomarzyć. Z czasem możliwości spotterów trochę się zmieniły... Na lepsze oczywiście.
Spotting to hobby polegające na obserwowaniu i fotografowaniu wszystkich możliwych obiektów związanych z komunikacją. I choć przed laty taka pasja zarezerwowana była głównie dla mężczyzn, dziś w środowisku nie brakuje spotterek. Spore zainteresowanie tym hobby wykazują także dzieci.
Najpopularniejszą grupę stanowią oczywiście miłośnicy samochodów. Są jednak spotterzy, którzy swój wolny czas poświęcają obserwacji autobusów, jednostek pływających, pociągów, pojazdów uprzywilejowanych, a nawet... wagonów metra. Mieszkankę Tarnowskich Gór zainteresowały jednak kwestie mniej przyziemne.
Podczas pandemii było... nudno
Wielu pewnie zdążyło już zapomnieć o tym, co działo się od marca 2020 roku. Przymusowa izolacja w domach, brak możliwości wyjścia na miasto, a nawet zakaz wstępu do lasu. Zaczęło brakować prostych form rozrywki takich jak kino czy wspólny wypad na pizzę. Część społeczeństwa odkopała swoje sportowe motywacje. Inni utonęli w sieci. Niektórzy za to - w miarę pandemicznych możliwości - postanowili spróbować czegoś nowego…
- Pojechałam na lotnisko gdy zaczęła się pandemia, chyba trochę z nudów. Uznałam, że przyjadę sobie z aparatem. Nie umiałam go w ogóle obsługiwać, to był sprzęt mojego narzeczonego. I mi się spodobało, bo trafiłam na piękny zachód słońca. I tak zostało. Pojechałam drugi, trzeci, czwarty raz… - wspomina Justyna Szlendak.
Podniebne polowania
Tyle wystarczyło, by narodziła się prawdziwa pasja. I choć spotterka wspólnie z ekipą bywała już na lotniskach w Holandii czy Niemczech, najczęściej odwiedza jednak okolice Międzynarodowego Portu Lotniczego Katowice Airport. Oczywiście w okolicy są także aerokluby, które gwarantują naprawdę sporo… pięknych bohaterów!
- Samolot ma to do siebie, że on nie poczeka. Jak ja się spóźnię, to on po prostu sobie poleci, a to jest kilka sekund. Czasem siedzę długo, żeby zobaczyć samolot, który tak naprawdę… Jest… Pojawia się… Kilka sekund… I go nie ma… Tak więc to jest polowanie. Można to jak najbardziej tak określić – przyznaje spotterka.
A co ciekawego można upolować w Pyrzowicach? Okazuje się, że możliwości jest sporo. I choć niektórych spotterów po latach znudziły już popularne WizzAir’y czy Ryanairy’y, na lokalnym niebie nie brakuje przeróżnych ładnych malowań. A im większy samolot, tym lepiej. Jaka była więc najlepsza z ostatnich zdobyczy Justyny Szlendak? Jumbo. Spokojnie. Nawet laik powinien zrozumieć…
- Jumbo. Tutaj u nas, w Pyrzowicach. Wstałam na niego o 2 w nocy. O 4:30 miał startować. Boeing 747. On jest charakterystyczny, bo ma taki wystający garb. Więc jak zobaczycie duży samolot z garbem, to będzie on. Tego się nie da z niczym innym pomylić. To jest duża maszyna. Ona ma 4 silniki, więc naprawdę robi hałas, więc w porównaniu do tych WizzAir’ków to… to jest znalezisko. Warto było wstać! – tłumaczy autorka samolotowych fotografii.
Dla wszystkich o nieco słabszej wyobraźni. Jumbo Jet sfotografowany przez tarnogórzankę można zobaczyć w galerii (zdjęcie nr 5). A jeśli ta lub inne zdobycze stały się, przynajmniej minimalną, inspiracją do wycieczki w okolice lotniska…
Najważniejsze jest dobre oko
…to warto podkreślić, że drogi sprzęt wcale nie gwarantuje dobrego zdjęcia. Najważniejsze jest… dobre oko. Trzeba mieć też zdolność do szukania dobrych kadrów. By zacząć przygodę ze spottingiem wcale nie potrzeba więc profesjonalnego sprzętu ani spektakularnych samolotów. Nie musi to od razu być F16, który może osiągać prędkość 1000 km/h.
Oczywiście apetyt rośnie w miarę jedzenia, ale do początkowych obserwacji tego, co może zaserwować nam lokalne niebo wystarczy przecież sprawnie działający zmysł wzroku. Być może zdjęcie wykonane telefonem komórkowym pozwoli na upamiętnienie konkretnej chwili. Okazji (codziennych) przecież nie brakuje. Kolekcjonowanie samolotowych momentów warto rozpocząć oczywiście w okolicach Pyrzowic. Pomóc może jedna z aplikacji mobilnych do śledzenia lotów. Gdy już wybierze się cel, warto także zadbać o dobry punkt obserwacyjny. Wszystko odbywa się oczywiście nie na terenie samego lotniska, a w bliskim sąsiedztwie. Zainteresowani bez problemu powinni znaleźć w mapach kilka oznaczonych platform czy punktów widokowych. A tutaj Facebook i Instagram Justyny.
Może Cię zainteresować: