„My kształciliśmy, inni korzystali”. Teraz ma być inaczej
Politechnika Śląska po latach przerwy wraca do kształcenia na kierunku „energetyka jądrowa”. Wraca, a nie zaczyna, ponieważ w przeszłości na uczelni kształcono już specjalistów z tego zagadnienia.
– Mieliśmy spore doświadczenie w tym zakresie. Daliśmy wielu pracowników do Państwowej Agencji Atomistyki oraz elektrowni jądrowych w całej Europie – mówił podczas wtorkowego (16 stycznia) prof. Janusz Kotowicz, prorektor Politechniki Śląskiej ds. współpracy z otoczeniem społeczno-gospodarczym.
Teraz skorzystać ma energetyka jądrowa w Polsce. Co prawda w naszym kraju nie ma jeszcze żadnego bloku jądrowego, ale plany są bardzo ambitne. Zakładają budowę dwóch dużych elektrowni (jedną w gminie Choczewo na Pomorzu Gdańskim, drugą niedaleka Konina w Wielkopolsce) oraz kilkudziesięciu znacznie mniejszych modułowych reaktorów (SMR). Dla tych drugich czołowym inwestorem ma zostać spółka Orlen Synthos Green Energy (wspólny projekt państwowego PKN Orlen oraz Synthosu, należącego do Michała Sołowowa, jednego z najbogatszych Polaków). Spółka wskazała już siedem wstępnych lokalizacji, gdzie miałyby się znajdować takie instalacje. Jedną z nich miałaby być Dąbrowa Górnicza. Miałoby tam zostać wybudowanych kilka (4 bądź 6) reaktorów, zasilających w energię elektryczną należącą do ArcelorMittal Poland dawną Hutę Katowice.
Niezależnie
od projektów prowadzonych lub współprowadzonych przez państwo,
bądź jego spółki, o SMR-ach w Polsce przemyśliwują też
podmioty zagraniczne. W ubiegłym roku amerykańska
spółka
Last Energy podpisała z
władzami Katowickiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej umowę
dotyczącą poszukiwania na
terenie Strefy potencjalnych
inwestorów i miejsc na budowę takich
instalacji.
Szansa na zawód przyszłości, ale studia to jeszcze nie koniec nauki
– Absolwenci tego kierunku będą mieli przepustkę wszędzie. Ten rynek jest duży i w Europie będzie rósł. Tak naprawdę to praca przyszłości. Nawet ci, którzy nie będą stricte energetykami jądrowymi i tak znajdą zatrudnienie w tej branży – uważa Krzysztof Gorzkowski, dyrektor komunikacji w Orlen Synthos Green Energy.
– Potrzebni będą specjaliści zarówno do samej obsługi elektrowni, jak też do prac przygotowawczych na etapach wcześniejszych – wtóruje mu prof. Małgorzata Hanuszkiewicz-Drapała, koordynatorka kierunku Energetyka Jądrowa w Politechnice Śląskiej.
Politechnika Śląska jest jedną z raptem kilku uczelni wyższych w kraju, które kształcić będą na kierunku „energetyka jądrowa”. Jak wyjaśnia prof. Hanuszkiewicz-Drapała na razie będą to studia II stopnia, czyli przeznaczone dla osób, które już zakończyły 7-semestralną naukę na studiach inżynierskich I stopnia. Miejsc przewidziano niewiele, bo raptem 30. Teoretycznie przy naborze spróbować może swoich sił każdy, w praktyce – jak można usłyszeć – pożądane bardzo będzie wykształcenie w zakresie energetyki. Studia mają ruszyć w marcu i trwać trzy semestry, co oznacza, że ich absolwenci na rynek pracy wchodzić będą w drugiej połowie przyszłego roku.
– Nauka na uczelni to dopiero początek. Później trzeba będzie się przygotować i wyspecjalizować w jakiejś wąskiej dziedzinie. Np. żeby np. prowadzić ocenę bezpieczeństwa w energetyce jądrowej trzeba 5 do 10 lat, by można się uznać za eksperta. Tak więc te kadry będą się dalej kształcić , specjalizując się w konkretnych zadaniach – wyjaśnia Marcin Dębowski, dyrektor Departamentu Bezpieczeństwa Jądrowego Państwowej Agencji Atomistyki.
– Polska nie ma innej opcji niż rozwinięcie energetyki jądrowej. Dostęp do stabilnej, relatywnie taniej, bezemisyjnej energii to jest podstawa dobrobytu dzisiejszego społeczeństwa – podsumowuje prof. Wacław Gudowski z Narodowego Centrum Badań Jądrowych w Świerku, wykładowca Politechniki Sztokholmskiej i doradca OSGE:
Może Cię zainteresować:
Żegnaj czarny Śląsku. W naszych miastach niebawem powstaną reaktory atomowe
Może Cię zainteresować: