Pierwsze przypadki śnięcia ryb między śluzami Sławięcice i Rudziniec odnotowano już w czwartek i piątek. W weekend zjawisko to zdecydowanie przybrało na sile i w poniedziałek (5 września) Wody Polskie w Gliwicach donosiły już o tonie odłowionych na tym odcinku Kanału Gliwickiego śniętych ryb. Aby uniemożliwić im przemieszczenie się na pozostałe odcinki Kanału w niedzielę (4 września) wstrzymana została żegluga przez śluzy Sławięcice i Rudziniec. Jak podkreślają Wody Polskie na pozostałych odcinkach Kanału nie stwierdzono śnięcia ryb.
Wyjaśnianiem przyczyn tego zjawiska zajmuje się Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska w Katowicach oraz Państwowy Instytut Weterynaryjny.
- Straż Pożarna wykonała badania dna kanału sonarem, nie wykazały one jednak obecności żadnych niebezpiecznych materiałów – przekazały Wody Polskie. Jak przekonują przedstawiciele tej instytucji pobór próbek wody z Kanału do badań odbywa się obecnie tak często, że można już mówić o stałym monitoringu.
Sytuacji w Kanale Gliwickim poświęcone było poniedziałkowe (5 września) posiedzenie sztabu kryzysowego w Ministerstwie Klimatu i Środowiska. Udział w nim wzięła minister Anna Moskwa oraz wiceministrowie: Jacek Ozdoba i Adam Guibourgé-Czetwertyński.
- Służby nieprzerwanie działają na miejscu – zbierają śnięte ryby i pobierają kolejne próbki wody do analizy. Dotychczasowe wyniki badań stwierdziły duże występowanie alg - poinformowała minister Anna Moskwa.
Śnięte ryby pojawiały się w Kanale od wiosny
To nie pierwsze w ciągu ostatnich miesięcy niepokojące sygnały dotyczące jakości wód w Kanale Gliwickim. Przypomnijmy, że pierwsze śnięte ryby zaobserwowano tam 17 marca. Później podobne sytuacje na śluzie Łabędy obserwowane były jeszcze 14 kwietnia i 18 lipca, a także w rejonie śluzy Nowa Wieś 18 sierpnia. Wciąż nie wiadomo, czy któreś z tych zdarzeń miało bezpośredni związek z tym co potem wydarzały się na Odrze w województwie dolnośląskim i lubuskim.
W związku z sytuacją na Odrze od 3 i 4 sierpnia prowadzone są pobory prób wody na Kanale Gliwickim. Ich wyniki wskazywały, że w Kanałach Gliwickim i Kędzierzyńskim utrzymywało się m.in. wysokie, 5-6 krotnie przekraczające dotychczasowe wskaźniki, zasolenie, a ponadto podwyższone wartości rtęci, choć zdaniem GIOŚ-u było to spowodowane osadzaniem się metali ciężkich na dnie, co jest typowe dla terenów przemysłowych. Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska w Katowicach rozpoczął też kontrole interwencyjne w działających w obrębie Kanału Gliwickiego podmiotach (w drugiej połowie sierpnia objętych było nią osiem podmiotów m.in. Zakłady Mechaniczne „Bumar- Łabędy”).
Zabrakło kontroli i odpowiedzialności?
Zdaniem Wandy Nowickiej, posłanki Lewicy, która w sprawie śniętych ryb w Kanale Gliwickim interweniowała po raz pierwszy w maju do czasu nagłośnienia katastrofy ekologicznej w Odrze instytucje państwowe nie dostrzegały jednak problemu.
- Po pierwsze, zabrakło odpowiedniej kontroli. Po drugie, zabrakło elementarnego poczucia odpowiedzialności. Po trzecie, podjęte działania okazały się tylko pozorne. Na przykładzie Kanału Gliwickiego przekonałam się, jak (nie)działają instytucje w całym kraju – mówiła w rozmowie ze SlaZagiem Nowicka.
- Obawiam się, że odpowiedzialność się rozmyje. Już zaczęto zrzucać winę na naturę, zamiast znaleźć osoby lub instytucje, które popełniły błędy (…) Wszyscy czekają, aż temat umrze śmiercią naturalną i zastąpi go inny – prognozowała Nowicka.
Może Cię zainteresować: