Więc
Jackson dzwoni do Kilara na stacjonarny na Brynów. Trudno sobie to
wyobrazić, ale nie był pierwszym wielkim reżyserem z Hollywood,
który w ten sposób umawiał z katowickim kompozytorem warunki
współpracy. Kawałek ze świetnej biografii Kilara, ten o telefonie
od Francisa Forda Coppoli, twórcy „Ojca chrzestnego” czy „Czasu
Apokalipsy”. Legendy kina.
„Zadzwonił, pod wieczór. Ten kalifornijski. W Polsce był to środek nocy, godzina mniej więcej druga, może nawet trzecia.
- Dobry wieczór, mówi Francis Coppola. Czy to Mister Kilar?
- Tak, przy telefonie. Dobry wieczór.
- Słyszałem pana utwory w filharmonii w Nowym Jorku. Jestem pod wielkim wrażeniem! Zdaje się, że zajmuje się pan także filmem?
- Rzeczywiście, zdarza mi się.
- A nie zrobiłby pan muzyki dla mnie? Do "Draculi"?
- Mister Coppola. To jest propozycja nie do odrzucenia.
Spodobała się reżyserowi ta odpowiedź, nie tylko dlatego, że była cytatem z jego filmowego arcydzieła”.
Jackson dzwoni na Brynów
Kilar muzykę do „Draculi” napisał i to fenomenalną. Przy okazji przeczytana kiedyś anegdota. Michał Lorenc, też kompozytor, opowiadał, że soundtrack z „Draculi” do dziś bywa wykorzystywany w Hollywood jako próbny podkład do filmu: w początkowej fazie montażu, gdy nie ma jeszcze gotowej ścieżki dźwiękowej. To tylko pokazuje uznanie dla Kilara i ikoniczność dzieła skomponowanego dla Coppoli.
Z Jacksonem historia była dużo bardziej skomplikowana. Tak, reżyser też dzwonił na Brynów. Oferta była kusząca: ekranizacja tolkienowskiej trylogii, widowisko fantasy, jakiego kino nie widziało. I Kilar początkowo się zgodził. To dlaczego muzykę napisał Jacksonowi Howard Shore (i Enya)? Wersje są dwie, a nawet trzy. Pierwsza: to producenci wymogli na reżyserze zmianę kompozytora. Wersja druga. Sam pytałem o to kiedyś Kilara.
- Byliśmy już umówieni w Nowej Zelandii – mówił mi.
- I co się stało? - pytam.
- Zapytałem Jacksona, ile czasu da mi na całą trylogię - wyjaśnił Kilar.
- I ile dał? - dopytuję.
Jackson zapytał, czy Kilar wyrobi się w rok. „No i co pan powiedział?” - dociekałem. Kilar: „Że to szalony termin!”. Spróbowałem jeszcze zapytać, ile czasu, by potrzebował na coś takiego. „Proszę pana, ja wiem, że dziś muzykę do filmu nie tworzy kompozytor tylko jego zespół z komputerami, ale ja pracuję sam, z partyturą” – wyjaśnił Kilar.
Zamiast Tolkiena, "Pianista"
Paradoksalnie, wielkość Kilara polegała również na tym, że mógł odmówić Jacksonowi. Tak dochodzimy do trzeciej wersji, w której (być może) reżyser do końca próbował namówić naszego kompozytora na muzykę do całej trylogii, a ten utrzymywał, że zrobi na początek tylko do pierwszej części. Media pisały m.in., że Kilar do końca obawiał się, czy jego dzieło będzie pasować do wizji Jacksona.
Zamiast tego w 2002 roku katowicki kompozytor napisał soundtrack do obsypanego Oskarami „Pianisty” Romana Polańskiego. Ostatnim hollywoodzkim filmem z jego muzyką byli „Królowie nocy” (rok 2007) z Joaquinem Phoenixem, Markiem Wahlbergiem i Robertem Duvallem. Ciekawe, prawda?
Za tydzień niezwykła historia Krzysztofa Krawczyka (urodzonego w Katowicach) i jego rockandrollowego życia w Las Vegas.